Szkoda – przy “Fun House” miałem chyba najlepsze imprezy w swoim życiu… To se już ne wrati :-( Ta muza to hołd oddany pierwotnym energiom życia, misterium Dionizosa i Fauna, uwodząca jak piersi młodych dziewczyn. Ech – kostucha nie przebiera, aczkolwiek Ci naprawdę długo przed nią uciekali. Najwyższy szacunek – chapeaux bas !
@Docent
Szkoda – przy “Fun House” miałem chyba najlepsze imprezy w swoim życiu… To se już ne wrati :-( Ta muza to hołd oddany pierwotnym energiom życia, misterium Dionizosa i Fauna, uwodząca jak piersi młodych dziewczyn. Ech – kostucha nie przebiera, aczkolwiek Ci naprawdę długo przed nią uciekali. Najwyższy szacunek – chapeaux bas !
Zbigniew P. Szczęsny -- 09.01.2009 - 15:04