„Wyborcza” przeprowadziła tego lata kolejną krucjatę przeciw polskiemu ciemnogrodowi i zaściankowości. Do katalogu naszych wstydów narodowych dołożyła kolejny – parawaning. Stosowanie parawanów ma dowodzić naszej ksenofobii, zacofania na tle postępowej Europy, a zapewne także nietolerancji, homofobii i antysemityzmu – bo przecież na plaży może się zdarzyć, że niefortunnie odgrodzimy się od geja lub Żyda. Plażingowemu parawaningowi mówimy twarde nie!
*
Ta sama „Wyborcza” zrobiła wywiad z Jarosławem „cebulakiem” Kuźniarem, przedstawiając go następująco: „(...)mówi Jarosław Kuźniar, który jest medialną fabryką: pracuje w telewizji, prowadzi bloga, ma konta na Twitterze i Snapchacie”. A ja piszę do trzech gazet, prowadzę blogi na kilku portalach, robię audycje dla Niepoprawnego Radia PL i Radia „Jutrzenka” oraz mam konta na Facebooku, Twitterze, Naszej Klasie i Google+... Kurczę, skoro Jarosław Kuźniar jest „fabryką”, to ja jestem samobieżnym koncernem medialnym!
*
Adam Macierewicz, kuzyn Antoniego, będzie kandydował z ramienia PO na senatora z okręgu piotrkowskiego – tego samego, w którym o mandat posła z listy PiS będzie ubiegał się Antoni Macierewicz. Nie ma co – oto rodzinny rozłam na miarę braci Kurskich. Przypomina mi to komedię „Fałszywy senator” w której drobny cwaniaczek z ulicy dowiedziawszy się, że właśnie zmarł senator o takim samym nazwisku jak jego, postanawia kandydować pod hasłem: „ludzie, głosujcie na nazwisko, które znacie!”. Zagłosują?
*
Paltformerski ksiądz-patriota, Kazimierz Sowa, poskarżył się Hajdarowiczowi na dziennikarza „Rzepy”, który opublikował na temat wielebnego niezbyt czołobitny artykuł, zaś Hajdarowicz w podskokach obiecał dziennikarza wywalić z roboty. Czekałem, aż „Wyborcza” zajmie stanowisko na temat tego oburzającego przejawu galopującej klerykalizacji mediów i kościelnego dyktatu wobec właściciela prywatnej gazety – ale się nie doczekałem. Pewnie Katarzyna Wiśniewska, dyżurna katechetka „GW”, miała gorszy dzień.
*
Feminizm w natarciu na ostatnią enklawę męskości! Oto przeczytałem, iż wynaleziono pewien praktyczny gadżet dla uświadomionych ideologicznie kobiet – jest to mianowicie specjalny lejek umożliwiający paniom sikanie do pisuaru. Jak rozumiem, feministki noszą te zaszczane lejki w swoich torebkach. Cóż, feministyczny kompleks penisa ma jednak moc porażającą, zaś na wojnie kulturowej zdrowy rozsądek jako pierwszy pada ofiarą.
*
Dobrze, załóżmy optymistycznie, że feministki te swoje lejki każdorazowo myją po użyciu. No, ale gdzie je mogą myć? Mogą je myć jedynie w zlewach, które innym służą do mycia rąk i twarzy. Sam nie wiem co gorsze – zaszczane lejki w damskich torebkach, czy mycie ich po sikach w umywalkach. No chyba, że feministki wydębią ustawowy obowiązek montowania we wszystkich toaletach specjalnych „lejkozmywaków” – a w takiej Szwecji jest to całkiem możliwe. Proszę Państwa – „szczynozlewy” – oto przyszłość wojującego feminizmu!
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 33 (26.08-01.09.2015)