List do rodziców M.

Opowiedziała mi o Michale na raty, późną wielkoczwartkową i wielkopiątkową nocą. Gdy wydawało jej się, że czegoś nie rozumiem, że za wolno coś do mnie dociera, rzucała wykrzyknikami i całkiem (jak na nią) grubym słowem.

Do czasu.

W pewnym momencie stwierdziła:
– Tomek, czy to nie jest niesamowite? Ja wiem, że jakąś moc mam. Wiem, bo widzę.

Powiedziałem jej na to, że moc to i owszem się miewa, ale bywa, że jej człowiekowi potrafi zabraknąć. W ważnym momencie. Nie doszliśmy w tej sprawie do porozumienia i odłożyliśmy teoretyczną dysputę na później.

Piszę dziś ten krótki list do Was, żeby Wam powiedzieć, że to nie ważne, czy ona moc ma, czy miewa. Teraz ma. I ofiarowuje ją Michałowi.

Będę jej w tym pomagał. Całą mocą, którą miewam.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Tomek witaj!

jak widac wielu już chce moc swoją M. ofiarować...ale i jego rodzicom.

Pozdro.

Ps. Wszelkich łask Bożych z okazji Zmartwychwstania Pańskiego.

ha! jestem znów na TXT


Merlocie

Tak sie cieszę...

Wiele siły dla rodziców Michała, wiele mocy życzę.

Pozdrawiam Cię serdecznie


No i nawet Merlot jest,

dobrze więc.


Trzymaj tę moc

Merlocie.
Trzymaj.


-->Merlot

Panie Merlocie,

pozdrowienia.

referent


Szanowny Merlocie

Ty musisz mieć tę moc;zawsze!
Wierzę w to,że potrafisz.

Pozdrawiam


Tomku!

Co w sprawie Michała robi NFZ, na który płacicie składki? Jak będę w Polsce, niestety dopiero w lipcu, chętnie oddam krew dla Michała o ile będzie to sensowne i możliwe. Niemniej, chciałbym wiedzieć, że rodzice michała i on sam przycisnęli tych sk…ów z NFZ i reszty bandy z PO, PSL, PiS, SLD i zrobili wszystko co było w ludzkiej mocy, by chłopak uzyskał pomoc, za którą w składce zdrowotnej zapłacił on lub jego rodzice.

To tyle.


Jerzy,

tu nie chodzi o to co robi czy nie robi NFZ. Na pewno Igła i Gabrysia wyegzekwują wszystko, co się Michałowi nominalnie od NFZ należy.

Te banery wiszące na zaprzyjaźnionych (i odszczepieńczych też) blogowiskach, Gretchen, żyjąca dziś tylko sprawą Michała, wpisy ludzi dawno na TXT nie widzianych, w tym pana Yayco – Zbyszka, to wszystko ma jeden cel: żeby rodzina Igły wiedziała, że nie jest sama; że my wszyscy, a jest nas całkiem spora gromadka poświęcamy myśli, modlitwy i działanie Michałowi.

Sądzę, że to dodaje im sił. I mam nadzieję, że razem wygramy.

Pozdrowienia,


Tomku!

Przeczytałem ten tekst i komentarze jeszcze raz i dochodzę do wniosku, że zachowałem się jak zwykła świnia.

Podobno lepiej późno niż wcale, choć Michałowi to już tylko modlitwa może pomóc…


Subskrybuj zawartość