Kapitalizm to system naturalny, w przeciwieństwie do socjalizmu, który sprowadza wszystkich do statusu niewolnika. Tyle, że wmówiono Pani, że jest Pani wolna…
Ależ oczywiście, że sprowadza, czy ja mówiłam coś innego.
Nie sądzę, żeby coś takiego mi wmówiono, wmawiano mi raczej szacunek do prawa i świadomość własnych ograniczeń, ale zawsze czułam instynktownie, że należy to chrzanić. Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.
Ten tekst kursywą jest boski! Czy ma Pani na niego wyłączność? Bo chętnie będą go kolportował powołując się na Panią lub autora.
Bukowski siedział w łagrze, a był wolnym człowiekiem. Polecam lekturę “I powraca wiatr…”.
Niestety jest to typowe mieszanie dwóch znaczeń terminu „być wolnym”. Ja wiem, że można czuć się wolnym będąc w więzieniu. Niemniej takie „bycie wolnym” nie jest opozycją „bycia niewolnikiem”, tylko „bycia zniewolonym”. To jest subtelna różnica. Można by zilustrować to jutubką Jacka Kaczmarskiego – „Listy”. Niemniej ja chcę dać ludziom możliwość wyjścia z więzienia, w które socjaliści nas wrzucili, a nie tylko czucia się wolnym w celi. Natomiast mam świadomość, że większość woli się czuć wolnymi za kratami, bo wydaje im się, że są bezpieczni. Dlatego przewidziałem utrzymanie statusu niewolnika, jaki nam przysługuje teraz.
Ja akceptuję rzeczywistość. Ponieważ ludzie są różni i mają różne oczekiwania pod adresem innych, muszą mieć możliwość różnego określenia relacji pomiędzy sobą i zbiorowością.
Jeśli z wolności nie można zrezygnować, to czemu posługuje się Pani peslem? To jest numer ewidencyjny, a nie ewidencjonuje się właścicieli. Ewidencjonuje się własność. Mój projekt państwa przewiduje wybicie się na wolność z niewolnictwa w jakie popadliśmy. :) Powinna mnie Pani gorąco popierać.
A ja jej nie akceptuję, ja ją olewam, ten fragment rzeczywistości, który mnie otacza, sobie gnę we wzory wg własnej fantazji.
Pani kontestuje rzeczywistość, ale dostosowuje się Pani do niej. Ja mam zasądzone przez Sąd Najwyższy pieniądze, których wydania bank odmówił mi, bo w dowodzie miałem nieczytelny pesel. Może Pani wskazać podobne działanie świadczące o Pani odrzucaniu rzeczywistości?
Gdy piszę „akceptuję rzeczywistość” to mam na myśli przyjmuję do wiadomości ograniczenia wynikające z ułomnej natury ludzkiej. To trochę co innego niż wiwatowanie na cześć władzy lub pokazywanie jej języka.
Parafrazując pewnego księcia, nie lubię ludzkości, ale kocham rozmaite osoby.
Jak zwykle wykazuję się ignorancją, więc spytam, jakiż to książę tak prawił? Sam do ludzkości niczego nie mam, zaś do ludzi, to już jest różnie. :)
Pesel to paskudztwo, ale przecież nie wyemigruję z tego powodu do Szkocji.
Przecież nie dlatego wyjechałem. Pesla daje się bojkotować nawet w Polsce. Po prostu niech się o to martwią inni. Ja na przykład nie mógłbym podpisać umowy z NFZ, bo oni identyfikują ludzi po peslu, a ja go nie używam. Niemniej moja lekarka dostała informację o „moim” peslu i ona go wpisuje gdzie trzeba.
Ponieważ Pani cele są sprzeczne (wrócić do wspólnoty pierwotnej i mieć domek z ogródkiem dla każdego), więc już się wyłania pole do dyskusji. Jeśli ustalimy hierarchię celów, to może się okazać, że danie wolności tym, którzy będą jej chcieli znajdzie się u nas obojga na topie. W takim przypadku może okazać się, że nasze cele będą zaskakująco zbieżne…
Jaka wspólnota pierwotna? Coś krzywo przeczytałeś. A kto jest darmozjadem, ten nie będzie miał domku z ogródkiem. #elementarne
Wszystko przeczytałem bardzo dobrze. „Bez państwa” już było i nazywa się to wspólnota pierwotna ewentualnie system klanowy. To takie terminy z historii społeczeństw, więc nie rozumiem czemu Pani ma jakieś wątpliwości.
Natomiast jak słyszę o powszechnym dobrobycie (domek z ogródkiem) i darmozjadach, to mam przed oczami bolszewików z ich rewolucyjnym zapałem. To nie będzie działać. Mój system prowadzi do osiągnięcia Pani celów, tyle że robi to skutecznie. Ponadto jest odporny na ludzką głupotę. Pani wizje ją generują i prowadzą do ubóstwa i zniewolenia. Moim błędem jest to, że nazywam rzeczy po imieniu, a nie konwencjonalnie. Trudno porzucić konwencję, gdy jest wdrukowana w nasze głowy…
Pani Pino!
Jerzy
Kapitalizm to system naturalny, w przeciwieństwie do socjalizmu, który sprowadza wszystkich do statusu niewolnika. Tyle, że wmówiono Pani, że jest Pani wolna…
Ależ oczywiście, że sprowadza, czy ja mówiłam coś innego.
Nie sądzę, żeby coś takiego mi wmówiono, wmawiano mi raczej szacunek do prawa i świadomość własnych ograniczeń, ale zawsze czułam instynktownie, że należy to chrzanić. Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.
Ten tekst kursywą jest boski! Czy ma Pani na niego wyłączność? Bo chętnie będą go kolportował powołując się na Panią lub autora.
Bukowski siedział w łagrze, a był wolnym człowiekiem. Polecam lekturę “I powraca wiatr…”.
Niestety jest to typowe mieszanie dwóch znaczeń terminu „być wolnym”. Ja wiem, że można czuć się wolnym będąc w więzieniu. Niemniej takie „bycie wolnym” nie jest opozycją „bycia niewolnikiem”, tylko „bycia zniewolonym”. To jest subtelna różnica. Można by zilustrować to jutubką Jacka Kaczmarskiego – „Listy”. Niemniej ja chcę dać ludziom możliwość wyjścia z więzienia, w które socjaliści nas wrzucili, a nie tylko czucia się wolnym w celi. Natomiast mam świadomość, że większość woli się czuć wolnymi za kratami, bo wydaje im się, że są bezpieczni. Dlatego przewidziałem utrzymanie statusu niewolnika, jaki nam przysługuje teraz.
Ja akceptuję rzeczywistość. Ponieważ ludzie są różni i mają różne oczekiwania pod adresem innych, muszą mieć możliwość różnego określenia relacji pomiędzy sobą i zbiorowością.
Jeśli z wolności nie można zrezygnować, to czemu posługuje się Pani peslem? To jest numer ewidencyjny, a nie ewidencjonuje się właścicieli. Ewidencjonuje się własność. Mój projekt państwa przewiduje wybicie się na wolność z niewolnictwa w jakie popadliśmy. :) Powinna mnie Pani gorąco popierać.
A ja jej nie akceptuję, ja ją olewam, ten fragment rzeczywistości, który mnie otacza, sobie gnę we wzory wg własnej fantazji.
Pani kontestuje rzeczywistość, ale dostosowuje się Pani do niej. Ja mam zasądzone przez Sąd Najwyższy pieniądze, których wydania bank odmówił mi, bo w dowodzie miałem nieczytelny pesel. Może Pani wskazać podobne działanie świadczące o Pani odrzucaniu rzeczywistości?
Gdy piszę „akceptuję rzeczywistość” to mam na myśli przyjmuję do wiadomości ograniczenia wynikające z ułomnej natury ludzkiej. To trochę co innego niż wiwatowanie na cześć władzy lub pokazywanie jej języka.
Parafrazując pewnego księcia, nie lubię ludzkości, ale kocham rozmaite osoby.
Jak zwykle wykazuję się ignorancją, więc spytam, jakiż to książę tak prawił? Sam do ludzkości niczego nie mam, zaś do ludzi, to już jest różnie. :)
Pesel to paskudztwo, ale przecież nie wyemigruję z tego powodu do Szkocji.
Przecież nie dlatego wyjechałem. Pesla daje się bojkotować nawet w Polsce. Po prostu niech się o to martwią inni. Ja na przykład nie mógłbym podpisać umowy z NFZ, bo oni identyfikują ludzi po peslu, a ja go nie używam. Niemniej moja lekarka dostała informację o „moim” peslu i ona go wpisuje gdzie trzeba.
Ponieważ Pani cele są sprzeczne (wrócić do wspólnoty pierwotnej i mieć domek z ogródkiem dla każdego), więc już się wyłania pole do dyskusji. Jeśli ustalimy hierarchię celów, to może się okazać, że danie wolności tym, którzy będą jej chcieli znajdzie się u nas obojga na topie. W takim przypadku może okazać się, że nasze cele będą zaskakująco zbieżne…
Jaka wspólnota pierwotna? Coś krzywo przeczytałeś. A kto jest darmozjadem, ten nie będzie miał domku z ogródkiem. #elementarne
Wszystko przeczytałem bardzo dobrze. „Bez państwa” już było i nazywa się to wspólnota pierwotna ewentualnie system klanowy. To takie terminy z historii społeczeństw, więc nie rozumiem czemu Pani ma jakieś wątpliwości.
Natomiast jak słyszę o powszechnym dobrobycie (domek z ogródkiem) i darmozjadach, to mam przed oczami bolszewików z ich rewolucyjnym zapałem. To nie będzie działać. Mój system prowadzi do osiągnięcia Pani celów, tyle że robi to skutecznie. Ponadto jest odporny na ludzką głupotę. Pani wizje ją generują i prowadzą do ubóstwa i zniewolenia. Moim błędem jest to, że nazywam rzeczy po imieniu, a nie konwencjonalnie. Trudno porzucić konwencję, gdy jest wdrukowana w nasze głowy…
Ahoj
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.03.2012 - 12:31