Demaskatorska siła tworzenia jest wszechogarniająca, a mogło by się na pozór wydawać zupełnie inaczej, a na pewno wielu z nas tego się obawiało. Kiedy wczoraj włączyłem telewizor w okienku znowu pokazały się te same twarze. Tekst który czytał lektor znowu był podobny do tego z dnia poprzedniego .Kilka miesięcy temu wydawało się że amok ogarnął
większą cześć społeczeństwa. Wszyscy, wydawało się nie potrafili lub nie byli świadomi zachodzących przemian. Pod pozorem reformy organizacji, zachodziły dziwaczne procesy. Wstecznictwo, zaściankowość, podejrzliwość i zawiść była wszechwładna. Myśleliśmy, że jest to zgodne z charakterem organizacji i że tak po prostu musi być, że tak chce większość naszej społeczności. Sytuacja przestała jednak być tak zupełnie klarowna na ostatnim biennale a właściwie na dyskusji, która wywiązała się nad lampką szampana w foyer hotelu, w którym znany lokalny marchand zorganizował wystawę. Trudno było zrozumieć i zaakceptować zaproponowane kierunki, obrazy wystawiane w ramach biennale zaprzeczały całkowicie proponowanym przez władzę kierunkom rozwoju naszej organizacji, ale także nie były zgodne z wypowiedziami wiodących artystów wydawało się, że ich postawa była czystym asekurantyzmem, przecież nie pierwszy raz. Powstaje pytanie jakie grupy społeczne odpowiadają za czystość kierunku i kto decyduje i weryfikuje i przesądza o właściwości wyborów. Pamiętam, że wcześniej nie wielu z nas potrafiło odpowiedzieć na te pytania. Ale pamiętam, że wtedy uniwersalizm był odpowiedzią na wiele pytań. Nie było to właściwe podejście, ale gwarantowało swobodę poglądów organizacji. Biennale jest wydarzeniem, powstała konsternacja pogłów jest jak kipiące mleko, które wykipi nowymi idami, czy chcemy czy nie. Innymi słowy żadna elita nie uniesie parzącego garnka, żeby się uchronić od zdemaskowania.
Pytam więc, czy aktywne podejście do filozofii życia jest właściwe, czy dezintegracja organizacji jej luźny float nie powinien być naturalnym podejściem do otaczającej nas rzeczywistości. Jedni mówią że każdy zrobi według swojego widzimisię, my mówimy o konieczność zapewnienia porządku nadrzędnego. Tak naprawdę rzecz jest zapisana w prozaice bytu i jego przetrwania, bo kiedy ogon zjada głowę to nie ma miejsca na biennale.