Pozwolę sobie naprostować kilka błędów, które (jak mniemam) nie wynikają ze złej woli Pana Referenta, tylko z powszechności powtarzanych głupot.
Pan Nowaczyk nie jest profesorem. Przekładając amerykańską nomenklaturę w temacie STANOWISK a NIE tytułów naukowych, pan Nowaczyk jest adiunktem. A to oznacza jedno: pan Nowaczyk nie tylko nie jest profesorem, nie jest nawet SAMODZIELNYM pracownikiem naukowym.
Uniwersytet prof. Biniendy znajduje się być może w “poważnym kraju”, ale poważnym uniwerkiem raczej nie jest. Jest daleko poza trzecią setką uniwerków w US. Pan Binienda jest specjalistą od materiałów kompozytowych, których w Tutce się nie uświadczy. Nie ma pojęcia o mechanice i dynamice lotów, bo nie jest inżynierem konstruktorem statków powietrznych. Na jego niekorzyść wskazuje – oraz jest przesłanką do wniosku o takim samym uwikłaniu politycznym, które stało się udziałem pana Nowaczyka – fakt, że do tej pory nie przekazał do wiadomości publicznej danych wejściowych (tzw. raw data), które posłużyły mu do skonstruowania symulacji. A to oznacza jedno – pan Binienda obawia się niezależnej weryfikacji swojej symulacji, którą każdy inżynier konstruktor jest w stanie przeprowadzić (soft, w zależności od wersji, kosztuje circa $100-300 :).
Powyższe nie oznacza, że uważam raport Millera za cud objawiony. W nim też są dziury i niejasności, ale przynajmniej wiadomo na jakich danych się opierali.
Przyjemne zaskoczene.
Z powodu wyważonego tekstu Referenta.
Pozwolę sobie naprostować kilka błędów, które (jak mniemam) nie wynikają ze złej woli Pana Referenta, tylko z powszechności powtarzanych głupot.
Pan Nowaczyk nie jest profesorem. Przekładając amerykańską nomenklaturę w temacie STANOWISK a NIE tytułów naukowych, pan Nowaczyk jest adiunktem. A to oznacza jedno: pan Nowaczyk nie tylko nie jest profesorem, nie jest nawet SAMODZIELNYM pracownikiem naukowym.
Uniwersytet prof. Biniendy znajduje się być może w “poważnym kraju”, ale poważnym uniwerkiem raczej nie jest. Jest daleko poza trzecią setką uniwerków w US. Pan Binienda jest specjalistą od materiałów kompozytowych, których w Tutce się nie uświadczy. Nie ma pojęcia o mechanice i dynamice lotów, bo nie jest inżynierem konstruktorem statków powietrznych. Na jego niekorzyść wskazuje – oraz jest przesłanką do wniosku o takim samym uwikłaniu politycznym, które stało się udziałem pana Nowaczyka – fakt, że do tej pory nie przekazał do wiadomości publicznej danych wejściowych (tzw. raw data), które posłużyły mu do skonstruowania symulacji. A to oznacza jedno – pan Binienda obawia się niezależnej weryfikacji swojej symulacji, którą każdy inżynier konstruktor jest w stanie przeprowadzić (soft, w zależności od wersji, kosztuje circa $100-300 :).
Powyższe nie oznacza, że uważam raport Millera za cud objawiony. W nim też są dziury i niejasności, ale przynajmniej wiadomo na jakich danych się opierali.
Aha, w historii lotnictwa cywilnego wydarzyła się co najmniej jedna katastrofa, która w sposób dosadny przypomina KATASTROFĘ Tutki.
Magia -- 11.02.2013 - 11:29Proszę samemu sprawdzić:
Streszczenie wypadku po polsku.
Pełen raport amerykańskiej komisji d/s wypadków lotniczych; plik PDF, oczywiście w jęz. angielskim.