Poruszenie wielkie się poczyniło, przynajmniej w salonie o tym już kilka osób napisało.W tym mój idol, magazynier od niedawna czyli GM. A tekst jego jest tu.
No i Giertych znowu zły, jak każdy wie, Giertycha, delikatnie mówiąc, nie trawię. Myśląc o Orzechowskim czy go widząc chce mi się, kolokwialnie zaś wyrażając po prostu rzygać. I nie chodzi tu o żaden metafizyczny rzyg czy kosmopolityczny jak u niejakiego degenerata Gombrowicza.
Ale nie będzie o rzyganiu. Będzie o religii, której nauczanie w szkole uważam za bezsens. Poza tym jestem ateistą. Mimo to pomysł Giertycha mi się podoba. Nie widzę w tym żadnego zagrożenia ani problemu, widzę zaś, że znowu niektórzy frustracje swe rozciągają na wszystko, co ma związek z obecną władzą.
A jak się zastanowić , to jest to sensowne, religia jest przedmiotem jak każdy inny w końcu, więc powinna się liczyć do średniej. Jeśli już jest (choć ideałem by było religioznastwo plus etyka plus filozofia, ale to pewnie nierealne, jak wszystkie dobre pomysły Grzesia), to i wypada, by uczeń, który się uczy, miał z tego korzyść, by ktoś mógł jego starania docenić.
Oczywiście jest problem, że często oceny z religii to fikcja, ale fikcją są często oceny z WF-u, plastyki, techniki, muzyki. A i z poważniejszych przedmiotów. Sam pamiętam jak w klasie maturalnej z takiej biologii z ocen: 1,1,3 dostałem bez żadnego pytania czy dodatkowego sprawdzianu trójkę na zakończenie.
A religia , dobrze prowadzona jest sensowną, ciekawą i mądrą godziną czy dwoma w tygodniu. Zawsze byłem na nie, już w liceum byłem daleki od katolickich dogmatów, ale po skończeniu liceum stwierdziłem ( i dalej tak twierdzę), że te godziny dały mi więcej niż lekcje biologii, chemii, fizyki czy matematyki razem wzięte. Choć nieraz zajmowałem się na religii spisywaniem zadań z tychże przedmiotów, to klimat, dyskusje, wątpliwości, kłótnie z księdzem, jego różne czasem dla mnie dziwaczne czy nie zrozumiałe tezy zapadły mi w pamięć, jakoś mnie ukształtowały i kształtują. A wiedza z biologii , matematyki, nie wspominając o fizyce dawno wyparowała.
A dla wszystkich, którzy krzyczą o wyznaniowości szkoły i takie tam, to informuję: religia nie jest obowiązkowa. Że rodzice czy dzieciaki są konformistami i chcą jednocześnie być antyklerykalni ale na religię uczęszczać, bo co sąsiedzi powiedzą, a może dziecko będzie miało złą opinię u nauczycieli, a co on będzie robił w środku dnia, jak nie będzie chodził, to niech nie zrzucają później odpowiedzialności na innych, że ich zmuszają do uczęszczania na ten przedmiot.
Zresztą mądry ateista może wiele skorzystać dzięki ciekawym i mądrym lekcjom religii, a głupie mu i tak nie zaszkodzą, bo i jak.
I dogmatów ateistycznych (moich) kilka na koniec:
Ateizm to nie antyklerykalizm. Ateista, to nie kretyn, który pisze jak niejaki joogin w każdym poście jak nawiedzony o ,,katolstwie" i dyszy nienawiścią. Ateista nie musi czytać ,,Faktów i mitów", może czytać deMello i Tygodnik Powszechny, ateista może się wzruszać przy 2Tm2,3, Armii czy Raz,Dwa, Trzy.
Ateista nie nienawidzi Kościoła ani księży , on wybiera inną drogę, często jest życzliwy wobec Kościoła, tak jak wobec każdej religii, bo są mu one obojętne.
I ateista nie musi deklarować przy każdej okazji, że nie wierzy, aczkolwiek się tego nie wstydzi, czasem mu smutno z tegoż powodu, czasem mu lepiej.
A antyklerykałem (acz rozsądnym) powinien być każdy naprawdę wierzący katolik, bo to on powinien wytykać błędy księży, on powinien się troszczyć by było lepiej w Kościele. Mi to może być obojętne, katolikowi nie. I dlatego ,,radiomaryjni" nie są katolikami, wykazała to sprawa Wielgusa choćby, są wyznawcami.
Ja się z Tobą zgadzam, ja wiem to dziwne ... ale się zgadzam.
Religia obowiązkowa nie jest, nie chcesz nie chodź, chcesz chodź, ale traktuj to poważnie. Jak ktoś chodzi to ocena powinna iść do średniej. Zresztą można uczęszczać na religie nie tylko katolicką ale i prawosławną, protestancką etc. jak się tylko odpowiednią ilość chętnych.
Co do Joogina, to ostatnio zamierzałem go wyciąć za bodaj "faszystowskich bandytów z NSZ" i pomniejszanie zbrodni Pol Pota.
W każdym razie się z Tobą zgadzam w kwestii religii.
Pozdro
AP
przyznawac , ale twój post u GM był jakąś inspiracją dla tego tekstu, bo postanowiłem rozwinąć, to co ty napisałeś.
A co do joogina, to on mnie zwyczajnie nudzi, bo pisze zawsze to samo.
A że się ze mną zgadzasz, to się nie martw, na pewno szybko wróci czas, że będziemy po różnych stronach barykady, może nawet w tym temacie, ale przy jakimś innym jego aspekcie.
Pozdrówka.
Ja się nie martwię, ja się w pewnym sensie nawet cieszę, z tej nieoczekiwanej zbieżności choćby bardzo ogólnej.
Pozdro
AP
A jakoś cały czas zapomina się że chyba więcej jest agnostyków niż ateistów...
Dla ułatwienia proponuję jednak przyjąć, że religia jest u nas w praktyce obowiązkowa.
Chodzenie na pochody przed 1980 też niby było nieobowiązkowe, prawda?
nie przeciwstawiam katolików ateistom, więc kontry nie ma.
A w sumie agnostycyzm to jak dla mnie bliski ateizmowi jest.
Stach, jest powszechna, co nie znaczy obowiązkowa. Gdy się ktoś zdecyduje, może bez problemu nie choidzić, nie ma ża to żadnych konsekwecji, nie podejrzeweam tyż, by w większych miastach przynosiło to jakąś anatemeę środowiskową.
A zresztą pisałem:albo rybki albo akwarium, albo wybieramy coś i ponosimy tego jakieś konsekwencje (ale jestesmy uczciwi wobec siebie) albo w przeciwnym wypadku chodząc na religię nie gadamy, że ktoś nas do tego przymusza, bo nikt nas nie przymusza( -ał), bo chodzimy , bo tak wygodnie, bo łatwiej, bo nam się nie chce nic z tym rodzić, bo się boję reakcji rodziców itd.
a nawet powiem zmuszająca do refleksji.
Niestety, ale początek bardzo niesmaczny.Smuci mnie jednak,że Twój organizm tak reaguje na widok ludzi.Słowa "rzygać" nie znalazłem w żadnym słowniku ani w żadnym leksykonie dlatego też nie dokońca rozumię zachowanie Twojego organizmu.Widok jednak Grzesia rzygającego musi być bardzo dołujący.Srasznie współczuję Ci.
Musisz więcej nad sobą pracować.Dodanie plusika przy nicu to za mało.
Ciekawy tag, grzesiu.
A tekst ok, tylko nameste może znowu się do Ciebie przyczepić.
pozdro
chodzenie na pochody było nieobowiązkowe i ja nie chodziłem(choć nieraz na mnie naciskano).
Drogi kolego? Dla mnie ateizm jest wiarą a rebóurs. A tak a propos dialogu miedzy wierzącymi a niewierzacymi to niech mi Pan powie, jak zrobić taką listę ostatnich tekstów (ja chciałbym tych, które sa dla mnie najbardziej wartościowe), pozdrawiam świątobliwie
i jako jedyny nie paliłem papierosów. Gdy matka kolegi nazywała mnie bezbożnikiem, czułem się z tego powodu dumny.
W technikum powróciłem do religii - fizycznie. Była już w szkole i przez rok, gdy prowadził ją inteligentny, otwarty i charyzmatyczny ksiądz, było ciekawie. Potem przyszedł taki bezbarwny urzedas i jedyną atrakcją na religii były bitwy przy zgaszonym świetle w pomieszczeniu bez okien, zanim przyszła duchowna osoba.
sprawa jest prosta religia po lekcjach, kto chce zostaje i za to płaci
przeciez to oczywiste
no i zapraszam do sibie na now wpis, mam teraz duzo czasu:)
Watykan, totalitarna wladza kleru nad laikatem, to zaprzeczenie idei Jezusa z Nazaretu.
Sadze, iz mowiac o religii katolickiej trzeba podkreslac skad sie wziela (a wziela sie z upanstwowienia chrzescijanstwa i uczynienia go religia panstwa niewolnikow), dlaczego dzis ma taki a nie inny ksztalt orgaznizacyjny (Bog stal sie - de facto - wlasnoscia panstwa kleru). Czemu nijask nie przypomina 9organizacyjnie) judaizmu, z ktorego sie wywodzi.
A co najwazniejsze, jak rzymski katolicyzm ma sie do idei chrzescijanstwa Pawla i innych pierwszych chrzescijan. A ma sie nijak zupelnie, jest praktycznie jego zaprzeczeniem.
Itd.
Pozdro Czcigodny Mnichu.
...zapomniał dodać, że Polska jest kolonią Watykanu.
Z prostego powodu.
W szkole nie ma religii, jest katecheza. Program ustala nie państwo, a kościół. Dzieciaki dostają oceny w równym stopniu za wiedzę co za uczestnictwo w praktykach religijnych - przynosą obrazki podbite na spowiedzi, są rozliczane z udziału we mszy, w ramach religii odbywa sie też przygotowanie do 1 komunii i bierzmowania.
W liceum co prawda wiedzy jest już dużo więcej niż praktyk religijnych, ale na ogół katecheta czasem łączy je z lekcjami - np. na rekolekcjach.
Więc religia jako katecheza po prostu nie nadaje się na przedmiot na świadectwo. IMHO nie nadaje się w ogóle do państwowej szkoły.
Co innego, gdyby byłaby to po prostu wiedza o religii
ostatnio mieliśmy ze znajomymi dyskusje w podobnym duchu na temat ślubów kościelnych, nauk przedmałżeńskich, spowiedzi etc. mojemu mężowi-agnostykowi dostało się, że niby katolickim fundamentalistą jest
...to pomysl polityczny, ktory wylania sie tego, co pisal i powiadal JP II.
Gdyby Ci sie chcialo poczytac co pisal i powiadal pod tym katem, zdzifko bylo by niemale, jak trafny byl Twoj strzal.
Pozdro.
Przeczytałem Twój wpis z uwagą i z wielką chęcią. I muszę powiedzieć, że mnie treść tego wpisu zaskoczyła i na kolana mówiąc najbardziej krótko powaliła. Zacznę od rzeczy które najbardziej rzuciły mi się w oczy i wybacz Grzesiu powiało tutaj trochę absurdem.
Piszesz, że rodzic nie ma co zrobić z dzieckiem w trakcie zajęć dlatego dziecko chodzi na religie. I piszesz, że to wina rodzica. Doprawdy? A jaką alternatywę widzisz dla takiego rozwiązania? Świetlice? Czy w każdej szkole taka jest? Etykę? W ilu szkołach jest etyka? Oczywiście powiesz i będziesz mieć rację, że to źle że etyki nie ma. Tylko co z tego? Roman Giertych nie mówi: "wprowadzam religię na świadectwo od września i od wrzesnia w każdej szkole jest etyka".
Piszesz, ze religia to przedmiot.
Religia nie jest przedmiotem. Religia tyczy się wiary. Wiary nie można ocenić, możn ocenić znajomość tejże, a ja Ci podam przykład osoby która ma z religi piątki a nie zna podstawowych dogmatów i twierdzi, że sam fakt wiary w opatrzność bożą pozwala jej czynić rzeczy niebezpieczne gdyż Bóg ją ochroni i nad nią czuwa. Dodam że są to również rzeczy skrajnie głupie i nieodpowiedzialne. Osoba ta ma lat 18. I takich osób w tym kraju jest sporo. Moja katechetka z liceum usiłowala mnie karmić bredniami i bzdurami gloryfikując światopogląd który uważam za głupi. W dodatku zakończyło się to dla mnie bardzo kiepską oceną z religi w drugim roku mojej nauki. Mimo, że moja znajomośc Bibli i dogamtów Katolicyzmu jest spora. Wiedzę z wfu da się sprawdzić i ocenić tak samo z techniki czy z muzyki. Są sprawdziany jest możliwość zweryfikowania wiedzy. Jeżeli uzceń nie nie potrafi zrobić brzuszka, wiecznie nie ma stroju nie umie napisać zdania pismem technicznym czy też Bethoven kojarzy mu się z filmem telewizyjnym to wiadomo że wiedzy nie posiada. To jest weryfikowalne, natomiast w przypadku religi z taką weryfikacją jest problem. W większości systemów oceniania które wyskakują w googlach pojawia się nastepujące stwierdzenie:
"
Ocenianie na lekcjach religii uwzględnia w szczególnym stopniu postawę ucznia, wkład pracy w wykonywane zadania oraz pozaszkolne zaangażowanie."
Czyli liczy się nie wiedza lecz postawa i pozaszkolne zaangażowanie. Czyli jak ktoś do kościoła nie chodzi ale wiedzę ma nie otrzyma dobrej oceny z tego przedmiotu. Czyż nie?
I na koniec powiem w ten sposób. Ja uwazam, że jeżeli cokolwiek rozwija ateistę w kategoriach religijnych to rzetelna wiedza + rzetelnie przeczytana biblia. Znajomość dogmatów i katechizmu. Tego lekcje religi nie dają. Umiejętność dyskusji jest słuszna, ale ksiądz czy katecheta taką dyskusję zawsze wygra: zasłoni sie wiarą. Podważysz czyjąć wiarę? Czymże jest sprawa gejów przy doktorach kościołach? Kim, że jest prof. Lew Starowicz który nie widzi nic złego w masturbacji skoro sam najwyższy ukarał Onana za ten czyn?
Rozumiesz? Dlatego ocena z religi nie powinna mieć wpływu na cokolwiek.
...wyobraź sobie, że słuchałem, a nawet czytałem.
I za Chiny Ludowe, w rozważaniach JPII, nie znalazłem, nawet śladu, jakoby Polska, zdaniem Jana Pawła II, miała być kolonią Watykanu.
Sorry, gościu, ale pierdolisz jak potłuczony.
Na początku myślałem, że ty sobie jaja robisz z takimi komentami, ale teraz widzę, że to jest na serio.
Tylko po co?
Gadać chcesz, czy wkurwiać ludzi?
"A dla wszystkich, którzy krzyczą o wyznaniowości szkoły i takie tam, to informuję: religia nie jest obowiązkowa."
Oficjalnie nie, ale trzeba rozróżnić sytuację w szkołach miejskich a wiejskich. Tam ktoś kto nie chodzi spotyka się z ostracyzmem nie tylko ze strony nauczyciela religii czy księdza z ambony, ale słyszy głupie uwagi także ze strony innych nauczycieli. A chociażby niedawny news Wyborczej o pożałowania godnym księdzu, wyznaczającym nauczycieli do prac przy obchodach bożego ciała. I jeszcze, o czym pisałem już u GM, skoro krzyże wiszą w każdej sali to świadczy to tym że szkołom w Polsce daleko od neutralności światopoglądowej.
A co do wliczania średniej, dlaczego ktoś kto chodzi na religię ma mieć wyższą średnią tylko dlatego że na stronie tytułowej zeszytu od religii ładnie obrysował pana Jezusa i potrafi powiedzieć "ojcze nasz".
nieznane w innych szkołach.
No mądrze piszesz. I ładnie.
I raz jeszcze życzę wszystkim takich przeciwników ideowych jak Ty.
Tylko jeszcze ta "Polityka" ;-).
Tyś ponad nią uważam, i to całe rozwiązanie zagadki.
Pozdrawiam!
"""Ateizm to nie antyklerykalizm."""
Jest ateizm i "ateism". Wg mojegonazewnictwa aby być ateistą, trzeba mieć dużą wiedzę aby wiedzieć w co się nie wierzy i dlaczego.
Bycie ateistą jako przykrywki do walki z jakimś wyznaniem czy Kościołem, to tylko przyksrywka(wg. mnie) własnych frustracji i kompleksów.
Religia moim zdaniem powinna pozostać w szkole z oceną wliczaną do średniej. Dyscyplina naukowa zwana teologią jest wykładana na uniwerkach. A więc uczniowie angazujący sie w tę dziedzinę wiedzy mają możliwość jej kontynuacji.
Postulowałbym także wprowadzenie obligatoryjne do wyboru albo etyka albo religia.
Redukując ilość lekcji religi do 1 w tygodniu a drugą "oddać" na etykę.
W tej chwili mamy religię a pozostali rodzice nie Katoliccy wogóle nie dbają o formacje swoich dziedzi w szkole rządając etyki. Ciekawe dlaczego?
p.s.
Grześ co ten plusik obok nicka oznacza?
grzesiu. podoba mi sie:)
nuda, nuda ptaków śpiew- to lubię:)
Tak, ja tez jestem ateistą, choć raczej prawicowym (tacy jak widac tez istnieją).
A moje dziecko chodzi do kościoła, i zupełnie mi nie przeszkadza nauka religii w szkole, ze średnią czy bez.
Kto ma rozum ten sobie nie da głupot wcisnąc, jestem spokojny.
Co do joogina, to on sie świetnie sprawdza w tym sensie, że przypomina mi prawie codziennie żeby nienawidziec takich jak on :)
No sorry ale nie potrafięe inaczej. A Ciebie, Grzesiu, jakos lubie, choć sie politycznie różnimy
pozdrawiam
nie wiem, czy go nie ma, ale takie mam przekonanie.
W sprawie listy ostatnich tekstów, to zasługa Eumenesa, ja nie potrafię tak. Więc jak się pan do tego dobrego człowieka zwróci, to może pan taką listę sporządzi.
nie pali nie wierzy, to tak jak ja:)
Pozdrawiam.
A księzy mądrych jest dużo, tylko często młodzi na nich nie trafiają, nie potrafią zauwazyć lub po prostu nie chcą.
rozumiem nic.
Pzdr
Fajnie by bylo gdyby katolicy prowadzili dialog z Takimi ateistami. Niestety zbyt wiele oszolomstwa z jednej i drugiej strony.
Pozdrawiam!
nie oceniał ani nie zmuszał do chodzenia do kościoła.
Co do tego, że powinna byc wiedza o religii plus etyka, a religia powinna być jednak poza szkołą, to przecież napisałem. Jeżeli już jednak mamy religię w szkole, należy ją traktować jak przedmiot, z którego też coś trza umieć i z którego ocena jest ważna.
A i na obecnej religii uczy się wiedzy, przekazuje wiadomości, nawet o innych wyznaniach( przynajmniej ja tak w LO miałem).
Do bierzmowania zaś byłem przygotowany w kościele na specjalnych kursach, nie na lekcjach religii.
świetny komentarz, odpowiem jednak nie za szybko, bo jest długi, ciekawy i ja muszę go sobie przemyśleć, a teraz nie mam czasu , bo do pracy czas.
Pzdr
Po raz pierwszy w życiu się z Tobą zgadzam w całej rozciągłości ;-)
Jak widać mamy pole porozumienia nie tylko na tle Opeth i TypeONegative... to dobrze! Może nawet - mimo zdecydowanego oddalenia w temacie prenumeraty GW - napijemy się soku i pogadamy o niczym? ;-)
Tymczasem - mądry tekst, szczególnie ostatni akapit mi się podobał. Dosadny i charakteryzujący właściwie mądrą "katolickość" chrześcijanina zatroskanego o Kościół Powszechny.
Przecież chyba nie trzeba tłumaczyć tego co Jezus powiedział o swym przyjściu i celu swej ofiary (nie przyszedł zbawiać świętych, a grzeszników...).
"Jak widać mamy pole porozumienia nie tylko na tle Opeth i TypeONegative... to dobrze! Może nawet - mimo zdecydowanego oddalenia w temacie prenumeraty GW - napijemy się soku i pogadamy o niczym? ;-)"
Widzę, że Panowie gustujecie w słusznych kapelach. Wobec tego zapraszam do mnie.
http://www.powermetal.pl/index.php
Pozdrawiam
Ale końcowka wymaga dopracowania...(w nawiasach)
Ateizm to nie(koniecznie) antyklerykalizm, (choć zazwyczaj chadzają w parze). Ateista, to nie kretyn, który pisze jak niejaki joogin w każdym poście jak nawiedzony o ,,katolstwie" i dyszy nienawiścią (ale nawet jeśli kretyn - to i tak ateista).
Ateista nie musi czytać ,,Faktów i mitów", może czytać deMello i Tygodnik Powszechny, ateista może się wzruszać przy 2Tm2,3, Armii czy Raz,Dwa, Trzy (może ale niekoniecznie musi).
Ateista nie nienawidzi Kościoła ani księży , on wybiera inną drogę, często jest życzliwy wobec Kościoła, tak jak wobec każdej religii, bo są mu one obojętne (w związku z czym nie powinien mieć także problemów z noszeniem baldachimu nad księdzem).
I ateista nie musi deklarować przy każdej okazji, że nie wierzy, aczkolwiek się tego nie wstydzi, czasem mu smutno z tegoż powodu, czasem mu lepiej (po prostu stara się by takich okazji trafiało się jak najmniej).
A antyklerykałem (acz rozsądnym) powinien być każdy naprawdę wierzący katolik, bo to on powinien wytykać błędy księży, on powinien się troszczyć by było lepiej w Kościele. Mi to może być obojętne, katolikowi nie. I dlatego ,,radiomaryjni" nie są katolikami, wykazała to sprawa Wielgusa choćby, są wyznawcami (i takie oto pobożne życzenie załatwia wszystko to o co tłuką się antyklerykalowie).
Panie Grzesiu+, tekst naprawdę bardzo mi się spodobał, a szczególnie jego zakończenie. Z tym tylko, że "powinni" nie załatwia sprawy a samym katolikom do głów nie przyjdzie, że "powinni". W ubiegłej dekadzie mieli, jak nigdy wczesniej i pózniej, możność nawrócena się na uczciwość i... nie skorzystali z okazji. Wsparła ich w tym postawa rozsądnych ateistów.
może być na świadectwie ocena z religioznawstwa a nie z katechezy jak ktoś już zauważył.
pozdrawiam rozsądnego ateistę:)
Dobry tekst.Szkoda że niewielu ludzi potrafi jak ty pisać o tych sprawach ze spokojem.
Kurde, Grzesiu, to mam problem poznawczy. Bo ja np. jestem przeciw lekcjom religii jako takiej w szkołach państwowych. I mi się sypie światopogląd, gdzie kto jest. Po której stronie barykady, że tak powiem :-) Zaraz się okaże, że idę w tym samym pochodzie z Nameste :-))
Rozumiem Twój punkt widzenia. Istotnie sama obecność takiego przedmiotu nie jest jakimś kosmicznym dramatem. Jednak wliczanie ocen do średniej wydaje się już lekką przesadą. Szkoła jednak powinna się opierać na szerzeniu wiedzy. Sprawdzalnej, konkretnej wiedzy. Jeśli religia polega na lekcjach _wiary_ to ocenianie tego jest chyba dość trudne. Poza tym sama dziedzina dotyczy kwestii nieweryfikowalnych, więc to trochę tak, jakby wystawiać oceny z UFO-logii (tylko taka analogia, niczego nie porównuję).
Natomiast bardzo mi się podobał pomysł Giertycha dot. wprowadzenia filozofii do szkół.
pzdr
Egzystencja takiego przedmiotu jak religia katolicka w szkołach jest zbedna i całkowicie nie potrzebna. Wartości które niesie ten przedmiot można spokojnie przekazać na lekcjach polskiego których może być o 2h więcej. Giertych wykazuje się pożałowani godną nieznajomością programu. Filozofia zawarta jest w podstawowym programie historii, wosu i języka polskiego. Na tym ostatnim podstawą programową jest wręcz znajomość myśli Kannta czy Pascala.
1. Programy rozmaitych przedmiotów są tak przeładowane, że ścina się wszystko to, co nie jest sprawdzane wprost na egzaminie. W efekcie nauczanie elementów filozofii na WOS jest fikcja znacznie większoą niż zorganizowanie lekcji etyki w szkole wiejskiej... NAuczycyeil to pisze.
2. Pgoblem ostracyzmu i ew. problemów tożsamości pryz nie chodzeniu na religię --- a zauważyliście, że nie istnieję poważne i wielkozasięgowe organizacje ateistów? A Istnieję religijne orgzanizacje... (tej 'kolonii Watykanu' przez litość dla zdrowego rozsądku już nie będę rozwijał). Stąd efektywnie prawie każda postawa religijna wiżąe sie z przynależnością. A ateizm nie. W efekcie ZAWSZE w społeczeństwie ludzie religijni będa lepiej zorganizowani, będa mieli więcej narzędzi nacisku, większą siłę przebicia, etc... Trudno to uznać za ich złą wolę. KAżda forma 'wyrównywania' szans kończy się jak we Francji - de facto zabranianiem pewnych form kultu religijnego.
3. Religia jest chciana przez rodziców. Szkoła jest publiczna, nie państwowa. Rodzice decyydują.
sorki, ale nie mam sił na odpowiedzi każdemu, więc napisdzę szybko.
Futrzak i inni, Yesmer, ja tez uważam, że religia nie jest konieczna w szkole, gdyby jej nie było nie zmartwiłbym się, uważam,że jesli już ją wprowadzono i chyba się od tych kilkunastu lat jednak przyjęła i została zaakceptowana przez większość, to jest okej, uważam też, że powinien byc to nortmalny przedmiot dostarczający przede wszystkim wiedzę, bo wiary nauczyć się nie da, można jej za to oduczyć:), nie jest to też praktyka religijna, bo tę mamy w kościele, więc religia powinna dostarczać wiedzę o Piśmie Świętym, Katechizmie Kościoł, o etyce chrześcijańskiej, może filozofii chrześcijańskiej, kulturze chrześcijańskiej( filmy, książki), o innych religiach i stosunku chrześcijaństwa do nich, o obecnej sytuacji chrzescijan w świecie itd. O dylematach, jakie powstają na styku etyki chrzescijańskiej i świeckiej.
Większość rzeczy z tego da sie sprawdzić i ocenić.
Oczywiście nie wyobrażam sobie, by ksiądz oceniał, czy ja chodze do Kościoła albo czy angazuję się w życie Kościoła, nawet gdybym to robił, uważałbym, że ocenianie tego obraża moją wiarę.
A w ogóle to przecież napisałem etyka plus religioznastwo plus filozofia, i bez religii takiej jak jest nauczana teraz, takiej mogliby się uczniowie uczyć w swoich parafiach.
W sprawie plusa, bo wszyscy się pytają, wyjasnienie u Futrzaka.
Zaiste mądrze prawisz. Nie mniej jednak zapominasz o jednej rzeczy:
Religia w szkołach jest jak na razie przedmiotem któego podmiot odnosi się do wiary a nie do wiedzy. Wynika to z zacytowanych przeze mnie programów nauczania. Zauważ, że R. Giertych nie proponuje pracy nad zmianą programu nauczania religii. On chce oceniać to co jest. Co sprowadza nas do oceny z wiary i z praktyk religijnych. Oceny gdzie promuje się niezbyt rozgarniętego ministranta a deprycjonuje się ucznia zdolnego o szerokim zasobie wiedzy, tylko dlatego że nie śpiewa w scholi. Dlatego jestem przeciwny ocenom z religii.
@Hex
Piszesz, żeś jest nauczyciel. A ja Ci powiem, że filozofia to też państwo obywatelskie i o tym się mówi np. na Wosie. Nie opowiadajmy więc sobie bajek. Co do przykładu z etyką, również trafiłeś kulą w płot. Statycznie rzecz ujmując to zorganizowanie etyki w wiejskiej szkole jest znacznie trudniejsze. Chodźby ze względu na opór miejscowego proboszcza.
Natomiast najważniejszy bład który popełniasz to stwierdzenie:
3. Religia jest chciana przez rodziców. Szkoła jest publiczna, nie państwowa. Rodzice decyydują.
Szkołą jest w 100% państwowa. To państwo ustawia jej standardy. Przymiotnik publiczny oznacza, ze każdy może do szkoły chodzić. I tyle. Rodzice decydują tylko wtedy gdy jako stowarzyszenie są właścicielem szkoły.
A co do chcenia. Nie znam takich badań. Myślę też, że chcący rodzice mogliby posyłać dzieci na szkółkę niedzielną.
Yesmer - przymiotnik 'publiczny' w nazwie szkoły oznacza coś bardzo konkretnego. Oznacza, że szkoła jest 'własnością' tych, którzy na nią łożą - a więc podatników.
Nie dziwię ci się - większość rodziców też tego nie rozumie... publiczna szkołą jest zarządzana przez dyrektora w porozumieniu z Radą Pedagogiczną i Radą Rodziców. Państwo określa jedynie w zarycie ustrój szkolny. I to też niekoniecznie w szczegółach.
Stwierdzenie, że szkoła jest w 100% państwowa dowodzi nieznajomości prawa.
Większość szkół w Polsce (są jakieś małe wyjątki) nie jest 'państwowa'. W ogóle. Szkoły są na ogół samorządowe. Prowadzenie szkół na danym terenie to zadanie zlecone Samorządu. Pieniądze idą z MEN ale o otwarciu lub zamknięciu szkoły decyduje się na szczeblu lokalnym.
Chyba, ze dla ciebie Samorząd to to samo co Państwo... well... no comments.
Oczywiście można by lepiej...
I może będzie lepiej. Tylko, że lepiej może będzie bo obecny minister - O ZGROZO ;) - próbuje coś z tym zrobić... SERIO!
Jest pomysł znacznego zwiększenia roli Rady Rodziców w zarządzaniu szkołą. Po takiej zmianie wpływ rodziców na szkołę i jej ustrój będzie jeszcze większy.
Sęk w tym, żeby to zrobić mądrze... bo jak rodzic będzie ci się wtryniał do wstawiania ocen na Radzie Pedagogicznej to w zasadzie szkołę można już rozwiązać...
Co do chcenia religii... od tego szkoła jest publiczna, żeby tam uczyć m. in. religii. Po co dzieciaki mają latać z jednej salki do drugiej? Tak taniej i szybciej.
Tak samo powinno być z lekcją etyki - jak ktoś chce to niech dziecko wysyła do... nie wiem...jakiegoś instytutu filozofii...
Oczywiście to bez sensu - od tego jest przecież szkoła i niech tak pozostanie.
Co do oporu miejscowych proboszczów - włożę to do kategorii urban (w tym wypadku country) myth. Nie słyszałem o czymś takim. Jak żyję.