Mógłbym te melodie wpisać jako Evergreens albo “Muzyka łagodzi obyczaje” ale na takie upały “Chmury” pasują bezpośrednio, oczywiście przelotne i niezbyt deszczowe…
Napisał ten cudowny skarb Django Reinhardt jeszcze przed II wojną światową i grywał go w składzie Hot Club De France, z którego to składu pamiętamy innego giganta jazzu Stefana Grappelliego
Pod tym adresem http://pl.youtube.com/watch?v=keWPoNUe4Nw posłuchać można “Nuages” w wykonaniu Babika Reinhardta, syna Django, któremu w duecie towarzyszy Bireli Lagrene, francuski Sinti, jako dziecko okrzyknięty wcieleniem Django. Bireli to ten kudłaty…
Amerykański mistrz gitary Joe Pass tak wykonuje “Clouds” na Montreux Jazz Festival – 17 lipca 1975, czyli dość dawno…
Tutaj http://pl.youtube.com/watch?v=U7UHmKfUAu8 można posłuchać, jak “chmurzą” Rosenbergowie – holenderskie trio rodzinne na festiwalu North Sea Jazz Festival w 1994 roku w Hadze. Jeśli już przy rodzinnych składach – solówka małolata z licznej rodziny Basily. Zozo miał 14 lat, gdy grał tak karkołomnie albo raczej palcołomnie!
I na zakończenie tego pochmurnego zestawu Andreas Oberg ze Szwecji wraz z Eddym Vaeldo grają “Nuages” na jamie w knajpce “Chez Fernand” podczas festiwalu muzyki manouche we Francji, w Samois w 2006 roku. Jazz manouche to jazz głównie gitarowy oparty na osiągnięciach muzycznych Cyganów Sinti, czyli tych, żyjących na zachodzie Europy, głównie w Belgii, Holandii i Francji. Django Reinhardt był również Sinti.
Miłego chmurzenia
:)
komentarze
Kurde,
te twoje wpisy to rozwijające, bo nie znałem tego utworu zupełnie.
Pozdrówka.
A chmury i nawet deszcz to by się przydąły.
Przynajmniej wg mnie.
pzdr
grześ -- 29.07.2008 - 11:22Autarkia blogowa!
Przebijam!
“In The Summertime” Mungo Jerry:
Wypada pogadać ze sobą – przynajmniej się nie pokłócę na tematy polityczne i jakiekolwiek inne…
ps. To bardzo dziwne – gdy wklejałem ten autokomentarz to Grzesia jeszcze tu nie było. Teraz widzę, że Grzesiu jest na pierwszym miejscu. Upał taki, ze mi obraz na monitorze drga i tworzy fatamorgany!
:)
Grzesiu – jeszcze nie raz zaskoczę cię dziwnymi wykopaliskami. Sam się za to zaskoczyłem tym, że w jutubie znalazłem Nino i jego “Amor”, który to wspaniały flamenkopodobny song sprezentowałem Gretchen na urodziny…
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 29.07.2008 - 13:16Joteszu, a widzisz,
po prostu mam tak, że zawsze jestem pierwszy z komentarzem:)
grześ -- 29.07.2008 - 17:09A tego ,,Amor” posłucham niebawem, bo tyż nie znam.
a gdy już posłuchasz, to daj ucho na to...
...“For Sephora” – ta Sephora musi być śliczna, skoro do takiej pięknej melodii zainspirowała Stochelo Rosenberga, któremu akompaniują bracia stryjeczni…
To idealny przykład stylu “manouche”.
jotesz -- 30.07.2008 - 10:34:)
Szanowny joteszu
Wielkie dzięki za “For Sephora”.....
contri -- 05.08.2008 - 19:18Pozdrawiam zachwycony
Trio Rosenbergów...
...odkryłem dzięki kanałowi satelitarnemu Mezzo. Dają tam dość dużo jazzu, choć jednak głównie klasykę i balet, co też jest interesujące i inspirujące.
Rosenbergowie to holenderscy Sinti, w odróżnieniu od polskich Romów. Nagrali masę wspaniałych płyt z gitarową muzyką cygańską, nazywaną we Francji “manouche”. Jest to granie bliższe jazzowi i dalekie od cygańskiego madziarzenia kapel ulicznych. Nagranie “For Sephora” jest fragmentem koncertu tria z zaproszonymi gośćmi – gigantami francuskiego manouche – Birelim Lagrenem i Christianem Escoudem. We Francji styl ten ma masę zwolenników i wielu wykonawców. A wszystko w prostej linii od Django Reinhardta…
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 23.09.2009 - 12:09:)
>joteszu
nie dam głowy uciąć, ale coś mi się obiło o uszy. w chacie sprawdzę
pzdr
Docent Stopczyk -- 23.09.2009 - 12:49