W znakach łacińskich czy cyrylicznych w każdym języku mógłbym wychwycić choć słówko, które dało by mi zaczepienie. Mógłbym się choć domyślać o co chodzi. Hebrajski jest jak chiński czy sanskryt – nie daje szans przeniknięcia.
Chyba że się zacznie w niego wchodzić a to już poważna decyzja. Z rumuńskiego bez żadnego wysiłku coś wyłowię, coś odcedzę, choć i łaciny nigdy się nie uczyłem. Tak mnie naszło, widocznie od tych nagrobków…
:)
Hebrajski nie daje mi szans...
...na zrozumienie czegokolwiek…
W znakach łacińskich czy cyrylicznych w każdym języku mógłbym wychwycić choć słówko, które dało by mi zaczepienie. Mógłbym się choć domyślać o co chodzi. Hebrajski jest jak chiński czy sanskryt – nie daje szans przeniknięcia.
Chyba że się zacznie w niego wchodzić a to już poważna decyzja. Z rumuńskiego bez żadnego wysiłku coś wyłowię, coś odcedzę, choć i łaciny nigdy się nie uczyłem. Tak mnie naszło, widocznie od tych nagrobków…
jotesz -- 20.02.2008 - 14:26:)