Wtedy, gdy toczyly sie wydarzenia, które opisalam – uważalam, za wysoce niesprawiedliwe, ale przede wszystkim za całkowicie nieuzasadnione nie tyle marginalizowanie Rokity ile sam fakt, ze Tusk dopuścił do traktowania Rokity w Krakowie , jako strony sporu.
Było wtedy ogromne zamieszanie, które próbowali wykorzystać rózni karierowicze, których przecież w żadnej partii nie brakuje.
Póxniej sytuacja się nieco wyciszyła. Wydawalo się, że stosunki na linii Rokita – Tusk normalnieją. I chyba tak bylo. Myslę, że Rokita prędzej niz ja zrozumiał o co Tuskowi chodzi. Ale to, że zrozumial, nie znaczy, że zapomnial i wybaczył.
Numer z Nelly i rezygnacja Rokity z I miejsca na liście, z kandydowania i z obecności w polityce.
Szok.
Ale przecież byłoby idiotyzmem, gdyby w dwóch zwalczających się partiach było to akurat małżeństwo. Czolowy ideolog PO – kontra własna żona, swoisty folklor PiS.
I wtedy przyszedl czas na głębsze refleksje.
Rozumiem , myślę, że rozumiem Jana Rokitę.
Miał rację co do zasad.
Nie miał racji co do polityki. Rację mial Tusk.
Polityka rozgrywana jest w kadencjach trwających maksimum 4 lata. To gra krótkimi piłkami.
Proces dochodzenia do władzy jest dlugi. Jest czas na ucieranie sią poglądów, spraw personalnych, zalożeń, krytykę innych. Kiedy dochodzi się do władzy – wszystko gwaltownie przyspiesza.
Nie ma czasu na dywagacje. Jest czas na decyzje.
I musi być jeden odpowiadający za wszystko.
grześ
Wtedy, gdy toczyly sie wydarzenia, które opisalam – uważalam, za wysoce niesprawiedliwe, ale przede wszystkim za całkowicie nieuzasadnione nie tyle marginalizowanie Rokity ile sam fakt, ze Tusk dopuścił do traktowania Rokity w Krakowie , jako strony sporu.
Było wtedy ogromne zamieszanie, które próbowali wykorzystać rózni karierowicze, których przecież w żadnej partii nie brakuje.
Póxniej sytuacja się nieco wyciszyła. Wydawalo się, że stosunki na linii Rokita – Tusk normalnieją. I chyba tak bylo. Myslę, że Rokita prędzej niz ja zrozumiał o co Tuskowi chodzi. Ale to, że zrozumial, nie znaczy, że zapomnial i wybaczył.
Numer z Nelly i rezygnacja Rokity z I miejsca na liście, z kandydowania i z obecności w polityce.
Szok.
Ale przecież byłoby idiotyzmem, gdyby w dwóch zwalczających się partiach było to akurat małżeństwo. Czolowy ideolog PO – kontra własna żona, swoisty folklor PiS.
I wtedy przyszedl czas na głębsze refleksje.
Rozumiem , myślę, że rozumiem Jana Rokitę.
Miał rację co do zasad.
Nie miał racji co do polityki. Rację mial Tusk.
Polityka rozgrywana jest w kadencjach trwających maksimum 4 lata. To gra krótkimi piłkami.
Proces dochodzenia do władzy jest dlugi. Jest czas na ucieranie sią poglądów, spraw personalnych, zalożeń, krytykę innych. Kiedy dochodzi się do władzy – wszystko gwaltownie przyspiesza.
Nie ma czasu na dywagacje. Jest czas na decyzje.
I musi być jeden odpowiadający za wszystko.
Rozumiem Tuska.
RRK -- 30.09.2008 - 19:29Musiał.