Rozmawiamy.
Przez łzy.
Matki odbijającej się od ściany do ściany.
Pomyślałam jak to jest…
Dwoje ludzi się łączy.
Ona nosi to życie w sobie.
Od tej chwili to życie, Michał, rośnie.
Minęły lata, a dzisiaj Gabrysia od ściany jednej do drugiej chodząc, zaklina Boga i rzeczywistość.
Niemożność zrobienia czegokolwiek, nieustannie patrząc na swoje dziecko, które żyje na pograniczu światów?
Nie wiedząc, który świat wybierze?
Rozmawiałyśmy.
Płakała.
W tym wszystkim znalazła w sobie przestrzeń, żeby powiedzieć coś, co mam Wam przekazać.
Dziękuję za Obecność każdego z Was.
Za każdą modlitwę.
Za każdą dobrą myśl, którą przesyłacie mojemu synowi.
Za skupienie każdego z Was na Nim.
Za to, że jesteście.
Podziękuj wszystkim Małgosiu. Wiem, że to ja powinnam, ale nie jestem w stanie w tej chwili.
Wszystkim bardzo dziękuję.
Powiedz Im to.
Powiem Gabrysiu, powiem.
Mówię.
Bądźcie.
Nieustająco.
komentarze
Jestem i słucham
a podziękowania acz inne mamy Michała to już na stronie
http://www.michalszpila.pl/
widziałem.
Kurde, ale jak tu się modlić, jak się nie umie?
Od dawna.
Nawet jakbym chciał...
Pozdrówka.
grześ -- 16.04.2009 - 22:57Panie Grzesiu,
modlitwa jest rozmową. To nic trudnego…
Ktoś (gość) -- 16.04.2009 - 23:09Grzesiu
Umiesz.
Spróbuj tak:
Siadasz.
Siedzisz sobie tak długo, a to nie musi być długo, ale tyle, żebyś poczuł oddalenie od zawikłania codzienności.
Jeszcze chwię siedzisz.
Właściwie nie myślisz.
Oddal myśli na chwilkę.
W tej chwilce powiedz Tym z Góry: zaopiekujcie się Michałem.
Poczujesz.
A jeśli jesteś niecierpliwy, to nic nie rób.
Zwyczajnie powiedz: Michał potrzebuje opieki, a tutaj są Jego Rodzice, ludzie, którzy chcą by był. Niech Michał zostanie.
No i już.
Bóg słucha.
Usłyszy.
Nigdy nie wiemy o co chodzi, ale zawsze może chodzić o ten jeden głos.
Gretchen -- 16.04.2009 - 23:12Gretchen,
Poruszała mnie Magia, pytając, czemu boję się być “w”.
Mida -- 17.04.2009 - 23:33Boję się, to prawda. Przy tym nie znam was bliżej, więc czuję się tu trochę obco, czasem nie umiem wyczuć, czy nie jestem intruzem.
Ale może to moje tłumaczenie jest niepotrzebne.
Bo postanowiłam być “w”. Po raz pierwszy poczułam, że ważny jest mój głos, że mogę pomóc. Że mogę się modlić mocno. Poświęciłam Michałowi dwa dni postu, jak na mnie – niebywałe. To było mocne i ważne doświadczenie. Wierzę, że pomoże.
Oczywiście mówię to nie w sensie durnych przechwałek, tylko tych wszystkich zmian, jakie się dzieją. Z powodu Michała. Zmian na lepsze. Jemu też się zmieni, na najlepsze i wróci do zdrowia, wierzę w to i wciąż się modlę, jak umiem.
Pozdrawiam nieustająco.
Modlitwa
Ja też modlę się za Michała i jego rodziców. I wiele innych osób. A jutro w Warszawie u Dominikanów na Służewiu o 14.00 celebrowana będzie Msza z modlitwą o uzdrowienie – to dobre miejsce i specjalny czas, zapraszam.
Ktoś (gość) -- 18.04.2009 - 21:27Mido
Nie jesteś żadnym intruzem. Nic nie musisz wyczuwać.
Rozgość się.
To wspaniałe co zrobiłaś dla Michała.
Cieszę się, że jesteś.
Gretchen -- 19.04.2009 - 12:17