Lepiej, żeby nikt chory tego nie czytał, bo zejdzie z tego świata jeszcze szybciej . Jestem pacjentką Wojewódzkiego Centrum Onkologii od 5 i pół roku. Przeżyłam poważną operację , niestety odstąpiono od operacji radykalnej z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej , pozszywano mnie byle jak – pewnie dawano małe szanse na dłuższe życie. Potem była chemioterapia : 5 cykli równocześnie z radioterapią – 27 naświetlań promieniami. Na koniec brachytarapia , dwie aplikacje ,10 i 9 godzin ( naświetlanie narządów wewnętrznych). Mam cały czas kontakt z onkologią – rutynowa kontrola- chciałabym jak najdłużej. Jak mówią: nadzieja umiera ostatnia.
To jest koszmarna wizja
Lepiej, żeby nikt chory tego nie czytał, bo zejdzie z tego świata jeszcze szybciej . Jestem pacjentką Wojewódzkiego Centrum Onkologii od 5 i pół roku. Przeżyłam poważną operację , niestety odstąpiono od operacji radykalnej z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej , pozszywano mnie byle jak – pewnie dawano małe szanse na dłuższe życie. Potem była chemioterapia : 5 cykli równocześnie z radioterapią – 27 naświetlań promieniami. Na koniec brachytarapia , dwie aplikacje ,10 i 9 godzin ( naświetlanie narządów wewnętrznych). Mam cały czas kontakt z onkologią – rutynowa kontrola- chciałabym jak najdłużej. Jak mówią: nadzieja umiera ostatnia.
burykocur -- 02.03.2008 - 13:14