Dziś was rzucam i dalej idę w cień – z duchami –
A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny.
(Juliusz Słowacki – Testament mój).
W obecnym świecie racjonalizmu, efektywności, sprawności i dominacji ekonomii wszelkie rozważania o innych potrzebach cywilizowanego człowieka wydają się być abstrakcyjne, nierealne i marginalne. Coraz powszechniejsza staje się teza, że „jak cię widzą, tak cię piszą”, a duch to przecież jest coś całkiem niewidzialnego, nieistotnego i nienowoczesnego. Jeszcze mówi się czasem o „duchu prawa”, ale tylko w kontekście wyroku, skazania itp. negatywnych konotacji. Wspominanie o znaczeniu wychowania duchowego powszechnie odbierane jest jako nawiązywanie do przebrzmiałego już romantyzmu. Odnoszę wrażenie, że dzieci i młodzież uczą się o tym w szkołach po to, aby wiedzieć, czego nie należy naśladować i unikać na drodze do kariery, pieniędzy i uznania. Te „smętne” refleksje nasuwają się podczas prezentacji dwóch skromnych wystaw poświęconych 25 – leciu „Solidarności Walczącej”, jakie zostały rok temu odsłonięte i zaprezentowane w opolskim Brzegu. Dziś we Wrocławiu obchodzona jest 25 – ta rocznica zaprezentownego ducha oporu na pochodzie 1 maja 1983 roku. Z tej okazji przypomniec warto rolę tej organizacji w stanie wojennym.
Brzeska tradycja
W całej Polsce, a może nawet i Europie Brzeg znany jest ze swego wspaniałego piastowskiego zamku zwanego też „Śląskim Wawelem”. Znany jest też z największego w Polsce Mauzoleum Piastów Śląskich. Renesansowe obiekty takie, jak Ratusz, czy też gotycki kościół św. Michała i jeden z najpiękniejszych barokowych kościołów na Śląsku pod wezwaniem „Podwyższenia Krzyża Świętego” są chlubą mieszkańców miasta i okolicy. Tak Brzeg był odbierany w powszechnej świadomości rodaków przez ostatnie powojenne pokolenia w całym kraju. Były to jednak tylko zewnętrzne przejawy oficjalnej informacji, żeby nie powiedzieć wręcz propagandy. Tymczasem powojenna historia mieszkańców miasta jest pełna ukrywanego dramatyzmu, oporu przeciw działaniom komunistycznej władzy i ofiar poniesionych dla utrzymania swojej tożsamości, wyznawanych wartości oraz przywiązania do wiary i Kościoła. Brzeg po wojnie zamieszkały był w większości przez ludność kresową, której duchowymi przywódcami byli miejscowi księża. Nawiązywali oni do tradycji niepodległościowej, akowskiej i przedwojennego harcerstwa. Otwarty konflikt stale narastał. Presja władz na ograniczenie nauczania religii, wysokie wyroki na miejscowych księży, a na końcu próba uniemożliwienia dotarcia do Brzegu Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej stwarzały w miejscowym społeczeństwie poczucie coraz większego zagrożenia. Związane z tym były też liczne mandaty, kary i przesłuchania. W tej sytuacji władza czując swoją niczym nieograniczoną siłę posunęła się do prowokacji. W dniu 10 maja 1965 roku grupa brzeżan zażądała usytuowania przychodni w domu parafialnym przylegającym do zamkowej kaplicy Świętej Jadwigi. Dom ten zamieszkały był przez pięciu miejscowych księży oraz mieściła się tam salka nauczania religii. Jak pisze lokalny kronikarz tych wydarzeń z 1966 roku*: „Kiedy 25 maja księża nie opuścili budynku, władze postanowiły dokonać przekwaterowania siłą. Trwające od kilku dni napięcie ciągle wzrastało. Ksiądz Kazimierz Makarski z płaczem wzywał wiernych do obrony kościoła. Ludzie nie dopuszczali do przejęcia budynku. Aż nadszedł krytyczny czwartek 26 maja. Na ulicach patrole, drogi dojazdowe obstawione były przez milicję. Od wczesnych godzin rannych na placu Zamkowym zbierały się grupki, wśród nich funkcjonariusze służby bezpieczeństwa. Kiedy w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego rozpoczęła się Msza św. próbowali bezskutecznie zablokować dzwonnicę. Ostatecznie dzwon udało się uruchomić. W stronę placu zaczęły ściągać tłumy”. Na placu i w jego okolicach zgromadziło się około 10 tys. ludzi, czyli blisko jedna trzecia dorosłych mieszkańców miasta. Odziały ZOMO, MO i cywilnych funkcjonariuszy SB wspartych „aktywem robotniczym” przybyłym z Opola do wieczora biły, kogo popadło. Kilkadziesiąt osób aresztowano, część z nich stanęła przed kolegium do spraw wykroczeń, a część przed sądem. Miasto jeszcze przez tydzień było zagazowane, a na ulicach krążyły uzbrojone patrole.
Stan wojenny
Mimo srogich represji duch niepodległości w Brzegu trwał nadal. Czternaście lat później powstała tu „Solidarność”, która organizacyjnie związana była z bardziej radykalnymi jej działaczami z Wrocławia. Po doświadczeniach 1966 roku tutaj, bardziej ni ż gdzie indziej zdawano sobie sprawę z podstępu zawartego w każdym kompromisie z komunistyczną władzą. Blisko sto osób z Brzegu związanych było z „Solidarnością Walczącą”, której konspiracyjna siedziba mieściła się we Wrocławiu. Była to w tym czasie, jedyna organizacja polityczna, która w swoim programie głosiła upadek komunizmu, niepodległość Polski i innych narodów zniewolonych przez komunizm. Była przeciwna porozumieniom „okrągłego stołu”. Na jej czele stał pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej, doktor fizyki Kornel Morawiecki, od wielu lat zaprawiony w działalności antykomunistycznej. Urodzony konspirator. Jednym ze znaczących osiągnięć SW była działalność wydawnicza. Jej efektem było kilkanaście książek oraz regularnie wydawana prasa podziemna na terenie całego kraju. Ten sam brzeski kronikarz tak wspomina miejscowych działaczy SW: „… brzeżnie uczyli się od drukarzy z SW poligrafii w konspiracyjnych warunkach stanu wojennego Zbigniew Oliwa i Ryszard Kołecki, a także ci, którzy kolportowali prasę podziemną m.in. Janusz Kajdzik, Kazimierz Nawrocki, organizowali akcje protestu Zbigniew Hryciuk, Mirosława i Bronisław Marzenko, a także Julian Jamróz oraz najmłodszy, ale za to za sprawą słynnego procesu brzeskiego, a wcześniej także organizowanych przeciw Sowietom demonstracji we Wrocławiu i Brzegu Mariusz Sokołowski.”** Z Brzegiem związany był też szef niezwykle skutecznego kontrwywiadu SW nieżyjący już Jan Pawłowski. Gwoli ścisłości trzeba zaznaczyć, że był to bardziej wywiad, niż kontrwywiad. Choć i ten ostatni też miał swoje sukcesy. SW miała swoje oddziały na terenie całego kraju, miała swoją rozgłośnię radiową (konspiracyjną radiostację), kilka oddziałów poza granicami Polski. Miała własną pocztę i emitowała serie znaczków, kopert i kart okolicznościowych. Szczególne uznanie dla SW wyrażał ostatni rząd, premier i prezydent na Uchodźstwie z siedzibą w Londynie.
Wystawy w Brzegu
Wystawę plenerową składającą się z czterech zespołów planszowych ustawionych w narożniku brzeskiego rynku zorganizował Instytut Pamięci Narodowej. Niestety nikt z przedstawicieli tej instytucji nie przybył z tej okazji do Brzegu. Podobnie zabrakło przedstawicieli Dolnośląskiej Inicjatywy Historycznej, którzy zorganizowali wystawę w galerii Sztuki Współczesnej. Nikt też nie przybył ze znanych w całej Polsce sponsorów tej wystawy. Przybył za to, jak zwykle niezawodny Kornel Morawiecki. Jego lekko sfatygowany garnitur, bez żadnych odznaczeń wyraźnie kontrastował z eleganckim ubiorem burmistrza i starosty, którzy z tej okazji pełnili honory gospodarzy. W swoim zagajeniu Kornel podziękował wszystkim współpracownikom w całej Polsce i poza jej granicami za ich oddanie w walce o wolną i niepodległą Polskę. W tej skromnej i jakby cichej roli dawny przywódca SW przypominał zarówno, co do stroju, jak i formy zachowanie marszałka Józefa Piłsudskiego w okresie, kiedy przebywał on w Sulejówku. Wydaje się, że porównanie to jest naturalne i wynika nie z zamierzonego naśladownictwa, ale z roli, jaką podjął się Kornel Morawiecki zarówno w stanie wojennym, jak i w dniu dzisiejszym. Rolę tę podkreśla jego niezłomność prezentowana również obecnie. Kiedy jeszcze kilka tygodni temu urzędujący Prezydent RP Lech Kaczyński obsypał dawnych działaczy SW najwyższymi odznaczeniami państwowymi, Kornel Morawiecki odmówił proponowanego mu odznaczenia, gdyż Prezydent nie uznał zasług SW dla Polski w skali umożliwiającej nadanie tej organizacji odznaczenia Orderu Orła Białego. Jest to z jednej strony smutne, lecz jednocześnie pozytywne ze strony Kornela, gdyż pokazał, że jako dawny przywódca tej organizacji, bardziej ceni jej honor i poświęcenie dla niepodległości Polski niż doraźne splendory i wyrazy uznania. I w tym również podobny jest do Naczelnika Józefa Piłsudskiego. Refleksje, jakimi dzielił się Kornel Morawiecki w Brzegu też nawiązują do myśli tego wielkiego Polaka. Kornel mówił, że dawni działacze SW nadal potrzebni są Polsce. Kraj jest w potrzebie i środowiska dawnej SW znów zamierzają się spotkać, zorganizować i nadal działać na rzecz utrwalania niepodległości. Jest to najbardziej krzepiąca myśl w ogólnie „smętnym” klimacie panującym od Bałtyku do Tatr.
Adam Maksymowicz
——————————
*Wiktor Krzewicki – Dramatyczny maj 1966. Kurier Brzeski nr 21(617). 24.05.2006.
komentarze
Panie Adamie!
To jest to o co chodzi. Podoba mi się.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.05.2008 - 11:09Rónorodność
Staram się pisać o rzeczach różnych. Na jednych być może lepiej się znam, na innych gorzej. Nie mniej każdy kto pisze do środków masowego przekazu stara się być w miarę wszechstronny. Im mniej sie znam na jakiejś dziedzinie, tym więcej posługuję się źródłami. W ostatniej sprawie “Państwo i gospodarka” tym źródłem był profesor Uniwesytetu Warszawskiego. Korzystam ze źródeł takich jakie akurat są w moim zasięgu. Tak było i tym razem. Wyraźnie na wstępie powoływałem sie na opinię profesora, o którym piszę pozytywnie, jak o wszystkich bohaterach moich reportaży, sprawozdań i relacji. Stwarza to sytuację utożsamiania się z nim, co nie jst prawdą, przynajmniej w zakresie pogłądów i opinii moi bohaterowie są autonomiczni. tak, jak i tym przypadku dotyczy to Kornela Morawieckiego.
Podróżny -- 07.05.2008 - 11:30Pozdrawiam