Kiedy brała prysznic, zadzwonił telefon. Owinęła się szybko w ręcznik i pobiegła odebrać, myśląc, że to Piotr, bo dzwonił telefon stacjonarny.
Po drugiej stronie jednak odezwała się Kanusia.
- Elżbietko, nie gniewaj się, że ci zawracam głowę, ale powiedziałam wczoraj Piotrkowi o wszystkim. Leżę w tym szpitalu i się cały czas o ciebie niepokoję. Piotruś wczoraj nagle zniknął ze szpitala, a ja nic nie wiem.
- Niech się pani nie martwi, wszystko jest w porządku. Piotr wczoraj do mnie przyjechał i…wie pani ja mam pamiętnik Mioduckiej i wraz z Piotrem go czytamy.
- Dziecko! – Głos Kanusi stał się teraz jeszcze bardziej zaniepokojony. – Nie rozgrzebuj tego, wyrzuć! Spał! Zniszcz! Mówiłam ci przecież, ona chce tobą manipulować, twoją babcię też nękała.
- Kochana Kanusiu – głos Eli nabrał miękkości – wie pani jak ta Zofia została skrzywdzona?
- Nie chcę wiedzieć i tobie też radzę tego nie czytać.
- Nie ma pani racji, nawet zwyrodnialcowi należy się spowiedź, prawda? Dlaczego pani się jej tak boi?
- Nie, nie boję – powiedziała zdenerwowana Kanusia – to nie tak. Przyjedziesz dziś tu do mnie?
- Jasne, poproszę Piotra, żeby mnie do pani podwiózł, ale niech się pani nie denerwuje, bo znów się coś pani stanie. – Głos Eli był zatroskany.
- Nic mi nie będzie. Przyjedź, to coś ci opowiem. Może to zmieni twoją decyzję.
- OK.! Przyjadę i chętnie wysłucham tego co pani wie, może przestanę kroczyć po omacku.
- No, to nie będę przedłużać. Do widzenia i przyjedź.
- Do zobaczenia. – Ela odłożyła słuchawkę.
Bardzo zaintrygował ją ton głosu Kanusi. Było w niej tyle zdecydowania i uporu. Co chce jej opowiedzieć?
Całkiem zapomniała, że stoi na środku pokoju w samym ręczniku i tak zastał ją Piotr.
- O wybacz !– Omiótł ją spojrzeniem – przepraszam, że włażę jak do siebie – zaczął się wycofywać z biblioteki.
- Przestań, ja już zmykam się ubrać.- Lekko się zarumieniła – Kanusia dzwoniła – zakomunikowała, jakby to właśnie ją tłumaczyło, że jest wciąż w ręczniku.
Zniknęła w sypialni, a Piotr stał chwilę oniemiały, gdy usłyszał głos Eli zza drzwi, że Kanusia ją prosiła, by przyjechać, bo chce jej coś opowiedzieć o Mioduckiej. I czy nie mógłby jej tam podrzucić.
- Oczywiście! –Odkrzyknął – to nici z naszego czytania na razie?
- Wiesz, jestem ciekawa, co ma do powiedzenia Kanusia – Ela stanęła w drzwiach w czerwonej bluzeczce i czarnej spódniczce. – A przecież czytać możemy potem, prawda?
- O kurcze! – Zawołał Piotr, gdy zobaczył Elżbietę – ale ślicznie wyglądasz. A jasne, sam jestem ciekaw, co chce ci powiedzieć Knusia. Wiesz, ojciec był mało rozmowny, dziadek też, nigdy nie opowiadali o tym…no wiesz.
- A twój ojciec, właśnie, czy on by nam nie mógł czegoś opowiedzieć?
- Nie sądzę, nie żyje od dwóch lat. Dziadek zresztą też. Ja sam jak palec – zrobił minę zagubionego szczeniaka.
- Przepraszam, nie wiedziałam – Ela nie przejęła lekko żartobliwego tonu Piotra.
- Słuchaj, tak bywa. Ty też nikogo nie masz.
Ela uśmiechnęła się słabo.
- No to co, jedziemy do Kanusi?
- Jasne, jestem gotowa.
- Tylko musimy zrobić spacer do samochodu, bo zaparkowałem koło siebie.
- O, spacer przed oknami? – Uśmiechnęła się Ela szeroko.
- Słuchaj i tak już zapewne wszyscy wiedzą, że spędziłem noc u ciebie. To moja wina, ale się stało.
- Przecież ci mówiłam, że nie ważne. To co idziemy?
- Jasne.
Wyszli, widzieli po drodze, ja lekko drgają firanki w oknach, byli pewni, że za nimi śledzą ich ciekawskie oczy.
- Daj mi rękę – uśmiechnęła się Elżbieta – niech mają choć na co patrzeć.
Roześmiali się oboje i Ela wsunęła dłoń w jego rękę. Poczuła ja napływa na nią fala podniecenia, było jej tak dobrze, jakby była z nim od zawsze. Spojrzała na jego twarz i aż się zaczerwieniła, bo on wpatrywał się w nią z takim samym rosnącym podnieceniem.
komentarze
Alga
Wyszli, widzieli po drodze, ja lekko drgają firanki w oknach, byli pewni, że za nimi śledzą ich ciekawskie oczy.
- Daj mi rękę – uśmiechnęła się Elżbieta – niech mają choć na co patrzeć.
Roześmiali się oboje i Ela wsunęła dłoń w jego rękę. Poczuła ja napływa na nią fala podniecenia, było jej tak dobrze, jakby była z nim od zawsze. Spojrzała na jego twarz i aż się zaczerwieniła, bo on wpatrywał się w nią z takim samym rosnącym podnieceniem.
Przerabiałam identyczny scenariusz z moim mężem :)
Muszę mówić, jak się skończyło?
:)))
dorcia blee -- 17.02.2010 - 23:37O!
a domyślam jak się skończyło.:D
Alga -- 17.02.2010 - 23:58Wspólny blog I & J
Iwono!
Jak zwykle świetnie się czyta i jak zwykle za krótko.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 18.02.2010 - 18:00Jerzy
a ja się cieszę, że Cię wciągnęła ta lektura na gorąco.;p
Wspólny blog I & J
Alga -- 18.02.2010 - 19:52Algo, pisz, pisz
nam jeszcze:)
grześ -- 21.02.2010 - 21:49Grześ
ostatnio trochem chora
Pozdro.:D
Alga -- 21.02.2010 - 23:17Wspólny blog I & J
Oj, no to niedobrze,
więc proszę iść zdrowieć, do łóżka znaczy i spać, a nie przed komputrem siedzieć:)
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, no.
grześ -- 21.02.2010 - 23:20Dzięki
zaraz zmykam, zwłaszcza, że jutro skoro świt do zerowki z Krzysiem! A my mamy kilometr do szkoły.
pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 21.02.2010 - 23:28Iwono!
Kilometr na piechotę czy samochodem?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 23.02.2010 - 02:59Jerzy
jakbym samochodem, to bym nawet nie wspomniała! Na pieszo, nawet gdy mróz i śnieg.
Pozdrawiam
Alga -- 23.02.2010 - 13:53Wspólny blog I & J
Iwono!
Łączę się z Tobą w bólu. Mali ludzie nie lubią długich spacerów w określonym celu i na czas.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 24.02.2010 - 17:36Jerzy drogi
dzięki. Wiesz, sama nie lubię, na czas, pod tym względem jestem typową kobietą, uwielbiam się spóźniać.
A Krzyś, no cóż, trochę mi się rozchorował.
Pozdro.:D
Alga -- 24.02.2010 - 21:04Wspólny blog I & J
Hm,to zdrowiejcie razem,
ty już zdrowa?
mam nadzieję, że tak.
Pozdrówka serdeczne.
grześ -- 24.02.2010 - 21:24Już zdrowa,
zaraz zabieram się za pisanie, bo wiem o co Ci chodzi.;p
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 24.02.2010 - 21:32Hm, o nic mi nie chodzi:)
i do pisania nie namawiam przecież, ale przeczytam jakby co z chęcią.
Ale spać już idem, bo jutro pobudka 5.30 mnie czeka.
jak ja nienawidzę czwartków, masakra
grześ -- 24.02.2010 - 22:16zobaczę, czy dziś wkleję
ale na pewno napiszę
Wspólny blog I & J
Alga -- 24.02.2010 - 22:45Żeby mi nie było, że ja nie czekam!
:)
dorcia blee -- 25.02.2010 - 08:53Iwono!
Rozumiem, że dziś muszę być czujny, żeby wychwycić kiedy wkleisz nowy fragmencik…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 25.02.2010 - 11:39Dorotko
ciesze się, że czekasz. Wczoraj nie dokończyłam części.
Sorry, trochę się rozgadałam ze znajomym na Skypie.
Wspólny blog I & J
Alga -- 25.02.2010 - 15:37Jerzy
najprędzej, po ósmej wieczorem.
Pozdrawiam.:D
Alga -- 25.02.2010 - 15:38Wspólny blog I & J