re: Paryskie odpryski (mojej) pamięci

re: Paryskie odpryski (mojej) pamięci

Byliśmy w tym Paryżu jednocześnie chyba, ja w maju – też zwiedzając. Pewnie te same ulice. Na wieże nie wjechałam – to był ostatni dzień pobytu i musiałam wybierać – wolałam grób Napoleona. I ten kamień w alei prowadzącej do Palac d’Invalides, na którym jest napis upamiętniający solidarność paryżan z Polakami(manifestacja przeciw wprowadzeniu stanu wojennego). Na Montmartre jadłam kolację – w uroczej restauracji, pijąc Cahors – ulubione wino Hemingwaya… Z radością patrzyłam na ostatnią winnicę w Paryżu, tuż nad najstarszym kabaretem. Na ulicy Lepic zapytany o drogę Francuz aż się rozjaśnił, słysząc, że jestem z Polski. Chwila rozmowy i – uwiedziony moją znajomością francuskiej literatury(Lautreaumont go zaczarował, jak mnie) zaprowadził nas w miejsce opatrzone zakazem wstępu turystom. Prawdziwy plac do gry w boulle, z psem, przynoszącym kule. Prawdziwe wino en vraq z Montmartre’u, z tej winnicy właśn ie, uśmiechy. Wolą nie zarobić, a ochronić w sercu słynnego wzgórza miejsce, do którego mają wstęp nieliczni.
Dzięki, Marku – budząc te wspomnienia sprawiłeś, że deszcz i wiatr za oknem juz mnie nie dotyczą. A niech sobie hulają...

http://defendo.wordpress.com/


Paryskie odpryski (mojej) pamięci By: marekpl (6 komentarzy) 12 kwiecień, 2008 - 02:41