Hm,

Hm,

tak mi się skojarzył twój wpis z książkami deMello znowu, o którym chyba w końcu musże napisać, a co ja musze też się w rekolekcjonistę pobawić.
Tam jest rozróżnienie na tzw. uczucia (przyjemności) światowe czy materialne i na metafizyczne (albo zupełnie inaczej to się nazywąło, bo nie pamietam a jeszcze po niemiecku czytałem).

I otóż np. jak ktoś cie pochwali, coiś wygrasz, wygrasz w jakiejś rywalizacji, zdobędziesz premię itrd, to sa własnie uczucia te materialne.
DeMello zaś jakby przeciwstawia je tym wyższym i pisze, by porównac kiedy się lepiej czułeś i co czułeś, gdy np. cieszysz sie towarzystwem przyjaciela/ukochanej/ jesteś w górach/podziwasz zachód słonca/słyszysz śpiew pataka (że tak trochę użyję tytułu jego popularnej ksiązki)
Które chwile są ważniejsze jakby dla ciebie.
Oczywiście pewnie oba rodzaje bodźców są potrzebne, ale nie można się skupiać na tych materialnych.
Dlastego tak troche może naciagam, ale np. ta premia to daje ci zadowolenie, zachód słońca/przyjaźń/miłość itd dają pokój.
Choć w sumie to nie takie proste, bo ten pokój trza umieć mimo wszystko odkryć.


O pokoju serca i samozadowoleniu - dla Bianki oczywiście. :-) By: poldek34 (8 komentarzy) 14 sierpień, 2008 - 12:47