Nie znam się jakoś szczególnie na nauczaniu Kościoła, ale jakoś obiło mi się po uszach, że co do zasady jest przeciwny antykoncepcji. Co więcej – zasadniczo nie różnicuje swoich nauk w zależności od tego, gdzie je głosi. Nie ma wyjątków i zasad dotyczących poszczególnych kontynentów czy narodów. Nauka jest jedna. Skoro więc jest przeciw antykoncepji rozumianej jako używanie prezerwatyw, to jest wszędzie. Moim zdanie – to chyba jest w porządku. Jeśli sięgniesz do włoskiej prasy, to siędoczytasz, że oficjalne nauki Kościoła to jedno, a działania lokalnych Kościołów to drugie. We współpracy z rządami krajów, wspierają akcję rozdawnictwa prezerwatyw. Czy kogoś z tego powodu Ekskomunikowano? Nie pamiętam takiego przypadku. Naczelna zasada ochrony życia to jedno, a lokalne działania to drugie.
I zanim zaczniesz pisać o hipokryzji Kościoła – jak to jest, że powszechne łamanie prawa czy mijanie się z Konstytucją, zarówno obywateli jak i czołówki polityków, nie wywołuje jakoś oburzenia – “bo przeca prawo prawem, a ludzie ludzmi”, natomiast działania Kościoła poddawane są oglądaniu pod lupą?
Co do autorytetu Kościoła w Afryce – jeśli jest taki mocny, to zarzuceniu prezerwatyw będzie towarzyszyć wstrzemięźliwość/wierność. Jeśli nie, to problemuu w ogóle nie ma. Każdy zrobi jak chce. Jeśli będa sobie wybierać, w jakim zakresie słuchać, a w jakim nie, to nie świadczy źleo naukach Kościoła, tylko o wybiórczych i wygodnych słuchaczach.
No chyba, że uwazamy, ze Afrykańczycy całościowo są bandą tępych czarnuchów, która wprawdzie łapie hasło “kondon be” (i sotosuje), ale nie łapie hasła” dochowanie wierności jednemu partnerowi oraz unikanie przygodnych kontaktów seksualnych z osobami zagrożonymi chorobami wenerycznymi” (więc nie stosuje). I że Kościół cynicznie tą tępote wykorzystuje. Ale to byłoby raczej skrajnie rasitowskie podejście… Raczej się go więc nie spodziewam. I dobrze.
Ezekielu
Nie znam się jakoś szczególnie na nauczaniu Kościoła, ale jakoś obiło mi się po uszach, że co do zasady jest przeciwny antykoncepcji. Co więcej – zasadniczo nie różnicuje swoich nauk w zależności od tego, gdzie je głosi. Nie ma wyjątków i zasad dotyczących poszczególnych kontynentów czy narodów. Nauka jest jedna. Skoro więc jest przeciw antykoncepji rozumianej jako używanie prezerwatyw, to jest wszędzie. Moim zdanie – to chyba jest w porządku. Jeśli sięgniesz do włoskiej prasy, to siędoczytasz, że oficjalne nauki Kościoła to jedno, a działania lokalnych Kościołów to drugie. We współpracy z rządami krajów, wspierają akcję rozdawnictwa prezerwatyw. Czy kogoś z tego powodu Ekskomunikowano? Nie pamiętam takiego przypadku. Naczelna zasada ochrony życia to jedno, a lokalne działania to drugie.
I zanim zaczniesz pisać o hipokryzji Kościoła – jak to jest, że powszechne łamanie prawa czy mijanie się z Konstytucją, zarówno obywateli jak i czołówki polityków, nie wywołuje jakoś oburzenia – “bo przeca prawo prawem, a ludzie ludzmi”, natomiast działania Kościoła poddawane są oglądaniu pod lupą?
Co do autorytetu Kościoła w Afryce – jeśli jest taki mocny, to zarzuceniu prezerwatyw będzie towarzyszyć wstrzemięźliwość/wierność. Jeśli nie, to problemuu w ogóle nie ma. Każdy zrobi jak chce. Jeśli będa sobie wybierać, w jakim zakresie słuchać, a w jakim nie, to nie świadczy źleo naukach Kościoła, tylko o wybiórczych i wygodnych słuchaczach.
No chyba, że uwazamy, ze Afrykańczycy całościowo są bandą tępych czarnuchów, która wprawdzie łapie hasło “kondon be” (i sotosuje), ale nie łapie hasła” dochowanie wierności jednemu partnerowi oraz unikanie przygodnych kontaktów seksualnych z osobami zagrożonymi chorobami wenerycznymi” (więc nie stosuje). I że Kościół cynicznie tą tępote wykorzystuje. Ale to byłoby raczej skrajnie rasitowskie podejście… Raczej się go więc nie spodziewam. I dobrze.
Griszeq -- 20.03.2009 - 13:12