dzięki za to,że nie

dzięki za to,że nie

,zrażasz się moimi późnymi odpowiedziami. Cieszę się, że daje się czytać, mam nadzieję
,że zachęci do kuchcenia (podaję tylko potrawy wypraktykowane i polubione).
U nas zdaje się nie ma jeszcze takiego problemu ale w Anglii jest prowadzona batalia o to by ludzie gotowali (przyrządzali) w domu posiłki a nie hodowali dzieci na gotowcach
z supermarketów czy fastfoodów. Dzieciaki czasem 8-10letnie nie chcą jeść czegoś co nie zostało przyniesione w jednorazowym pudełku, bo nie znają niczego innego.
Paradoksalnie w tv roi się od programów kulinarnych.

A piosenka, oj Grzesiu, piosenka jest do skakania (do trawienia jest pudding)a i to wychodzi
najlepiej gdy się ma choć domieszkę góralskiej krwi lub kogoś z taką domieszką przy boku.:-)
Nie polecam skakania po kuchni, no chyba, że jest to letnia kuchnia, z której blisko na
podwórko.
Zabawne bo po napisaniu tego tekstu dowiedziałam się, że Golcowie jakoś na dniach koncertują w Londynie. Eeech poskakałoby się i do tego te ich brzmienia smyczkowe i
ostatnio różne eksperymenty i jak ty to ładnie i treściwie nazywasz takie tam.
Pozdrawiam skocznie acz refleksyjnie.


Teatr pisania. NIEBO W GĘBIE - wariacje kulinarne i nie tylko.cz.2 Słodyczeeee.Cytrynowy zawrót głowy... By: bianka (2 komentarzy) 7 październik, 2008 - 23:33