Przychodzi taka chwila,
jakiś zbieg kliku usłyszanych zdań,
myśli ludzi niezwiązane ze sobą,
jakieś pytania,
jakieś stwierdzenia,
coś…
przez chwilę pustka…
nic…
aż tu nagle to.
Przedziwne zimno.
Hamowanie…
Iskry…
Przez jedną, krótką chwilę nie wiem o co chodzi…
Niestety zbyt krótko to trwa.
Już wiem.
Nie chcę wiedzieć,
ale wiem.
Najpierw zawrót głowy.
Potem powolne stawanie świata z głowy na nogi.
Znany, oswojony stan.
Uświadamiam sobie,
że tak jest,
że tak będzie
że tak ma być.
Ulga.
Tylko dlaczego za każdym razem to zaskakuje i uderza tak mocno, że ciemno przed oczami?
Co zrobić?
Nic nie robić.
Nic nie robić.
Nic nie robić.
Przyjąć i zrozumieć, że do środka tego co najważniejsze, najdelikatniejsze i najprawdziwsze nikt nigdy nie dotrze.
Już.
I zazdroszczę kwiatu, że ma najpierw tak:
A potem tak:
I, że jest tak piękna i odważna.
I jest.
Taka jaka jest.
komentarze
ŁAŁ!!!!!
no,no Szanowna Pani Gretchen to jest piękne,a nawet śliczne,ba prześliczne.
Zaskoczyła mnie Pani absolutnie!
Podskórnie czułem,że zmyślne z Pani dziewczę,ale do tego stopnia to już nie,za wątpliwości swoje karygodne kajam się,klęcząc przed monitorkiem i z okami wybałuszonymi niczym ropucha.
Zadziwiłaś mnie,żeś śprytna i tak cholernie umna.
Jedno i drugie wspaniałością razi.
Najserdeczniej pozdrawiam oniemiały całkowicie.
Zenek -- 10.05.2008 - 04:41Gretchen
Dawno nikt tak pieknie nie napisal o wypadku drogowym. Chyba, ze cos mi sie pokrecilo w odbiorze.
Borsuk -- 10.05.2008 - 05:26A kwiat?.
Jest jak kobieta. Przynajmniej dla mnie.
Pozdrawiam
Ja nic nie zrozumiałem,
a na kwiatki, to ja jestem uczulony.
Ale, z nieznanych powodów, jakoś mi się podobało.
Pozdrawiam
yayco -- 10.05.2008 - 07:39.
.
Magia -- 03.09.2008 - 13:43Gretchen
niesamowita jest! zupełnie niesamowita.
julll -- 10.05.2008 - 09:15Panno Gretchen
Gdybym był w nastroju właściwym, czyli przyjaznym, ciepłym i w ogóle napisałbym mniej więcej to samo, co WSP poprzednicy.
Ale, że jestem w nastroju odwrotnym, zadam z troską pytanie, czy mam Ci podać pomocną dłoń, abyś nie utonęła w głębinach nurtu liryczno-estetycznego?
Pytanie zadaję z głębi Twojego piekarnika Candy o szerokości 56 cm (po wypaleniu).
merlot (zdziwiony własnym cynizmem)
merlot -- 10.05.2008 - 09:25Hm, tyż
mi się z wypadkiem skojarzyło samochodowym,
grześ -- 10.05.2008 - 09:48pewnie płytki jestem
:)
pzdr
Panie Zenku
Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć.
Dziękuję.
I cieszę się, że to zaskoczenie to pozytywne było.
:)
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:04Borsuk i Grześ
Tekst napisany i opublikowany należy do czytelnika.
Czytelnik natomiast może co chce.
I tego się trzymajmy.
:)
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:05Panie Yayco
Nie trzeba rozumieć, żeby się podobało jak widzę.
Niezwykle natomiast się cieszę, że się Panu podobało.
I że Pan tu zajrzał mimo, że kwiat w tytule już jest, a i wczoraj go zapowiadałam siedząc na polu pełnym rzepaku.
Pozdrawiam sobotnio
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:08Magio nieoceniona
jesteś nieoceniona.
Nie zastanowiłam się nad tym, o ja, bezrefleksyjna!
Więc z całego serca dziękuję.
Pozdrawiam nieprzytomnie wdzięczna :)
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:11Julll
no mówiłam, że robi trrrut…
Czekałam, żeby zobaczyć ten szafir tydzień.
Całkowicie zaskakująca roślina z tej passiflory.
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:13Panie Merlot
A co się Panu stało?
Pytam o przyczynę cynicznego nastroju, który każe Panu mówić do mnie wystając z piekarnika, co czyni zapewne rozmowę dla Pana wielce niewygodną?
I co? Czy nie można się lekko podtopić w nurtach liryczno-estetycznych?
A jak nie można to dlaczego nie można?
Poza tym ludziom się niektórym kojarzy z wypadkiem samochodowym a w tym to już nie ma nic ani lirycznego, ani estetycznego. Wiem co mówię – pamiętam jeszcze co było przed rokiem. To, że ja tu teraz do Pana piszę to jest proszę Pana nie cud tylko CUD.
Ale ja nie o tym przecież.
Kwiatek też się Pau nie podoba?
Pozdrawiam ostrożnie…
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:19Passiflora
Ja nie rozumiem poezji. W ogóle mało rozumiem. Ale jakkolwiek piękna, to nie wiem, czy taka odważna ta Passiflora – cały czas zamknięta, schowana, skulona, a otwiera się jedynie z rzadka i tylko w wyjątkowym towarzystwie. To ja to dobrze znam, choć, może, aż takie otwarcie?
A wnętrza mogę pozazdrościć.
julll -- 10.05.2008 - 10:21Już jest mi lepiej Panno Gretchen,
jak czytam Pani odpowiedź na moje zrzędzenie.
Bo ja proszę Pani, to się przywiązuję – do niektórych sposobów zamieniania myśli na słowa – u Pani w szczególności pokochałem taki niby racjonalny, lekko ironizujący, który zarówno w samolocie jak i w piekarniku pięknie dźwięczy, a i w komentarzach pobłyskuje.
A Pani poem to sobie na prywatny użytek na taki właśnie język przetłumaczyłem.
I jeszcze bardziej ów CUD docenić teraz mogę.
W kwestii kwiatka natomiast cynizmem niewzruszonym dyszę.
Może nawet jakiegoś pomrówa czarniawego na niego napuszczę.
Niech się cieszy…
Po wyjściu z piekarnika, pozdrawiam z kozetki.
merlot -- 10.05.2008 - 10:37.
.
Magia -- 03.09.2008 - 13:44Gretchen, Magio
no właśnie.
Męczennica jadalna. Z głową, na śniadanie.
merlot -- 10.05.2008 - 10:40Tego mi brakowało…
.
.
Magia -- 03.09.2008 - 13:44Julll
Dlatego napisałam, że ona jest odważna.
Rany niby tak się zakokoni, zamknięta siedzi cicho i nic się nie dzieje.
Ja tam chodziłam i nasłuchiwałam.
W środku cisza, jak makiem…
I tu trrryt i jest!
Nieprawdopodobnie, perwersyjnie, bezwstydnie otwarta.
I ten szafir…
Męczennica niby. Akurat.
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:44Panie Merlot
Jak mówi młodzież – zajarzyłam.
Niech się Pan nie martwi ja mam tak niezbyt często.
Bardzo nie często.
A czegóż Pan się kwiatka czepiasz, hę?
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:47Magia
te wszystkie skojarzenia są przez tego królika, co go Pan Yayco na obczyźnie zamówił.
No i czy musiał o tym pisać?
Znaczy tak szczegółowo?
Będę powtarzać teraz jak mantrę: marakuja, marakuja, marakuja.
Gretchen -- 10.05.2008 - 10:49Panno Gretchen
Cukierkowaty on jest, jak dla mnie.
I do tego pewnie przesłodzony aspartamem, czy jak się to świństwo nazywa.
Ale oczywiście, jeżeli bym o nim pisał nie dziś, nie o tej porze i w innym humorze, to bym napisał tak:
Droga Gretchen,
znakomicie uchwyciłaś Tajemniczość i Fascynującą Urodę tej rośliny. Do tego – naprawdę wspaniałe artystycznie fotografie! Jestem pod głębokim wrażeniem…
merlot (i tu trrryt i jest! ;-)
merlot -- 10.05.2008 - 11:03Panie Merlot
Ta Pana dzisiejsza dwoistość mnie niepokoi.
Jednak rozumiem, że są takie dni i pory dnia, że cóś jest jakby inaczej.
Gretchen -- 10.05.2008 - 11:07Kanibale, kurde
a królika się czepiają...
yayco -- 10.05.2008 - 11:27Pani Gretchen,
proszę tak nie rozpamiętywać, ja dość rzetelnie odróżniam świat realny od wirtualnego.
To że N ma alergię, to oczywiście wpływa na mój osąd, ale co ja mogę, proszę Pani?
Wirtualnie kichnąć?
Pozdrawiam do znudzenia
yayco -- 10.05.2008 - 11:29Gretchen
nie zazdroszczę opisywanego przeżycia
zdjęć zazdroszczę
a co do stwierdzenia :
do środka tego co najważniejsze, najdelikatniejsze i najprawdziwsze nikt nigdy nie dotrze.
to mam nadzieję, że jednak znajdzie się ktoś, komu je sama ofiarujesz
AnnaP -- 10.05.2008 - 14:47dzięki za wspaniały wpis na tekstowisku
Passiflora
Pijam napoj z tego wyrobiony i zmieszany z drobinkami lodu.
Borsuk -- 10.05.2008 - 15:24Poezja smaku!!!!
Pozdro dla Grzesia!!!;-) To chyba ten sam przypadek-wypadek???
echh
Czytam i czytam te komentarze
i jakoś mi bliskie to co panowie piszą.
Co potwierdza prawidłowość rozpoznania własnej orientacji seksualnej. Dobrze.
W kwestii hamowania i iskier oraz CUDU, to ja też. Niecały rok temu.
Najbardziej niezwykłe, że nic nawet się nie stało staremu samochodowi, którym z prędkością niedozwoloną na polskich drogach wyleciałem poza pobocze, latarnię (skąd tam nagle latarnie przy szosie?!) mijając o 15cm.
Na temat się nie wypowiem, ale podobało mi się.
odys -- 11.05.2008 - 11:37Hm, Odysie,
,,Czytam i czytam te komentarze
i jakoś mi bliskie to co panowie piszą.
Co potwierdza prawidłowość rozpoznania własnej orientacji seksualnej. Dobrze.”
Chyba nie orientacji tylko tożsamości seksualne, płciowości czy męskości.
Czy jak to se nazwiemy, ale orientacja to chyba coś innego:)
grześ -- 11.05.2008 - 11:58Wiem, skrótem poleciałeś.
Borsuku, co do mnie,
to ja żem przypadek nieuleczalny
grześ -- 11.05.2008 - 11:58:)
pzdr
Gretchen
późno piszę, ale śliczne, nawet mamie pokazałem, coby sobie skąds załatwiła do swojego ogródka:)
Śliczności
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.05.2008 - 20:12Anno
Bardzo mi miło, że Ci się podobało.
W tej sprawie co wiesz, to nic nie powiem. Czasem nie trzeba gadać.
Pozdrawiam Cię
Gretchen -- 12.05.2008 - 11:00Odysie
Mnie zdziwiło coś zgoła przeciwnego.
Całkiem nowy samochód okazał się niezdatny do niczego już, natomiast ja wyszłam w całości, bez najmniejszej szkody.
Wystarczyło wtedy, żeby ci co jechali z tyłu nie zdążyli ustawić się w równiutki szereg, wystarczyło żeby jechał jakiś większy samochód.
Możemy sobie pogratulować :)
I podziękować Tym z Góry…
Gretchen -- 12.05.2008 - 11:05Max
Pozdrowienia dla Mamy :)
Mam nadzieję, że będzie Jej pięknie rosła.
I pozdrowienia dla Ciebie oczywiście. Poniedziałkowe, ale słoneczne.
Gretchen -- 12.05.2008 - 11:06