Poldku za rozbudowny komentarz. Ładnie uzupełnia wpis.
Mam jednak jedno ‘ale’, które już za pierwszym razem rozkwitło mi w głowie.
Piszesz o planie Boga i sensownie odpowiadasz – na ile człowiek jest w stanie odpowiedzieć – że chodzi o miłość, bezpieczeństwo etc. Co się tyczy każdego człowieka.
Ja jednak uważam, że to są jakieś kroki, czy też przyszłe w życiu fundamenty do realizacji danego planu, nie cel sam w sobie. I rzecz moim zdaniem ciekawsza, a zarazem bliższa większości wierzących, czy “spełnianie” i odkrywanie planu wobec swojej osoby choćby w ćwierci, połowicznie to już wszystko? Czy jesteśmy w stanie realizować go w 100% w zgodzie z wolą Boską?
Chciałbym odpowiedzeć tak, ale znam swoją bojaźń i zahamowania. Dlatego dyplomatycznie strzeszczam: grunt że się staram i rozwijam, doskonalę; jednocześnie stawiając sobie pytanie: czy nie za mało robię? Ambicje czy świadomość niemożności osiągnięcia wszystkiego?
Dziękuję
Poldku za rozbudowny komentarz. Ładnie uzupełnia wpis.
Mam jednak jedno ‘ale’, które już za pierwszym razem rozkwitło mi w głowie.
Piszesz o planie Boga i sensownie odpowiadasz – na ile człowiek jest w stanie odpowiedzieć – że chodzi o miłość, bezpieczeństwo etc. Co się tyczy każdego człowieka.
Ja jednak uważam, że to są jakieś kroki, czy też przyszłe w życiu fundamenty do realizacji danego planu, nie cel sam w sobie. I rzecz moim zdaniem ciekawsza, a zarazem bliższa większości wierzących, czy “spełnianie” i odkrywanie planu wobec swojej osoby choćby w ćwierci, połowicznie to już wszystko? Czy jesteśmy w stanie realizować go w 100% w zgodzie z wolą Boską?
Chciałbym odpowiedzeć tak, ale znam swoją bojaźń i zahamowania. Dlatego dyplomatycznie strzeszczam: grunt że się staram i rozwijam, doskonalę; jednocześnie stawiając sobie pytanie: czy nie za mało robię? Ambicje czy świadomość niemożności osiągnięcia wszystkiego?
Oski -- 02.04.2012 - 10:51