Majorze, w zasadzie na wszystkie 3 pytania należy odpowiedzieć – tak. Oczywiście, jeśli nie rozumiemy liberalizmu jako anarchii.
Państwo wręcz musi zapewniać przestrzeganie pewnych reguł w biznesie. Po prostu po to by system działał sprawnie, by nie oszukiwano jakiegoś podmiotu w grze rynkowej.
Problem mam jedynie z pytaniem 1 – tzn. dlaczego firmy nie mogłyby umawiać się na cenę. Teoretycznie, nikt klienta nie oszukuje, a jeśli już przyjmiemy interpretację, że jednak tak, to czym to się różni od zawyżania cen przez – dajmy na to kancelarię adwokacką, biuro tłumaczeń, etc? Zawyżanie w tym sensie, że po odliczeniu kosztów, marża wynosi np. 100%. Na rynku zresztą często mamy do czynienia z rodzajem zmowy – w wyniku gry popytu i podaży za daną usługę ustaliła się cena X i pomimo, że można to wykonać taniej nikt nie obniża cen, bo tyle ludzie są w stanie zapłacić. Oczywiście, zawsze ktoś może się wyłamać i zejść z ceny, żeby mieć więcej klientów, ale w przypadku klasycznej, karalnej zmowy cenowej też istnieje taka możliwość. Gdzie jest więc różnica?
Myślę, że nie można używać takich prostych analogii, jak w ostatnim akapicie. Jeśli tak byśmy rozumowali w kwestii zmowy cenowej, to za jej penalizacją powinny pójść jakieś domiary dla warsztatów samochodowych (wiesz jak zdzierają), kontrola korepetytorów itp.
> GM
Majorze, w zasadzie na wszystkie 3 pytania należy odpowiedzieć – tak. Oczywiście, jeśli nie rozumiemy liberalizmu jako anarchii.
Państwo wręcz musi zapewniać przestrzeganie pewnych reguł w biznesie. Po prostu po to by system działał sprawnie, by nie oszukiwano jakiegoś podmiotu w grze rynkowej.
Problem mam jedynie z pytaniem 1 – tzn. dlaczego firmy nie mogłyby umawiać się na cenę. Teoretycznie, nikt klienta nie oszukuje, a jeśli już przyjmiemy interpretację, że jednak tak, to czym to się różni od zawyżania cen przez – dajmy na to kancelarię adwokacką, biuro tłumaczeń, etc? Zawyżanie w tym sensie, że po odliczeniu kosztów, marża wynosi np. 100%. Na rynku zresztą często mamy do czynienia z rodzajem zmowy – w wyniku gry popytu i podaży za daną usługę ustaliła się cena X i pomimo, że można to wykonać taniej nikt nie obniża cen, bo tyle ludzie są w stanie zapłacić. Oczywiście, zawsze ktoś może się wyłamać i zejść z ceny, żeby mieć więcej klientów, ale w przypadku klasycznej, karalnej zmowy cenowej też istnieje taka możliwość. Gdzie jest więc różnica?
Myślę, że nie można używać takich prostych analogii, jak w ostatnim akapicie. Jeśli tak byśmy rozumowali w kwestii zmowy cenowej, to za jej penalizacją powinny pójść jakieś domiary dla warsztatów samochodowych (wiesz jak zdzierają), kontrola korepetytorów itp.
pzdr
[ost. Krótka historia BBC “B”]
Futrzak -- 21.01.2008 - 16:10