- Pan to tylko prowokujesz i prowokujesz. Gadasz i gadasz jak najęty. Tu nie barok czy inny renesans. Nie te czasy drogi panie, żeby tu wymachiwać tym żelastwem. I jeszcze przed damami się obnażać i klatę prezentować pod pozorem pokazywania blizn. Teraz inaczej rozumiemy, staramy się zrozumieć naszą powinność wobec Ojczyzny. W sprawach małych ją kochamy, cicho o tym mówimy a Pan się drzesz jak trąba jerychońska. Teraz z zapachem trawy, z zapachem mokrej kory ją wdychamy w siebie. Delikatne jej składamy hołdy, codzienna pracą i z chodnika papierek podnosząc i uśmiechając się do drugiego człowieka.
-…. – Tak przypuszczałem, że Pan tego nie zrozumiesz. We krwi się ujuszyć i w ryku bitwy między podobnymi sobie przeć przez nawałę ogniową, to każdy potrafi, ale cierpliwie słuchać, ale racje wielokrotnie ważyć, ale w ciemności leżeć, podczas gdy za oknem gwiazdy i wiatr lodowaty. I na cmentarzu miło się roztkliwić nad przeszłością durną i chmurną. I światu piątkę przybić, to jest sztuka, to smak współczesnego patriotyzmu.
-… – I ten Pański śmiech. Powiedzmy sobie szczerze, że nie pasuje bohaterowi śmiać się tak rubasznie. Czy koniecznie trzeba się śmiać aż do łez? Teraz trzeba wąsko nie szeroko. I jak się Pan z kimś zgadzasz, nie trzeba zaraz ściskać i do całowania się brać. Popatrz Pan na profesora, jaki teraz bladziutki siedzi, jak zajączek siedzi i ani nie piśnie. Pan tą swoją gotowością, tym wymachiwaniem, ludzi straszysz. Rozejrzyj się Pan w koło, nie te pomieszczenia, nie ta akustyka.
-… – No i sam Pan widzisz swoje barbarzyństwo! To, że ten pan w telewizji się nie podoba, nie oznacza wcale, że trzeba zaraz na koń siadać, do Warszawy pędzić i dramatycznych czynów się dopuszczać. I tak dobrze, że proch zamókł i telewizor ocalał. My tu widzę mamy dużo pracy przed sobą, aby z Pana, współczesnego i europejskiego patriotę zrobić. Miłości do Ojczyzny nauczyć od nowa, okazywania tego uczucia w sposób cywilizowany, akceptowalny dla ludzi współczesnych. Szacunku dla ludzi wyznających inne wartości. No, szacunku tak ogólnie, też.
-… – No i sobie poszedł. Obraził się czy jak? Panowie, przecież ja niczego takiego nie powiedziałem. Facet ewidentnie starodawny i teraz tylko może kłopotów narobić. Panie profesorze, niech pan wyłączy maszynę czasu, to zniknie i wróci do siebie, w te swoje mroczne czasy. A dokładnie, to z którego roku on był? Ja sobie tu w kajeciku zapiszę i jak ochłoniemy to kogoś z dziewiętnastego wieku ściągniemy. Może bardziej konstruktywnie podyskutujemy, bo ten to już jednak trochę zbyt dziki był.
-… – Panie Profesorze, coś Pan taki blady? Przecież tak mocno znowu Pana nie ścisnął?
-…
-… – Że co? Że skąd był? Pokaż Pan, bo nie wierzę! 2033 rok? O jasny… No nie wierzę, po prostu nie wierzę!