Docencie,

Docencie,

Owszem. Śliczny kawałek muzyki i dziękuję za dopełnienie. Zaraz wrzucę sobie ten wspólny występ i posłucham. Jak zaznaczałem połączenie internetowe mam takie, że zanim mi się kawałek z jutuba załaduje, mogę wypić trzy kawy.

W ogóle, to fajne ejst, że są takie serwisy jak youtube. Można sobie zafundować taką wędrówkę.

Kiedyś siedziałem w wynajątym przez koleżanki mieszkaniu i uczyłem się do egzaminów. Mniej lub bardziej. I koleżanka miała takiego sporego, czerwonego boom boxa w kształcie chyba tuby. Nic tylko wrzucić płytkę z “Fugazi”. Było fajnie, tylko inkryminowany sprzęt miał takie disco-ustrojstwo zamontowane, że w głośnikach zamontowano różowe światełka, mające w domyśle migać w rytm basów.

Jak tak patrzysz na nieeeezwykleeeee poooowoooooliiiii zmiiiieeeeeniiianjąąąceeee sięęę świiiiaaateeełkoooo, gdy z głośników dobiega “Jestem morderdcą o języku spieczonym elokwencją/Jestem mordercą tworzącym Twą nemezis”, masz poczucie, że coś jest ostro nie tak.

Dobrze, że wrócili do grania razem.

PS. Nie wiesz gdzie zdobyć “Raingods with Zippos” Fisha? Siostra mi jakiś czas temu połamała płytę przez przypadek. W sklepach w Irlandii patrzyli na mnie z wioelkim niezrozumieniem. Twierdzili też, że mają “Big Fish”, ale to zdecydowanie nie to samo. Nawet jeśli nie masz, albumu warto posłuchać. Jest nietypowy, jakby pękał na dwie części. Pierwsza to kilka niezłych ballad i świetny cover kawałka “Faithhealer”, druga to kilkunastominutowa siuta zatytułowana “The Plague of Ghosts”. Sprawia ona wrazenie, jakby była osobnym, koncepcyjnym albumem. A słucha się jej jak dźwięków silnika przejeżdżającego za oknem TIR’a. Aż by się chciało, żeby album był dłuższy. Wyraźnie czuć w nim rękę ekipy z Porcupine Tree.


Odchudzanie. By: Plenczow (14 komentarzy) 19 marzec, 2009 - 14:32