Nie poszedłem do roboty. Na szczęście Piet wisi mi jeszcze dwie dniówki więc nawet się nie opierał jak maksymalnie zbetoniony zadzwoniłem koło północy z dobrą nowiną.
Jeszcze w domu, przed pójściem do Wolfpacka, wciągnęliśmy z Bennym colę z dwiema kroplami rozcieńczonego kwasa.
Tak dla animuszu, żeby zneutralizować szok stroboskopowy.
Rave’on C. wyszli bez wokalisty, który (nie no to jest po prostu rozpierdalające) zatruł sie szpinakiem. W sumie nie miało to większego znaczenia, bo wszyscy znamy repertuar i na wokal wskakiwał ktoś z publiki. Ja wybłagałem „Kinky Afro”, ale dałem dupy jak w połowie zapomniałem słów i za karę jakieś laski wysmarowały mnie serem z tubki.
Benny w godzinę nawalił się Margaritami. Cały wieczór przespał między kegami, a ludzie robili sobie z nim fotki. W międzyczasie Wolfy, właściciel klubu, wywalił na niego całą gaśnicę, a typ się nawet nie obudził. Szwedzka stal.
Koncert był naprawdę udany. Mimo, że to była totalna prowizorka to ludzie dostali konkretnej szajby. Basiście zrywały się struny i pod koniec grał już tylko na jednej. Po pół godzinie kapela była maksymalnie najebana, ale komu to przeszkadzało? W końcu nikt nie przyszedł tu słuchać Stinga, czy innego U2.
Anneke i Lisa przyszły z Kati, w której się masakrycznie bujam. Niesamowita dziewczyna. Ma cudowne, małe piersi, a ja uwielbiam laski z małymi cyckami. Pewnie to przejaw mojej ukrytej gejowskiej podświadomości. Kati jest miniaturową, śliczną Wietnamką. Same zalety.
Na koniec Rick i Tobias, dwóch potężnych gejów, odśpiewało „We Will Rock You”, co chyba obudziło Benny’ego. Przylazł do nas twierdząc, że już ma dosyć tego pedalskiego wycia i wychodzi. Jak chcieliśmy mu zamówić taksę to stwierdził, że ma w dupie taksówki i pojedzie rowerem.
Do domu przyjechał koło 5 rano. Radiowozem. Gliny znalazły go pod marketem wtulonego w damkę. Dobrze, że pierdolec ma meldunek, bo był ledwie przytomny. Do tej pory nie idzie się z nim dogadać.
Jutro mam drugą zmianę więc mogę sobie spokojnie leżeć z Johnym Walkerem.
A ha. Umówiłem się z Kati na sobotę. Co prawda nie pamiętam w jakich okolicznościach, ale mam to zapisane na ramieniu, a to na pewno nie mój charakter pisma.
Tom.
komentarze
"uwielbiam laski z małymi cyckami"
Brudne Dzieci Sida :) ...
“a ja jestem punk i w ramach walki ze wszystkimi schematami, lubię laski z małymi cyckami”
Ktoś (gość) -- 09.04.2009 - 20:49re: Yippee yippee ay ay yey yey yey
a tak w ogóle to fajny blog
Ktoś (gość) -- 09.04.2009 - 20:49hmm
wszystko raczej wskazuje, że gejem nie jestem
Ale “We Will Rock You” śpiewać też lubię ;-)
a to wykonanie chyba najbardziej:
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 09.04.2009 - 20:54Pytanie do Ktosia
lub do kogoś, kto wie), kto śpiewa piosenkę z tym ambitnym tekstem o małych cyckach albo inaczej kogo to autorstwa jest?
Bo chyba to słyszałem w wykonaniu Grabaża, ale się mogę mylić, a w necie nie umiem znaleźć.
pzdr
grześ -- 09.04.2009 - 21:34re: Yippee yippee ay ay yey yey yey
oczywiście słyszałeś to w wykonaniu Grabaża. kawałek śpiewa Patyczak, czyli Brudne Dzieci Sida. Pidżama grała kower tego kawałka i innych piosenek BDS też.
a tekst jest o tym że nie ma jakich durnych kanonów piękna tylko to co sie komu podoba jest ok.
DxSx (gość) -- 09.04.2009 - 21:39Hm, mogłem słyszeć też w wykonaniu BDS:)
ale masz rację słyszałem w wykonaniu Pidżamy.
pzdr
grześ -- 09.04.2009 - 21:43re: Yippee yippee ay ay yey yey yey
grali to razem z Patyczakiem. wyszło na jakiejś składance Lampy, albo Lampy i Iskry Bożej.
mike patton (gość) -- 09.04.2009 - 21:53