Teraz mu się nagle zebrało na figle
Uważaj kolego, bo fikniesz na mydle
Jesteśmy w szatni, zbudź się, koniec meczu
Moja ręka w górze, ty szlochasz na zapleczu
Strumyczek to ci cieknie, ale łez po twarzy
Zaraz jebnę ze śmiechu, co też ci się marzy?
Jakie rulez, no chyba w powiatowych miastach
Do dziesięciu tysięcy, tam możesz być masta
Chwal się pannom, może która uwierzy w remizie
Że twoja przeciwniczka sławetna ziemię gryzie
Wiesz Havranku, ty jesteś jak Czechosłowacja
Sympatyczna nacja, tylko Pilsner i konfabulacja
Lecz gdy się zacznie Operacja Dunaj i coś wjedzie
W ścianę karczmy, z rąk wypadną wódeczka i śledzie
Czterech polskich sołdatów w czołgu “Biedroneczka”
Wystarczy, by szlag trafił spokój twojego miasteczka
Wszystkie panienki są nasze, radiostacja, alkohole
My źli ludzie, wy dobrzy, lecz musicie iść w niewolę
Zostaje wam przestawić kilka drogowskazów
Zostaje wam próbować nie słuchać rozkazów
Więc przebacz mi, strumyczku, co się zwiesz Wełtawa,
Żaden to wojenny tryumf, prosta, brzydka zabawa
I tak nam wybaczycie, takie z was poczciwiny
Przyznaj, że było w tym trochę waszej też winy
Kto u was ochujał, robić Praską Wiosnę,
Socjalizm z ludzką twarzą, rojenia radosne
Związek Rad naszą matką, a wy zbłąkaną siostrą
Więc z miłością braterską, fakt, że dosyć ostrą
Ale słuszną, by spokój przywrócić w obozie
Nie mogą się demoludy targać na powrozie
Tyle może wystarczy, tych nieudolnych pociech…
Przebacz nam, Zlata Praho, przebacz mi, merlocie.
Dogrywka
Teraz mu się nagle zebrało na figle
Uważaj kolego, bo fikniesz na mydle
Jesteśmy w szatni, zbudź się, koniec meczu
Moja ręka w górze, ty szlochasz na zapleczu
Strumyczek to ci cieknie, ale łez po twarzy
Zaraz jebnę ze śmiechu, co też ci się marzy?
Jakie rulez, no chyba w powiatowych miastach
Do dziesięciu tysięcy, tam możesz być masta
Chwal się pannom, może która uwierzy w remizie
Że twoja przeciwniczka sławetna ziemię gryzie
Wiesz Havranku, ty jesteś jak Czechosłowacja
Sympatyczna nacja, tylko Pilsner i konfabulacja
Lecz gdy się zacznie Operacja Dunaj i coś wjedzie
W ścianę karczmy, z rąk wypadną wódeczka i śledzie
Czterech polskich sołdatów w czołgu “Biedroneczka”
Wystarczy, by szlag trafił spokój twojego miasteczka
Wszystkie panienki są nasze, radiostacja, alkohole
My źli ludzie, wy dobrzy, lecz musicie iść w niewolę
Zostaje wam przestawić kilka drogowskazów
Zostaje wam próbować nie słuchać rozkazów
Więc przebacz mi, strumyczku, co się zwiesz Wełtawa,
Żaden to wojenny tryumf, prosta, brzydka zabawa
I tak nam wybaczycie, takie z was poczciwiny
Przyznaj, że było w tym trochę waszej też winy
Kto u was ochujał, robić Praską Wiosnę,
Socjalizm z ludzką twarzą, rojenia radosne
Związek Rad naszą matką, a wy zbłąkaną siostrą
Więc z miłością braterską, fakt, że dosyć ostrą
Ale słuszną, by spokój przywrócić w obozie
Nie mogą się demoludy targać na powrozie
Tyle może wystarczy, tych nieudolnych pociech…
Przebacz nam, Zlata Praho, przebacz mi, merlocie.