Pięć lat temu gdy pakowałem dorobek swojego nastoletniego żywota, w międzyczasie starałem się dowiedzieć gdzie jadę. Pomimo usilnych poszukiwań moja wiedza o Cyprze była mniej niż szczątkowa.
Dopiero na miejscu zrozumiałem, że trafiłem do piekła. Miejsca pełnego ksenofobii i nienawiści. Miejsca gdzie zimna wojna wciąż zbiera krwawe żniwo.
Taki jest Cypr.
Zacznijmy jednak od początku, bo podobno tak należy.
Cypr składał się z dwóch społeczności (greckiej ok.70% i tureckiej 30%). Obie dzieli wszystko od religii, po wizję dalszego funkcjonowania państwa. I niestety muszę przyznać, że podobnie jak w Jugosławii za panowania Tito, tak i tu panował spokój i wspólegzystencja obu grup, pod okupacją brytyjską. Po prostu niektóre społeczeństwa nie dorosły do samostanowienia.
Po odzyskaniu niepodległości rozpoczeła się epoka terroru. Obie grupy utworzyły paramilitarne jednostki mordujące zarówno przeciwników jak i własnych członków sprzeciwiających się podziałowi.
W pierwszych wyborach prezydentem został grek (gwarantowała to konstytucja) Arcybiskup Makarios. Był on zwolennikiem przyłączenia do Grecji. Jednak w wyniku ewolucji poglądów zaczął domagać się uniezależnienia od Turcji i Grecji. Jego rząd został zbrojnie obalony przez opozycję, przy współpracy z panującą w Grecji Juntą. Sam prezydent dzięki wsparciu wiernych mu komunistów i socjalistów (zbrojonych przez ZSRR i szkolonych przez OWP) uciekł do Wielkiej Brytanii.
Zamach stanu dał pretekst Turcji do przeprowadzenia “operacji pokojowej”. 30000 żołnierzy i spadochroniarzy pokryło plaże północnej części.
Początkowo Grecka Junta odpowiedziała militarnie wysyłając spadochroniarzy. Jednak gdy byli w powietrzu nakazano im zawrócić w obawie o konfrontację z przeważającymi siłami wroga. Część dowódców odmówiła i co prozaiczne została ostrzelana przez stronę grecką nie powiadomioną o lądowaniu wsparcia.
Gwardia Narodowa (siły zbrojne Cypru) została rozbita w pył. Co najśmieszniejsze pozwoliło to na powrót legalnego prezydenta.
Jednak Turecka “operacja pokojowa” nie zamierzała oddać zagarniętych terytoriów.
Pomiędzy obiema społecznościami zapanował terror. Grecy masowo uchodzili na część rządową a Turcy w obawie pogromów emigrowali pod ochronę wojska.
Obie społeczności rozdzielał i rozdziela do dziś ONZ.
Społeczność międzynarodowa, poza politycznymi działaniami wspierała podział wyspy. Znamienną jest zgoda na przemarsz 10.000 turków pod osłoną ONZ na część turecką. Sytuacja ta sankcjonowała podział etniczny wyspy.
W lutym 1975 część Turecka proklamowała utworzenie republiki będącej częścią składową Państwa Cypryjskiego. Następnie po fiasku rozmów pokojowych w lutym 1983 r. proklamowana utworzenie Tureckiej Republiki Cypru Północnego.
Państwo to zostało uznane jedynie przez Turcję. Mimo powszechnego potępienia i nieuznawania (sytuacja podobna do Tajwanu). Państwo to egzystuje, co prawda istnieje jedynie dzięki wsparciu ekonomicznym Turcji.
I tak mijając granicę w Nikozji zmieniamy półkule, z Europy przenosimy się do Azji. Ulice wypełniają stragany, domy ulegają powolnej destrukcji. Przenosimy się z części gdzie nawet wioskowy głupek zna perfekcyjnie angielski do części gdzie urzędnik migracyjny potrafi wydukać kilka słów.
Osobiście nie widzę możliwości połączenia obu społeczności przez kolejne dziesiątki lat. Potrzeba czasu aby zapomnieć o zbrodniach i ofiarach obu stron.
Wciąż żywe są wspomnienia i pretensje.
Sytuacje dodatkowo komplikuje coraz większa populacja Rosjan i Anglików po obu stronach zdobywających obywatelstwo. wkrótce Cypryjczycy będą mniejszością etniczną na własnej wyspie. Już dziś po stronie Tureckiej Cypryjczycy rozmyli się w morzu osiedleńców z kontynentu.
komentarze
Ja się zastanawiam,
jak Cyprowi udało się wejść do UE, pomimo tych problemów wszystkich.
I czy to w ogóle coś na lepsze zmieniło w sytuacji na wyspie,w którejś części?
No i w ogóle ta wrogość turecko-grecka, dziwne, że się nie może skończyć, jak kraje oba należą i razem do NATo i UE.
P.S. Ciekawy blog, jeszcze w wolnej chwili musze się wziąć za pierwszy tekst.
Blog będzie tematyczny, znaczy cały o Cyprze?
Jak tak to zamawiam jakieś teksty o codzienności tam też, np. o jedzeniu, o:)
A nie tylko polityczne.
Pozdro.
grześ (gość) -- 06.05.2009 - 18:52zadałbym inne pytanie
mianowicie, PO CO to śmieszne azjatyckie państewko, poćwiartowane na kilka części, w ogóle przyjmowano do UE ? zysk z tego żaden, a powstał zły precedens (po ewentualnym rozwiązaniu sporu Turcja zacznie jeszcze głośniej skomleć o unijna akcesję). a tu nie idzie już odpowiedzieć, że Unia, jak sama nazwa wskazuje, jest Europejska – bo zawsze się ktoś może na ten nieszczęsny przykład Cypru powołać :(
coż , miejmy nadzieje, że UE wykaże więcej rozsądku niż UEFA, co to przyjęła Izrael, Azerbejdżan i Kazachstan :D
MAW -- 06.05.2009 - 18:59re: Kuzey Kıbrıs Türk Cumhuriyeti / Turecka Republika Północnego
Cypr jest najbogatszym Panstwem UE. Dodatkowo jego przylaczenie bylo czescia planu Anana… w dniu przyjecia w obu czesciach odbyly sie glosowania nad przyjeciem planu zjednoczenia i wspolnego wejscia w struktury UE. Czesc grecka plan odrzucila.,
O ile sie nie myle grecja nie jest w nato wystapila na znak protestu.
(musze sprawdzic)
Nie traktuje tego miejsca jako bloga raczej jako mozliwosc publikacji moich przemyslen o mojej ojczyznie.
Co do zamowien o jedzeniu i o zyciu na cyperku…. DA sie zrobic :D
jurek.cy -- 06.05.2009 - 20:59jak spojrzysz na mape…
jak spojrzysz na mape… Cypr jest czescia Azji… wiec jakby nie patrzyc masz racje….
Cypr nie ma racji bytu w UE… ale ekonomia jest silniejsza… polaszono sie na gospodarke Cypru…
jurek.cy -- 06.05.2009 - 21:01