Janis Joplin

Czytam biografię Janis Joplin i męczę się jak potępieniec! Wiedziałem od zawsze, że się narkotyzowała i chlała i że to ją uśmierciło. Ale nie przypuszczałem nawet jak to wyglądało naprawdę. Cud, że dożyła do wieku, w którym zmarła.

W jej przypadku życie to były wyłącznie “sex, drugs and rock’n‘roll”. Dokładnie w wymienionej kolejności…

Złościłem się i wcześniej, czytając choćby historię zespołu Free, jednego z moich najulubieńszych, w której przerażający jest opis narkotykowego staczania się po równi pochyłej gitarzysty Paula Kossoffa . Podobnie straszne były wspomnienia Marianne Faithfull i Erica Claptona. Im, na szczęście, udało się wymknąć z objęć potwora narkomanii.

Ale w historii Janis Joplin historia destrukcji jest chyba najstraszliwsza. Nawet nie wiem, czy polecić komukolwiek tę książkę. Mnie ona koszmarnie dołuje!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

joteszu

dziś mamy powtórkę z Janis… i to na żywo … Amy Winehouse się nazywa ta powtórka …

taki Iggy dał sobie z tym syfem radę... ale on jest jednak twardzielem … no i miał naprawdę pozytywnych przyjaciół... takiego Davida Bowie na przykład.

w rokendrolu jest takich życiorysów całkiem sporo.

poza tym trzeba mieć łeb na karku. wtedy można nie rezygnować z trójcy s&d&r’n‘r … ale to tylko Lemmy chyba potrafi :P

co to z książka?


Docencie - podałem link...

:)
Wiem o wielu innych, ale Janis uśmierciła się najbardziej spektakularnie…


kiedyś czytałem taki art

o rokendrolowych zejściach :P

sory nie zauważyłem linka :) ... chyba se kupię ;-)


We Wrocku...

...kupiłem to w księgarni “Tanie Książki” za kilka zetów, bo w linku empiku proponują ponad dwadzieścia…

Zaraz po Janis przejdę do biografii Boba Dylana, też przecenionej. Tomiszcze opasłe, pełno zdjęć. Do tego mam przyszykowany potrójny album “Biograph”, który będzie muzycznym tłem podczas lektury. Nie stosowałem tego przy czytaniu o Janis, bo dół psychiczny mógłby być zbyt głęboki.


ja muszę pozyczyć od kumpla

biografię Johna Peela co ją kupiłem na przecenie w Lądku i dałem na prezent owemu kumplowi :)


Hm,

chyba muszę poczytać kiedyś ją, znaczy najpierw nabyć.
A postaci z muzyką związanych, co przez narkotyki czy alkohol się skończyli, to trochę było.
Kiedyś na Salonie 24 piękny tekst jeden bloger, Boomcha chyba, o Billie Holiday napisał, ale teksu już nie ma.

pzdr


Subskrybuj zawartość