Wystarczy ino, że przymknę oczy i.......


Paniom: Łyżeczce, Sarence, Xsiężnej, Aldze, Tatarce, Jull & Susełkowi i MEP i Magii i Dziewczynie Pingwina, Ustronnej, Ufce....

 

...i widzę starą organistówkę, w której się wychowałem praktycznie od niemowlęctwa. Rodzice byli młodym małżeństwem, bez mieszkania, więc wylądowałem u dziadków na wsi. Była to stara organistówka, jak sądzę pobudowana na przełomie XVIII i XIX wieku w konstrukcji szachulcowej, czyli drewnianej, wypełnionej trzciną i wylepionej gliną. Pod strzechą, siedliskiem setek wróbli i jaskółek czyniących niesamowity harmider od rana. Dziadkowie mieszkali w niej bodaj od 1928r.

Do ogrodu wchodziło się furtką przy cmentarnym murze, zaraz obok dzwonnicy. Mur był z wielkich kamieni polnych i okalał stary drewniany kościół. Dzwonnica była ceglana, trzyłukowa ale tylko dwa dzwony w niej wisiały. Przed wojną były trzy, wszystkie ukradli Niemcy, po wojnie parafianie fundowali je kolejno. Dziadek dzwonił na nich, na zmianę z kościelnym, na jutrznię, na południe, na sumę no i w święta. To poważna czynność była, nigdy nie dostąpiłem zaszczytu. Czasem udało mi się tylko wyprosić możliwość dzwonienia na sygnaturce, małym dzwonku nad kościołem.

Wchodziło się do organistówki po betonowym schodku, który był tak naprawdę wielkim głazem z jedną, płaską, wyszlifowaną tysiącem butów powierzchnią. Za niskimi drzwiami była ciemna sień, przez małe okienko wpadało niewiele światła. Po lewej stronie stała wielka drewniana ława z czterema kubłami studziennej wody. Do nalewania służyła wielka chochla a jak kto się chciał napić to był kubek blaszany, kwaterką zwany. Po prawej stronie chłodnej sieni stały szafki na żywność - nabiał, chleb, wędlinę. Masło pływało w wielkim kamiennym garze wypełnionym wodą. Obok były wieszaki i drągi na wierzchnią odzież, podłoga wybrukowana polnymi kamieniami. Na wprost niskie drzwi prowadziły do kuchni, takiej murowanej z białych kafli, z popielnikiem, w którym piekłem kartofle. Po prawej stronie szafka na garnki dalej wielki kredens, babciny wyprawowy, z jesionu. Po lewej toaletka z lustrem i miednicą, pod nią za zasłonką kubeł z pomyjami obok węglarka. Rano Dziadek się tu golił w zimę, ciepło od kuchni szło, w lecie golił sie przy stole pod oknem. A ja się gapiłem zawsze jak w telewizor. Dziwne, bo moje jak były małe, tak samo się gapiły jak ja się goliłem, z wytrzeszczem. Na wprost małe okienko, pod nim codzienny stół roboczy, dwa krzesła a po lewej stronie kozetka z siennikiem ze słomy, na parapecie pomidory wiosną dojrzewały na słońcu i Dziadka solniczka stała. Z okienka widok na podwórko spadające stromo do stawu. Po lewej stronie szopa z gliny, tylko narożniki miała murowane, za nią stodoła ze spichrzem i klepiskiem do młócenia i sąsiek na słomę i siano. Spichrz zamykany był kluczem sięgającym mi wtedy łokcia. Stały w nim worki ze zbożem i pośladem dla kur i kaczek. Na końcu podwórza staw był, w którym żaby, traszki i karaski żyły, za rzęsą w nim, dla kaczek, brodziłem, podwijając portki "na pijawy". Za stawem wielkie pola, na których we wrześniu '39r szwabski lotnik na Dziadka, jak na zająca polował. Dalej zabudowania Gortatów i Fawrów, już bliżej lasu. Te Fawry to ponoć potomkowie żołnierza napoleońskiego są.

Z lewej strony kuchni drzwi do saloniku były, którego znaczną część fortepian Steinwaya zajmował, wielki stół pośrodku stał, po prawej olbrzymia pluszowa kanapa wyszywana paciorkami, nad nią dywan perski, na mosiężnych kółeczkach powieszony wisiał, pośrodku niego mały krucyfiks i Matka Boska, piec kaflowy, filodendron na małym stoliku z marmurowym blatem a nad drzwiami wypchany jastrząb wisiał. Pod stołem była klapa do piwnicy chodnikiem przykryta, schodziło się do niej po drabinie. Po lewej drzwi do sypialni były. Zaraz za nimi piec kaflowy, w którym rzadko się paliło, tylko w duże mrozy, po prawej dwa wielkie łóżka z siennikami i pierzynami, na zimę termofor pod nie wędrował. Nad łóżkami obraz święty, z Jezusem w łodzi piotrowej na Jeziorze Genazaret. To przy tych łóżkach, pod obrazem, w zimnym pokoju, w nocnej koszuli klęczałem, paciorek przed snem odmawiając, a potem w nagrodę łycha tranu ( brrrr ) i pod pierzynę. Pod ścianą wielka posażna szafa a pod oknem maszyna Singera na pedały. Mam ją do dzisiaj, tak jak niezawodny młynek do pieprzu i nóż Gerlacha, nie do zdarcia, który nadal na kamieniu ostrzę, tak jak i Babcia.

Spaliła się ta organistówka jak miałem jakie 10 lat, przez głupią sąsiadkę nieostrożnie podpalona. I potem wszystko już było inaczej.

Czasem wracam w te miejsce, przyłączone przez proboszcza do jego ogrodu, zniwelowane, nawet kiedyś pare cegieł z szopy znalazłem i wmurowałem w swój pierwszy dom. Na cmentarzu leżą oboje Dziadkowie. A w trawie nadal tkwi kamień ze schodka. Jaki on mały teraz sie wydaje.Czyżby był to schodek do drugiego, tamtego świata? Tak, chyba tam wrócę. Wstąpię na ten schodek i....

 

komentarze (53)SkomentujJeżeli na tej stronie widzisz błąd, .
  1. -->Igła

    Pozdrawiam,

  2. Panie Iglo,

    Piekne...
    Ja do domu moich dziadków, od dnia smierci babci, nigdy juz nie wrocilam.
    Chce zachowac w pamieci jego obraz z wakacji spedzanych tam w dziecinstwie i mlodsci, zwlaszcza ze nowi wlasciciele wycieli podobno caly przepiekny, pelen rzadkich odmian drzew ogrod....
    Zreszta, co to za dom bez ludzi?

  3. Droga Igło,

    przejmujące. Takie sprawy nabierają znaczenia po latach, kiedy się do nich wraca. Warto czasami wracać.....
    pozdrawiam

    2007-10-25 15:03ustronna7287Cudowna kobieta to taka, która nie wymaga cudów.www.ustronna.salon24.pl
  4. pięknie pięknie

    ale zapachów nie da się opisać, a te babcine kuchnie to głownie zapachy. Po latach pewnikiem sporo już uleciało, ale czasem jeszcze gdzieś poczuję namiastkę, która wraca mnie do babcinej kuchni.

    2007-10-25 15:11sajonara49987Szklanka do połowy pełnawww.sajonara.salon24.pl
  5. Dziękuję :)

    Aż mi łzy w oczach stanęły. Maszyna Singera, nóż ostrzony na kamieniu i te święte obrazy.
    Nie sądziłam, że Szanowny Pan Igła w ogóle zauważy mą obecność niszową na salonie, a co dopiero zechce tekst mi dedykować. Życie pełne jest niespodzianek.

  6. Pięknie...

    Trochę tak jak u mojej babci, teraz nadal mieszka tam siostra mojej mamy z mężem i dziećmi, ciągle jest "biała izba", ale wraz ze śmiercią babci coś bezpowrotnie uleciało... i to już nie jest to.
    Dawno tam nie byłam, może trzeba się wybrać.

    Pozdrawiam,

  7. Pani Łyżeczko

    Po co, czasami, dużo gadać?
    Wystarczy przymknąć oczy.

  8. Igło,

    dziękuję. Wzruszyłam się, i dedykacją, i tym, że to piękne. Jest w Twojej opowieści coś z Iwaszkiewicza, coś z Mickiewicza, coś z Doliny Issy. W każdym razie - to malowidło, nie "pismo" nawet.

    Chata mojego dziadka została w wiosce nad Bugiem, a raczej nad Złoczówką. W mieszkaniu drugiego mieszka jakaś ukraińska aktorka. W piwnicy są pewnie jeszcze zamurowane dokumenty rodzinne.

    Maszyna Singera. Miały ją obie moje babcie. Ta wiejska babcia miała dużą, na szerokim blacie (została po Niemcach). Ta babcia inteligentka miała wytworny model kupiony we Lwowie, przykrywany jakby drewninaym kloszem, zamykało się to na kluczyk.

    Resztę jeszcze napiszę..

  9. @Sarenka

    Ta ta też ma drewnianą pokrywę na kluczyk.
    Organista przed wojną, to nie był byle kto.
    :)

  10. @Igła

    ...
    pozdrawiam:)

  11. > igła

    :)))))))) zarumieniłam się pod czapką uszatką :)

  12. Panie Igła

    Buuuuuuuuuu...Ja uwielbiam takie wspomnienia, aż mnie w dołku ściska, a u nas też się ostrzy nóż na kamieniu i Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus w dużym formacie na ścianie wisi, tylko pieców już nie ma, ani kaflowego, ani kuchennego, bo centralne mamy.

    A w kuchni mam obrazek św. Józefa, który mój ojciec kupił jeszcze jak był kawalwerem.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Ps. U nas sw. Józef jest szczególnie gloryfikowany, bo dziadkowie ze strony ojca pochodzą z Kalisza z parafii Sw. Józefa.

  13. igła

    A po młynie mojego dziadka nic juz nie zostało.

    2007-10-25 16:11asasello0129
  14. ...

    a pole twoj komentarz nie moze pozostac puste

  15. trochę mi szkoda

    że sama nie mam takich wspomnień. Po wojnie wszyscy dziadkowie zostali wyjęci ze swoich dotychczasowych światów, ciągłość tradycji budowanych od pokoleń ledwo przetrwała długoletnią poniewierkę i tylko z trudem mieściła się na Szczęśliwicach, w bloku z ramy H. Więc moje wspomnienia mieszkania dziadków to zapachy na klatce schodowej, karuzela na podwórku, na której znacznie łatwiej można się było kręcić do tyłu, niż do przodu, wąska kuchnia, gdzie dwie osoby nie mogły się minąć, toster na stole, "Veto" na lastrikowej podłodze w łazience, płytki PCV na korytarzu, ale też kilka starych obrazów i obrazków, między innymi Matka Boska nad łóżkiem dziadka, stara porcelanowa waza, rodzinne zdjęcia...

    pozdrawiam

    2007-10-25 17:02julll26347ost.: o posłuszeństwiewww.julll.salon24.pl
  16. Mości Murzo

    Czego?
    Ja ci tylko powtarzam, żebyś na idiotów "niezłomnych " nie reagowała. To co masz pod czapką, to twoje jest.

  17. Pani Julll

    Ale za to młoda jesteś, jak sikorka.
    ;)

  18. @Sajonara

    Zapachy?
    Będą.

  19. Igło,

    a ja, miałem niesamowite szczęście, nie musiałem przymykać oczu.
    Po latach, wielu... bardzo wielu.

    Wracałem z rodziną z wakacji.Dziwnym zbiegiem okoliczności przejeżdżaliśmy jakieś 70 km od miejsca gdzie usiłowano mnie wychować. A i gdzie pozniej, też dziecięciem będac spędzałem z bracmi i licznymi kuzynami wakacje. Nagły impuls i skręciłem.
    Żona niezadowolona: "Jak mieliśmy 50 km do Wenecji to byłeś strasznie zmęczony a teraz, jakbyś był na dopingu!."
    Oj, byłem!
    I stał się cud. Choć to już nie polna droga z lipami a łysa asfaltówka a w dawnym ogrodzie zgrabna nowoczesna willa.Ale nad stawem, wśród topól, dom dziadków stał jak kiedyś.Przez okna dostrzegałem znajome sprzęty, poroża i obrazy końskich głów. Nie tknięte przez czas. Nawet na lampie nad wielgachnym okrągłym stołem wisiała muchołapka, jakby ta sama.
    Widziałeś Bergmana " Tam gdzie rosną poziomki?" Czułem sie jak ten stary profesor.
    To były moje Pompeje, z szeroko otwartymi oczami.
    Dzięki za wspaniały tekst

    2007-10-25 17:40yassa16596fragment większej całościwww.yassa.salon24.pl
  20. Igła

    A ja szczęśliwie przez Matkę przechowane ( nie uległa modzie na tandetę,chociaż jako nastolatka miałam jej za złe)mam meble nie tylko po moich dziadkach ale robione przez dziadka ( był mistrzem stolarskim) i parę drobiazgów - trzy szklanki z prezentu ślubnego babci,młynek,moździerz.Żeby je zmieścić wyrzuciłam nowe.
    Ożywiłeś wspomnienia....Dziękuję

  21. @ Yassa

    Tak muchołapki.
    Wisiały wszędzie. To lepy się nazywało.

  22. Tak Ufko

    Moja córka jadła dziś płatki z mlekiem z mojego talerzyka, z którego ja kaszkę manną musiałem wcinać.
    Przypominają mi się kolejne obrazy.

  23. panie iglo

    ales pan holkom serca rozpuscil :)
    wpierw dedykacja a potem tym klimatycznym wielce tekstem...pan to potrafisz z bialoglowami...i z tymi w uszatkach i pod szabla...

    bardzo lubie panskie literackie wytwory - pewnie czesto bardziej niz te polityczno-analityczne :)

    troche "prywaty" na koniec-nie zajrzalbys pan do http://gatorinho.salon24.pl/41680,index.html
    i sprobowal przeczytac?ciekaw bede opinii...

    2007-10-25 18:11lowcadebili0588
  24. Mości Igło...

    Podziękowania serdeczne składam. To dla takich właśnie pejzaży dziecińskich pięknie słowem malowanych powracam w Twoje progi. :)
    Obraz "organistówki" to jakby połączenie dwóch światów, w których pierwsze doświadczenia zdobywałam. Podwórze, sień i kuchnia to świat dziadków ze wschodniego pogranicza. Salonik - to dziadkowie warszawscy. Dwa światy, tak różne zewnętrznie i tak podobne od środka. Ten pierwszy już dawno temu przestał istnieć. Do tej pory nie wybaczyłam stryjowi rozebrania pięknej chałupy dziadkowej z litego bala i postawienia na jej miejscu późnogierkowego klocka.
    Ocaliłam kredens - dębowy i ... tak, maszynę Singera na pedały, z blatem i skrzynką zamykaną na kluczyk. :)
    Świat dziadków warszawskich istnieje. Dom wyremontowałam, meble w większości też te same zostały i - zamiast fortepianu - pianino wiekowe Seiler'a stoi tam gdzie zawsze stało. Ogród z przydomową kapliczką nieustannie pielegnuję.
    A kiedy przymknę oczy ... widzę oba światy moich dziadków i widzę ich. Najlepszych i najukochańszych ludzi, którzy tak wiele mnie nauczyli.
    A teraz pozwolisz Waść, że się oddalę bo jakoś wilgotno pod powiekami...
    Dziekuję Igło, że dane mi było dziś zatrzymać się na chwilę i wrócić myślami tam, gdzie już dawno nie byłam.

    p.s. Za dedykację też. :)

  25. Panie łowco

    Czytałem to już wcześniej, po co tam, u Leskiego?

    Da się zrobić.
    I zjeść tyż.
    Ino tego sera takoż, nie kojarzę?

  26. iglo?

    teraz ja nie rozumiem...
    sera?
    u leskiego?

    2007-10-25 18:21lowcadebili0588
  27. Pani Magio

    A ten Steinway dziadkowy, przez strażaków zalany w czasie ratunku, w stodole wspomnianej skonał. Pewnie przez to przekleństwo, ja głuchy jestem?
    A Dziadkowi serce się krajało, kiedy jako pogorzelec w wynajętych na wsi izbach, tułać się musiał.

  28. Panie Łowco

    Zły link mi się wcześniej wyświetlił.

    Przeczytałem.
    Nie chwytam niuansów polsko/jankeskiego slangu.
    Tak, jak 1 raz przeczytałem
    Ale jest coś na rzeczy.

    Niech kombinuje.

  29. @Igła

    pozdrawiam

    2007-10-25 19:48Rolex1541980Mierzę czas niebadziewiem albo z krainy Brytówwww.rolex.salon24.pl
  30. Igło...

    ...po pierwsze dziękuję za dedykację... jestem mile zaskoczona :)

    ...po drugie...
    Tak pięknie malujesz słowem wspomnienia... czytając poczułam się jak w wehikule czasu i byłam tam, przyglądałam się z boku organistówce...
    Ach fortepian... moja Ciocia w Płońsku taki miała... a maszyna Singera... u nas w domu nawet stała. Gdzieś przy jakimś remoncie zaginęła :(

    Dziękuję Igło za Twoje wspomnienia i możliwość ujrzenia tego piękna :)
    Pozdrawiam :)

    2007-10-25 20:31Susełek26560Pstrokate myśli. (27.11.07 Wybrane cz.7 - Chemicznie)www.suselkowata.salon24.pl
  31. @Susełek

    W Płońsku?
    Gdzie to jest?

  32. Wielkie dzięki

    Te obrazy to nasza własna niepowtarzalna magia, która będziemy nosić w sercu do końca.
    Jak przymknę oczy, to widzę moje dzieciństwo na Wschodniej, Południowej i Kamionce w Łodzi. Kto stamtąd, to wie. W tamtych latach, ze stajniami w podwórkach, furmanami na ulicach, małymi sklepikami ...
    No i ludzie, niektórzy jeszcze przed przed wojenni, jak u Hrabala “strażnicy mijającego czasu (epoki)” czy podobnie... Dzisiaj myślę, że to oni byli największym darem mojego dzieciństwa.

    Pozdrawiam serdecznie

  33. Nie pamiętam niestety...

    ...bo dawno tam mnie nie było... ale chyba przez ulicę był park... i wchodziło się na górę po takich drewnianych schodach... a w progu była niska belka.
    Fortepian stał w przestronnym pokoju z podwójnymi drzwiami... przez okna wpadało piękne słońce i oświetlało wazon ze świeżymi kwiatami swymi promieniami...

    2007-10-25 20:58Susełek26560Pstrokate myśli. (27.11.07 Wybrane cz.7 - Chemicznie)www.suselkowata.salon24.pl
  34. @Susełek

    To już wiem, gdzie to jest.
    Tak, dawnoo..

  35. Piekne

    Zwlaszcza, ze ja mam po swoich rodzicach i dziadkach tylko lyzeczki do herbaty Frageta i ryngraf z MB Ostrobramska, ktore mama wygrzebala z popiolow swego domu, kiedy po Powstaniu i wygnaniu wrocila do Warszawy...

    2007-10-25 21:16rapunzel0209
  36. Naprawdę?

    ...jeszcze w przebłyskach wspomnień pamiętam że niedaleko był kościół. Jednak do Cioci jeździliśmy bardzo rzadko i na zbyt krótko by coś więcej zachowało się z tych spotkań...

    2007-10-25 21:18Susełek26560Pstrokate myśli. (27.11.07 Wybrane cz.7 - Chemicznie)www.suselkowata.salon24.pl
  37. @Rapunzel

    Fregeta?
    ?

  38. @ Sosenko - a nie korciło Cię?

    Sosenko piszesz, że"
    "W mieszkaniu drugiego [dziadka] mieszka jakaś ukraińska aktorka. W piwnicy są pewnie jeszcze zamurowane dokumenty rodzinne."

    A nie korciło Cię by tam pojechać i odzyskać te papiery? Pamiętaj, że czas nie sprzyja przetrwaniu dokumentów, zwłaszcza że teraz za Bugiem coraz większa jest skala "renowacji" popolskich budynków.
    Powodzenia w tej misji, póki jest możliwa.
    PS.
    PKP od Ciebie do Przemyśla chodzi dobrze...

  39. a propos wpisu o T.Lisie

    wprawdzie odnioslam sie juz do tematu dziennikarzy pod tamtym watkiem,ale nie wiem, czy sa jeszcze inni tacy entuzjasci jak ja,ktorzy czytaja wpisy sprzed paru dni.
    Dlatego wklejam to tutaj. Wiem, ze w salonie pisze wielu ludzi z branzy,ale sa pewnie i tacy,ktorzy nie wiedza jak wygladaja kulisy pracy dla czwartej wladzy. A warto wiedziec kto sprawuje ten rzad dusz, kim sa te lze-elity.

    Wielu dzisiejszych pierwszoligowych (w sensie czestotliwosci pojawiania sie w powszechnym obiegu) zaczynalo kariere we wczesnych latach 90-tych. Wtedy "hartowala sie sal"....powstawaly nowe stacje radiowe i tv. Trzeba bylo dziennikarzy , najlepiej mlodych , bez obciazenia prl-owskim rodowodem. Po sejmie biegaly zastepy mlodych dziennikarek i ich kolegow po fachu. Niektorzy nie mieli nawet ukonczonych studiow. I to wcale nie dziennikarskich (wrecz przeciwnie, aspirujacy do kariery dziennikarskiej absolwent tego wydzialu mial nawet mniejsze szanse - bo zmanierowany i bez praktycznego doswiadczenia). Tylko niektorzy szczesliwcy mieli stale etaty, a nawet jak mieli , pensje byly szokujaco niskie.Placono za material, ktory poszedl do druku, w eter lub na wizje.

    Z czasem ta mlodz z poczatkow lat 90-tych zaczela dorastac i obrastac w piorka zyciowej stabilizacji - zony, mezowie, dzieci .....z czegos trzeba zyc, a laska panska na pstrym koniu jezdzi. No i tak to nam sie wyksztalcily te medialne elity. Jak ktos byl pod prad, to znikal, popadal w niebyt. Ci z mniej sztywnym kregoslupem i wieksza sklonnoscia do dobrych zarobkow (bo z czasem mozna sie bylo w tych mediach,zwlaszcza elektronicznych dochrapac swietnych zarobkow, zwlaszcza jak sie wystepuje na wizji) albo dokonywali wyboru cynicznie,albo zaczynali wyznawac wiare. Jak slusznie napisaly w salonie "warsztaty" wiedza tych ludzi jest plytka i zdolnosc do doglebnej analizy taka sama. I to oni ksztaltuja swiadomosc spoleczenstwa en masse. Naprawde upajajaca moze byc dla takiej panny po studium jezykow lub chlopaka , ktory po liceum w Parczewie dostal sie na studia w stolicy poczucie , ze to od tego co mu opowie jakis polityk zalezy stan swiadomosci spoleczenstwa , a nawet czasami bieg historii.....vide wspomnienia Lisa , o tym jak to on wymyslil Suchocka na premiera.....

    2007-10-25 21:22martinez021
  40. @Marko

    Podwórko??
    A mnie się przypomniał, od razu, taki gość - ostrzyciel noży.
    Wchodził na podwórko, ze swoim warsztatem, bił w dzwonek.
    A osełki miał napędzane pedałem.
    Wszystko ostrzył, nożyczki, noże, noże od maszynki do mielenia mięsa..

  41. @Igla

    Tak mi sie wydaje, ze to Fraget (Elektoralna iles tam). Nie moge teraz sprawdzic, bo jestem na wygnaniu, ale zrobie to jak wroce.Platerowane, z listeczkami. Sa juz bardzo zniszczone, podobnie jak ten ryngraf po babci (na marginesie: ja sie wychowalam pod Ostrobramska,ktorej portret wisial nd moim lozkiem dziecinnym, bo z tych stron byla moja rodzina po kadzieli, i bardzo pozno dowiedzialam sie, ze w Kongresowce czcilo sie Czestochowska). A dom rodzicow byl na ulicy Leszno, kolo kosciola, ktory kiedys tam, po wojnie, byl przesuwany. Tuz przy murze getta, ale po "aryjskiej" stronie. Jesli zbierasz takie wspomnienia, to chetnie cos dodam, tyle ze to tragiczne dzieje, jak w wiekszosci warszawskie, i na lzy mi sie zbiera, jak to pisze, zwlaszcza ze rodzice juz nie zyja.

    2007-10-25 21:56rapunzel0209
  42. Panie Rapunzel

    Ten przesuwany kościół jest, stoi i ma się dobrze.
    Toś pan Waraszawiak.
    I dobrze.
    Każdy miał swoje podwórko.

  43. Jescze o domokrazcach

    Tak, ten od nozy przychodzil dosyc dlugo. Uwielbialam dzwiek jego ostrzarki. Z bardzo wczesnego dziecinstwa pamietam tez wiejskie kobiety w chustach, ktore przychodzily na warszawskie podworka z koszami i spiewaly (bo to byl zaspiew taki) "jagody, jagody, jagood..."

    2007-10-25 22:15rapunzel0209
  44. O bajkach braci Grimm...

    ...na ktorych sie wychowalam. Radze i tam zajrzec. Wtedy dowie sie Pan kim BYLA Rapunzel

    2007-10-25 22:21rapunzel0209
  45. Podwórko to niemal cały świat,

    a nawet dwa, bo z poprzeczną oficyną!
    Tak, ostrzenie noży to był rytuał. Do tego jeszcze muzykanci podwórkowi, jako szczeniak biegałem po schodach z 'rybakiem' (5 złotych) dla tego co grał na akordeonie. Jeszcze babcie, które na wiosnę pojawiały się z krzesełkami i całymi dniami wspominały świat, którego już nie było. I jeszcze dźwięk szyny, w którą dozorca walił młotkiem, na znak, że pora płacić czynsz. Takie było moje podwórko, a nawet dwa – na drugim były te stajnie, kibel i komórki z węglem – niemal samowystarczalne: był tan kuśnierz, szewc, elektryk, furmani, i stara kobieta, która piekła jagodzianki o smaku wręcz “kultowym”, krawcowe, magiel (ach te wielkie, drewniane magle i ten zapach krochmalu!!!) I prawdziwy dozorca z miotłą... I, ciekawe, mieszkał tam organista...
    W oficynie frontowej warzywniak. W zasadzie na moim podwórku można było załatwić wszystko.

    I studnia na środku podwórka, nieczynna, za to miejsce letnich spotkań naszej krótkospodenkowej watahy. I ten zapach smołowanych dachów w upalne lato, a potem zapach tych dachów po deszczu. Tak, miasto też miało swoje zapachy.
    I te zakamarki, dla dzieciaków niczym fortece.

    Uwielbiałem sezon imienin; jak u kogoś było przyjęcie, to całe podwórko miało widowisko z pieśniami partyzanckimi do późnej nocy, czasami też kłótniami małżonków.
    Gdy furman z parteru kupił telewizor,, a życiowy chłop był, to czasami wystawiał go w oknie i było podwórkowe kino!

    I strzały z karbidu na Wielkanoc – z puszki. No, było głośno!
    I przebierańce na Ostatki i niezwykły, magiczny czas Zaduszek.

    Dwa lata temu przechodziłem tamtędy. Wszedłem na to podwórko, żadnych znanych nazwisk na liście lokatorów. Gdy już miałem wyjść, mężczyzna, tak pod czterdziestkę, mówi mi “Cześć. Pamiętam Pana. Pan był tym chłopcem z latawcami” - zatkało mnie, rzeczywiście całe dzieciństwo kleiłem latawce i biegałem z nimi po tych podwórkach. I tak ten chłopak z pokolenia młodszego o kilka lat wmontował mnie w ten magiczny świat z powrotem.

    No tak, dałem się podpuścić... ale miło było!
    Chyba przetrzepię kilka szaf w poszukiwaniu zdjęć...

  46. Jeszcze o pierwszych komuniach

    Komunie, jak i dzisiaj, byly w maju, czerwcu moze. Sukienki, garniturki, podkolanowki,wianki ze swiezych wowczas kwiatow, ktore sie zamawialo raczej u ogrodnika (tacy podmiejscy badylarze)niz w kwiaciarni, fryzowane poprzedniego dnia, rozpuszczone wlosy. Zdenerwowane, zaaferowane zakonnice w rozwianych habitach, ustawiajace dzieci, uciszajace dzieci, wycierajace nosy, dyrygujace (i raz, dwa, trzy "Po gorach, dolinach..."), rozkladajace biale obrusy na stolach, ktore byly przygotowane na pokomunijne sniadanie (dzis nazwalibysmy to pewnie brunchem).Zapach kadzidla. Kanapki z szynka, ciasta, kompoty, kwiaty. Ksiadz szczypiacy dzieci w policzki. Mamy, poprawiajace wianki i skarpetki, dokuczliwi jak zawsze siostry i bracia,zdjecia. Sennosc, bo sie najpierw musialo byc na czczo, a potem to sniadanie. Slonce, wietrzyk, zapach rozrzucanych z koszyczkow platkow kwiatow. Chichoty, kuksance, czasem lzy z nadmiernej ekscytacji.

    2007-10-25 23:10rapunzel0209
  47. @rapunzel - Jak ja...

    ...miałam komunię... wszystkie dziewczynki miały jakieś odpustowe sukienki... która więcej falban i innych duperelek...ja miałam w miarę skromną po swojej "siostrze" przyszywanej ;) a na głowie miałam jako jedyna zielony wianek :)

    Podobno teraz (bo na komuniach się nie pojawiałam ostatnimi laty) nowy proboszcz wprowadził jednolite proste stroje :) Po co robić konkurs kto bogaciej ubierze dziecko na komunię :) Pochwalam takie pomysły ;)

    Pozdrawiam ;)

    2007-10-26 00:10Susełek26560Pstrokate myśli. (27.11.07 Wybrane cz.7 - Chemicznie)www.suselkowata.salon24.pl
  48. Mam wrażenie,

    że opisujemy zaginioną cywilizację. Świat, który pozostał w naszych migotliwych wspomnieniach tamtego słońca, tamtego lata, zimy, domów, a przede wszystkim ludzi.

    Wpis Igły zawiera coś, czego u mnie zabrakło – interwencji Losu w ten magiczny świat.
    Dopiero po latach dotarło do mnie, że na moich podwórkach mieszkały samotne kobiety, zawsze ubrane na czarno. Niektóre jeszcze czekały na powrót bliskich z wojny, inne już nie...
    Widziałem jak odchodziło pokolenie, które pamiętało rozbiory, nie mówiąc już o okupacji.
    Byli czarodziejami tamtej cywilizacji i takimi pozostaną w mojej pamięci.

    Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

  49. Panie Marko

    Przecenia mnie pan.
    Każdy, przymykając oczy, włącza swój film.
    Niektórzy to potrafią, inni nawet nie rozumieją, o czym, my, tu gadawa.

    Albo się TO czuje albo nie.
    Ktoś mnie tu o zapachy pytał.

    Ja czuje zapach, inaczej pachniał babciny dom w górach a inaczej ten wyżej opisany na Mazowszu.
    Nawet w stodole inaczej pachniało.
    I znowu wystarczy przymrużyć mi oczy.

    Albo jak ucinałem na pieńku głowę kurczakowi a on biegł, taki bezgłowy, przez podwórko, albo jak szukałem znikających na wiosnę kur, które wtedy jeszcze mające instynkt wysiadywania, znikały w krzakach i wracały ze stadkiem kurcząt, albo ....

  50. Igło!

    Jak zwykle rewelacja. Jak na blog polityczny, to jest coś nie do przebicia. Jak blado w tym kontekście wypadaj3ą spory o przeprosiny, gratulacje i inne drobiazgi.

    Pozdrawiam

  51. Mleko i miód, mleko i miód

    jak spojrzysz w wodę zobaczysz cód.

    Każdy ma swoją magiczną opowieść o utraconej młodości, wspomnieniach, tajemnicy i radości jaką niesie ze sobą dzieciństwo.

    2007-10-27 12:49Gruby01038"Bolek-Japonia , Donek-Irlandia, Fiki Miki-Izrael, Gruby-Polska"www.gruby.salon24.pl
  52. Panie Igło...

    ...Pan wie, gdzie dotknąć, żeby czułą strunę trącić. Dziękuję za dedykację, naprawdę bardzo mi miło.

    Niestety, ja wspomnień babcino-dziadkowych mam niewiele. Muszę zatem pielęgnować te okruchy, które mam. Kiedy myślę o swojej Babci (ze strony Mamy), to widzę ją uśmiechniętą, kiedy stoi przy siatce, a ja po drugiej stronie na przedszkolnym placu zabaw. Babciny dom sąsiadował z przedszkolem, do którego chodziłam w wakacje, kiedy moje "rejonowe" przedszkole było zamknięte. Byłam strasznie dumna, że mam babcię tuż za płotem, że przynosiła mi truskawki i rabarbar z ogródka, i że czasem po prostu stała za tą siatką, uśmiechała się do mnie i patrzyła, jak się bawię. A ja odwdzięczałam się jej stokrotkami z trawnika. Wkrótce potem Babcia już mnie nie poznawała, a widząc mojego małego braciszka cieszyła się, że to jej synek, Januszek, zmarły w niemowlęctwie. Umarła, kiedy miałam 13 lat, rok po niej Dziadek. Druga babcia - fajna, nowoczesna, robiła doskonałe wino porzeczkowe, opowiadała świetne historie, ale dzieci raczej ją niecierpliwiły i ponad nie przedkładała książki. Taki mam obraz - babcia zawsze siedząca na krzesełku w kuchni, z jakąś książką. Ta babcia też powróciła teraz do krainy niemowlęctwa. Szczęśliwie ma wokół siebie swoje dzieci, które pielęgnują ją w tej strasznej chorobie.

    No i widzi Pan, panie Igło, co Pan zrobił? Rozkleiłam się zupełnie.

    Chlipiąco pozdrawiam,

  53. @ Autor - A to Polska...

    Czy nie warto byloby pomyslec o jakims cyklu tego typu, tu na salonie na razie? Np. Nasze Podworka, Komunie, Domokrazcy, Co mi zostalo po babci, Zabawy, Szkola (tytuly calkiem robocze)?Mogloby sie to skladac z tych krotkich tekstow, moze zeskanowanych zdjec, rysunkow, bo ja wiem - nawet komiksow, jesli ktos woli sie wypowiedziec w taki sposob. Kiedys bardzo poruszyla mnie Sosenka, ktora napisala, ze podrozuje do dawnej Galicji czy Kongresowki, zeby sie naoddychac polskoscia (przepraszam za niedokladny cytat). No wiec to o to chodzi. Tamte wpisy byly dla mnie jak taka polska kolysanka po szoku wyborczym. My zawsze bedziemy tego potrzebowac, obawiam sie.

    2007-10-27 20:36rapunzel0209

archiwum postów »

PnWtŚrCzPtSoNd
     12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31      

polecam blogi »

Michał TyrpaMemento mori..
Ethidium BromideZ bocianiego gniazda (Naukowcy nie wrócą)
miras3.0Są rzeczy znane i są nieznane a między nimi stoisz ty...
StaryDawniej też Stary
Grim SfirkowOst: Napiszmy wolny podręcznik "Najnowszej historii Polski"
RolexMierzę czas niebadziewiem albo z krainy Brytów
Artur M.NicpońCo tam, Panie, w polityce?
Tomasz MenzelKrytycznie, a nie monumentalnie
TecumsehNowy konserwatyzm
jotesz24chamopole24
Borsukborsukowo czyli prosto z Hajfy
Futrzak+Slackerbitch [ost. A-GRES-JA! A-GRES-JA! A-GRES-JA!]
xipetotec1Polaków drzemanie
Natalia BryżkoŚwiat za płotem
maxDuży luz na Salonie
ZetorWalcząc z Armią Czerwoną
bogutyAutostopem
popisowiecmożna inaczej
MarylaNie dać sie zwariować
Sosenkapinus mugo
algaJestem kobietą
WIESIOŁYJE KARTINKIWIESIOŁYJE KARTINKI
#kot#czekając na cud
skubiChcę Polski normalnej
babilasyOwczy pęd
poldek lub staszek... ."Każdy kto wierzy myśli - wierząc myśli i myśląc wierzy.. ".
TedSWaiting for a miracle to come
Free Your MindFree Your Mind
Zofia PawłowskaWspomnienia zza Buga ~ 1921-1945
pstrąg z pliszkipstrąg z pliszki
TrysteroO tym się nie pisze.
MikevO co w tym wszystkim chodzi
JagaDzień jak co dzień...
AspikApokryfy i perykryfy
Anna Mieszczaneksiedzi Naród w piaskownicy i mówi: idź sobie!
post-nihilistabewitched, bothered & bewildered
lorenzonie należy kopać się z koniem
BarbarzyńcaZapiski z Pałacu Kryształowego
KabaretKabaret
Witold SokałaSOKALIM OKIEM
wenhrinwschód
kokos26patrząc z boku
Consolamentumzaułek Lewiatana
Smakoszek"Elitarny Klub Kapuścianego Głąba"
Radosław KrawczykNowy Salon24.pl
MaverickOn Point
de ValmontKrótkie wnioski
nameste0 tolerancji
HamiltonOSTRZEGAM
ustronnaCudowna kobieta to taka, która nie wymaga cudów.
puchatekPuchatek, czyli miś o bardzo małym rozumku
socialsocial
TalleyrandKażdy sobie
Rzeczpospolita PoprawionaRzeczpospolita Poprawiona
Lach+ kulturowy rębajłoucz się siodła, szabli, dzbana..a poznają w tobie Pana!
kejowW S J Warszawa
eumenes - ignorancki lewakzgrzyt kości [kłamcy, "obrońcy życia"]
Warsztaty Analiz Socjologicznychnieregularnik Warsztatów Analiz Socjologicznych
GdańszczaninGdańszczanin
jozekoby z sensem (memento)
...........Najnowszy post: Pożegnanie
wiki3Dawniej i dzisiaj
Kot Który MyśliKot Który Patrzy - SP
Adam @TezeuszWalczący z Minotaurami i PESEL2
dziad cmentarnyżycie jest narracją