A ja myślę, że jest inaczej – że nie chodzi tu o nasze własne (dorosłych) wzruszanie się, ale o świadomość takiego “współ-wzruszenia” z małym dzieckiem, z jego – nie naszej – perspektywy. Ten gość wyobraża sobie, że za dziesięć lat dałby wszystko za możliwość bycia ze swoim małym synkiem, gdy ten nadal doświadcza świątecznych wzruszeń w sposób bardziej autentyczny niż jakikolwiek dostępny dorosłym. Oczywiście to jest moja interpretacja – ktoś inny może będzie sobie myślał, że gościowi chodzi o jego własne wzruszanie się – ale ja szczerze wątpię by tak było. Cieszymy się bardziej z tego co dajemy, niż z tego co sami otrzymujemy, bo możemy widzieć radość drugiego, której nie da się porównać z naszą własną.
@Ihsahn
A ja myślę, że jest inaczej – że nie chodzi tu o nasze własne (dorosłych) wzruszanie się, ale o świadomość takiego “współ-wzruszenia” z małym dzieckiem, z jego – nie naszej – perspektywy. Ten gość wyobraża sobie, że za dziesięć lat dałby wszystko za możliwość bycia ze swoim małym synkiem, gdy ten nadal doświadcza świątecznych wzruszeń w sposób bardziej autentyczny niż jakikolwiek dostępny dorosłym. Oczywiście to jest moja interpretacja – ktoś inny może będzie sobie myślał, że gościowi chodzi o jego własne wzruszanie się – ale ja szczerze wątpię by tak było. Cieszymy się bardziej z tego co dajemy, niż z tego co sami otrzymujemy, bo możemy widzieć radość drugiego, której nie da się porównać z naszą własną.
s e r g i u s z -- 26.12.2011 - 22:25