W żadne widełki się nie mogę u Pana załapać, bo ani ja rocznik po 1980, ani do 1971. :)
Coś tam pamiętam, niektóre rzeczy nawet dość dobrze – nie przechowuję ich we wdzięcznej pamięci. Nie życzę sobie, ani innym, rewitalizacji .
Za pewnymi elementami tamtych czasów niektórzy ludzie tęsknią i to niekoniecznie przecież młodzi.
Z moich obserwacji wynika, że najcięższym spadkiem po tamtym jest strach, który czai się w człowieku przed tym, żeby się odezwać, zaprotestować, walczyć o swoje. Młodzi szczęśliwie nie mają tego obciążenia, co często poczytuje im się za arogancję.
W Publicznej Służbie mamy tych dobrodziejstw, pod postacią gruszy na przykład, pod dostatkiem (dostatek w Publicznej Służbie!), ale mamy też niezabijalne i niewytłukiwalne przekonania.
Choćby takie, że do derekcji trzeba się wdzięczyć, gonić z kwiatem imieninowym, schylać głowę i pokornie przyjmować na grzbiet wszystko, co derekcja zechce tam wrzucić.
A derekcji wydaje się, że jest nowoczesna i zarządza!
W Publicznej Służbie czas się zatrzymał w wielu aspektach, lecz w innych miejscach jest zupełnie inaczej. I dobrze, bardzo dobrze.
Mnie ten powiew starego przenika za każdym razem do szpiku kości, robi mi się mdło. Siedzę w środku i zaczynam się dusić, bo granica krytyczna została przekroczona.
To jest mój głos w sprawie osobistej niezgody Panie Marku, na utrzymywanie przy życiu czegoś, co już dawno żyć nie powinno.
Bo nie lubię jak mdli.
Panie Marku
W żadne widełki się nie mogę u Pana załapać, bo ani ja rocznik po 1980, ani do 1971. :)
Coś tam pamiętam, niektóre rzeczy nawet dość dobrze – nie przechowuję ich we wdzięcznej pamięci. Nie życzę sobie, ani innym, rewitalizacji .
Za pewnymi elementami tamtych czasów niektórzy ludzie tęsknią i to niekoniecznie przecież młodzi.
Z moich obserwacji wynika, że najcięższym spadkiem po tamtym jest strach, który czai się w człowieku przed tym, żeby się odezwać, zaprotestować, walczyć o swoje.
Młodzi szczęśliwie nie mają tego obciążenia, co często poczytuje im się za arogancję.
W Publicznej Służbie mamy tych dobrodziejstw, pod postacią gruszy na przykład, pod dostatkiem (dostatek w Publicznej Służbie!), ale mamy też niezabijalne i niewytłukiwalne przekonania.
Choćby takie, że do derekcji trzeba się wdzięczyć, gonić z kwiatem imieninowym, schylać głowę i pokornie przyjmować na grzbiet wszystko, co derekcja zechce tam wrzucić.
A derekcji wydaje się, że jest nowoczesna i zarządza!
W Publicznej Służbie czas się zatrzymał w wielu aspektach, lecz w innych miejscach jest zupełnie inaczej. I dobrze, bardzo dobrze.
Mnie ten powiew starego przenika za każdym razem do szpiku kości, robi mi się mdło. Siedzę w środku i zaczynam się dusić, bo granica krytyczna została przekroczona.
To jest mój głos w sprawie osobistej niezgody Panie Marku, na utrzymywanie przy życiu czegoś, co już dawno żyć nie powinno.
Gretchen -- 29.11.2009 - 12:53Bo nie lubię jak mdli.