Spadłem, to fakt, i otrzymałem mylące info, że “polityka redakcji”. Ale to był tylko drobny drobiazg.
Poszło o to, że mnie naprawdę zaniepokoił kierunek w którym txt zdawał się iść po tych ośmiu chyba dniach istnienia. (Teraz parę największych moim zdaniem błędów zgrabnie poprawiliście, co wbiło mnie w podziw i ucieszyło, niezależnie czy tu będę czy nie.)
Po pierwsze ta przedziwnie rodzinna atmosfera, w dodatku rodem z wersalu (dla biednych), która w połączeniu z odpłatnością praktycznie uniemożliwiała rozwój. To było czyste siedzenie na dwóch stołkach, a do tego trza mieć naprawdę sporą dupę. Mieliście poniżej stu członków i już miało być płatne, tak? Przyszłoby jeszcze paru ludzi za forsę w nadziei, że się załapią na te wasze przekomarzanki i rodzinność. Ale wam potrzeba TYSIęCY, jeśli to ma na siebie zarobić albo lepiej. I aby stanowiło coś w rodzaju salonu, któremu nieźle w sumie idzie (a mnie tam brak wersalu nie razi).
Więc ja napisałem to otwarcie i lojalnie, co dostrzegam i czego się obawiam, skutkiem czego zostałem zaatakowany przez jakichś genetycznych lizusów, którzy ewidentnie liczyli że w ten sposób staną się Jareckiego i spółki ukochaną rodziną.
Ja tam wersalu w sieci nie potrzebuję, mam swój blog i mam ten cały salon, mam też ogromne wątpliwości, czy pisanie na blogach w ogóle ma sens i czy to jest godne mężczyzny zajęcie…
Więc stwierdziłem, że jeśli tu ma być aż tak rodzinnie, tak kulturalnie, a w dodatku nacisk jest wyraźnie na lekką i zabawną literaturę i takież przekomarzanki – to ja qrwa tu po prostu nie pasuję. Byłbym jak cham po grochu i kapuście na pokojach. (Co mi dość dokładnie zresztą jedna z tych lizusek wypomniała.)
Już mnie raz wywalali za całkiem łagodny język z prawica-niet. Nie będę zmieniał skóry, nie będę się autocenzurował... Po co? Dla kolejnego mirrora? Który wtedy, przed Hyde Parkiem i piaskowicą dla patologicznie agresywnych, zdawał się pełna parą pikować do katastrofy?! (Fajnie żeście to szybko zmienili, jednak na coś się tych parę krytycznych głosów przydało.)
Powiedziałem więc to spokojnie i jak na mnie kulturalnie na privie Zarządowi. W końcu po co mam mieć ten banner na salonie i nie trafiać na SG, skoro tutaj się nie widzę (tak WTEDY myślałem, podkreślam… teraz banner znowu jest na salonie, jak mnie wywalicie albo coś to oczywiście znowu zniknie).
Nie było to żadne się obrażanie, starałem się sprawę załatwić jak najbardziej elegancko i jak najdyskretniej. Nie opisałem tego wprawdzie w tekście na salonie – uważając że to raczej byłoby rozdrapywanie ran salonu i tekstowiska, niż cokolwiek innego – ale napisałem do dość wyraźnie w jednym z komentarzy pod którymś z moich ostatnich tam tekstów.
Ja tam się nie przejmuję i nie obrażam o te “dupy” i rzekome “obrażania”, wiem że tutaj są takie konwencje, ale gdyby ktoś traktował te słowne elukubracje Znakomitego Literata od Humoresek JJ poważnie i by go to cokolwiek interesowało, to wyjaśniłem jak naprawdę było.
Wróciłem, bez żadnych fochów, ale przyznam, że dostrzegam nowy problem… Takiego wysypu folksdojczów tom się nie spodziewał. Widać nowe gestapo dostrzegło txt i postanowiło tu od samego początku ulokować agentów wpływu. Niedoczekanie!
sorry że się...
... ale zupełnie nie o to chodziło.
Spadłem, to fakt, i otrzymałem mylące info, że “polityka redakcji”. Ale to był tylko drobny drobiazg.
Poszło o to, że mnie naprawdę zaniepokoił kierunek w którym txt zdawał się iść po tych ośmiu chyba dniach istnienia. (Teraz parę największych moim zdaniem błędów zgrabnie poprawiliście, co wbiło mnie w podziw i ucieszyło, niezależnie czy tu będę czy nie.)
Po pierwsze ta przedziwnie rodzinna atmosfera, w dodatku rodem z wersalu (dla biednych), która w połączeniu z odpłatnością praktycznie uniemożliwiała rozwój. To było czyste siedzenie na dwóch stołkach, a do tego trza mieć naprawdę sporą dupę. Mieliście poniżej stu członków i już miało być płatne, tak? Przyszłoby jeszcze paru ludzi za forsę w nadziei, że się załapią na te wasze przekomarzanki i rodzinność. Ale wam potrzeba TYSIęCY, jeśli to ma na siebie zarobić albo lepiej. I aby stanowiło coś w rodzaju salonu, któremu nieźle w sumie idzie (a mnie tam brak wersalu nie razi).
Więc ja napisałem to otwarcie i lojalnie, co dostrzegam i czego się obawiam, skutkiem czego zostałem zaatakowany przez jakichś genetycznych lizusów, którzy ewidentnie liczyli że w ten sposób staną się Jareckiego i spółki ukochaną rodziną.
Ja tam wersalu w sieci nie potrzebuję, mam swój blog i mam ten cały salon, mam też ogromne wątpliwości, czy pisanie na blogach w ogóle ma sens i czy to jest godne mężczyzny zajęcie…
Więc stwierdziłem, że jeśli tu ma być aż tak rodzinnie, tak kulturalnie, a w dodatku nacisk jest wyraźnie na lekką i zabawną literaturę i takież przekomarzanki – to ja qrwa tu po prostu nie pasuję. Byłbym jak cham po grochu i kapuście na pokojach. (Co mi dość dokładnie zresztą jedna z tych lizusek wypomniała.)
Już mnie raz wywalali za całkiem łagodny język z prawica-niet. Nie będę zmieniał skóry, nie będę się autocenzurował... Po co? Dla kolejnego mirrora? Który wtedy, przed Hyde Parkiem i piaskowicą dla patologicznie agresywnych, zdawał się pełna parą pikować do katastrofy?! (Fajnie żeście to szybko zmienili, jednak na coś się tych parę krytycznych głosów przydało.)
Powiedziałem więc to spokojnie i jak na mnie kulturalnie na privie Zarządowi. W końcu po co mam mieć ten banner na salonie i nie trafiać na SG, skoro tutaj się nie widzę (tak WTEDY myślałem, podkreślam… teraz banner znowu jest na salonie, jak mnie wywalicie albo coś to oczywiście znowu zniknie).
Nie było to żadne się obrażanie, starałem się sprawę załatwić jak najbardziej elegancko i jak najdyskretniej. Nie opisałem tego wprawdzie w tekście na salonie – uważając że to raczej byłoby rozdrapywanie ran salonu i tekstowiska, niż cokolwiek innego – ale napisałem do dość wyraźnie w jednym z komentarzy pod którymś z moich ostatnich tam tekstów.
Ja tam się nie przejmuję i nie obrażam o te “dupy” i rzekome “obrażania”, wiem że tutaj są takie konwencje, ale gdyby ktoś traktował te słowne elukubracje Znakomitego Literata od Humoresek JJ poważnie i by go to cokolwiek interesowało, to wyjaśniłem jak naprawdę było.
Wróciłem, bez żadnych fochów, ale przyznam, że dostrzegam nowy problem… Takiego wysypu folksdojczów tom się nie spodziewał. Widać nowe gestapo dostrzegło txt i postanowiło tu od samego początku ulokować agentów wpływu. Niedoczekanie!
————————-
triarius -- 05.01.2008 - 23:28triarius