Tylko dla obywateli. Kobiety mogą rozmawiać bez pośrednictwa niewolników. Mężczyźni wchodzą bez broni.
Otwarte do odwołania. Zamykał będę osobiście.
Tylko dla obywateli. Kobiety mogą rozmawiać bez pośrednictwa niewolników. Mężczyźni wchodzą bez broni.
Otwarte do odwołania. Zamykał będę osobiście.
nawet jak uzywasz brzydkich słów robisz to z klasą:)
2007-10-03 11:02Max, ja używam brzydkich słów tylko wtedy, kiedy nikt nie słyszy. A jak jest inaczej, to jest niedobrze. Napisz mi w końcu tego maila chłopie!
2007-10-03 11:14wysłałem Ci na ta poczte wewnętrzną. Maila nie bedzie wp.pl uznało moje ip za sapmerskie a ja nie mam mozliwości wysłać tego z innego ip. Nic to. Poradzimy- bo sprawa jak pisałem średnio pilna, no chyba że doszedł mail na "referent.bulzacki" na tym nowym salonie o i tu wstawiłbym sobie * i bylo by boldem:))
2007-10-03 11:19A ja wręcz przeciwnie. Jak już mam marnować czas, to tak jak chcę i z własnego wyboru. Nie dlatego, że narzędzie wymaga specjalnej troski. Wolę siermiężnie, ale pewnie i bez irytujących przeszkód. Specjalnie dla ciebie wejdę jeszcze raz na ten nowy salon, chociaż wierz mi, nie robię tego z radością i wolałbym więcej tam się nie pojawiać. Boldowanie nie czyni różnicy.
2007-10-03 11:22odpisałem wrzuce później "swoje sprawy" na prywatne miejsce. Ale co z moją moneta- bede niedługo miał:)) resztę masz w wiadomosci ode mnie ochłoniemy, zaczniemy inaczej i spokojniej do tego podchodzic widzac powolutku zmiany które będa następowały- bedzie dobrze. Ja pisze tam, komentuje wszędzie pozdrawiam
2007-10-03 11:32Dzięki. Wysłałem ci maila. Będzie ok.
2007-10-03 11:33????? - to nas Pan obraźasz czy moźe źyczysz czegoś? A tak poza tym, to spadł mi kamien z serca, i nieważne źe na palce u nogi:)) Znowu wiem, o co mniej więcej biega w Salonie!!! Pozdrawiam serdecznie
2007-10-03 12:20te ???? powstały, jak skopiowałem nazwę taga:))) Niespodzianki sa więc wszędzie. Pzdr
2007-10-03 12:22Panie Lorenzo, te "????" skopiowałem z Internetu. MEP. będzie wiedziała o co chodzi. Ona na pewno. Nie obrażam :-)...
2007-10-03 12:26wykorzystałabym, żeby bez pośrednictwa niewolnika, móc coś powiedzieć. Ale nie wiem - co? Jeszcze się zastanowię, a póki co pozdrawiam.
2007-10-03 12:53dobrze, że użył Pan obcych znaczków. Bo ktoś mógłby pomyśleć, że odbywa się tutaj niecna promocja GW ;) Skoro na rynku sobie gadamy - mam parę pytań odnośnie Zahira, ale ciągle jestem w jakimś potwornym niedoczasie i nie mogę się zebrać do tzw. kupy, coby te pytania spisać. Ale kombinuję, kombinuję! I niedługo zajrzę do Pana na dłużej. A tymczasem pozdrawiam,
2007-10-03 12:53Ale synchronizacja!
2007-10-03 12:55Witam! Zapraszam! Niewolnikom - co jasne - wstęp wzbroniony. Myślałem nad tym, żeby wykluczyć także tych, co mają "duszę niewolnika", ale nie potrafię ich wykryć bez uprzedniego sprawdzenia. A żeby sprawdzić, trzeba takiego wpuścić. Warto tu zaglądać. Bywają atrakcje. Dla przykładu, wieczorem organizuję tańce! Proszę wziąć męża, chłopaka i kogo tam jeszcze (tylu ile trzeba) i przyjść koniecznie! Pozdrawiam,
2007-10-03 13:01Jakże miło! Pytania w sprawie zahira na miejscu. Odpowiedzi zapewne nie udzielę szczerych, ale może też i bardzo nie okłamię. Chyba, że pytanie nie trafi jednak w punkt! Wówczas uczciwie coś zmyślę. (Takie pytania lubię chyba najbardziej). Szanowna Pani!, wieczorem tańce. Proszę zabrać swojego Pingwina (i kogo tam jeszcze trzeba) i przyjść konieczenie! Będzie kawior, będzie balet (chłopaki w rajstopach), będą facecje. Nie można ominąć!
2007-10-03 13:08Z drewnem do lasu???!!! Oczywiście że przyjdę. Solo.
2007-10-03 13:10Nie śmiałem proponować... Prawda... Ale tak rzeczywiście będzie lepiej! Będzie Pani ZADOWOLONA!
2007-10-03 13:12to ja już zaczynam się szykować, męża namawiać, makijaż nakładać, suknie przymierzać. Może do wieczora zdążę. Ojej, butów odpowiednich nie mam! No to lecę...
2007-10-03 13:15Upraszam o wybaczenie za przekręcenie Pani "Dziewczyny". Takie błędy... wypaczenia... Upraszam. Teraz piszę już poprawnie.
2007-10-03 13:17Butów broń Boże proszę nie brać! Przewidziany jest konkurs na Kopciuszka. Sponsor dokłada drugi but gratis!
2007-10-03 13:18Panie Igło, Pan też musi koniecznie przyjść. Po północy będziemy palili z bandoletów. Do pustych łbów. Musi Pan wziąć udział! Będę strzelał z przepasanymi chustką do nosa oczami.
2007-10-03 13:21Byłam już Dziewiczyną, byłam nawet Dziczyną. Także i Dziewcznę przełknę bez bólu.
2007-10-03 13:22Podniecony zapowiedzią zabawy zapomniałem odpowiedzić. Ustąpiło. Szybko przyszło, szybko poszło.
2007-10-03 13:23że sobie Pan oczy do nosa chustką przypasze? Nie mogę tego ominąć, teraz to na bank będę!
2007-10-03 13:25I to mi się podoba! Tak trzeba reagować na tym blogu! Na tę okoliczność zanucę wieczorem refren w walcu, a potem zaśpiewam sonatę. Pozdrawiam,
2007-10-03 13:26Niestety, ale NIE! Tym razem jszcze nie, choć już niedługo... Proszę zaglądać! Wieczorem "przepaszę" (chustka się zgadza).
2007-10-03 13:28...przypasa? przypasze? zwariuję zaraz.
2007-10-03 13:29...już myślałam, że to jakaś awangardowa odmiana dance macabre. Najnowszy hit na dyskotekach.
2007-10-03 13:30No tak!, trzeba tak było od razu! Odpowiadam. Przy pasze (ja powiedziałbym "pod pachą", ale jak Pani woli) będę miał butelkę przedniego trunku. Do połowy pustą. A do połowy pełną.
2007-10-03 13:32Szanowni goście, zostawiam was na czas jakiś. Czujcie się jak u siebie! Pozdrowienia,
2007-10-03 13:35Ależ OCZYWIŚCIE! Z Panną Młodą będzie bardzo wytwornie. I dekadencko. Siostry Panny M. też może Pan zabrać. Liczba osób towarzyszących nie ma znaczenia. Ma Pan zaproszenie i to otwiera wszystkie drzwi. Sala jest bardzo duża (czwarty wymiar). TYLKO NIECH PAN PAMIĘTA! Należy przyjść BEZ SZASZKI i w KRAWACIE!
2007-10-03 13:39Dokąd, o której... Te pytania akurat mi się nie podobają. Idę. Gniewam się.
2007-10-03 13:40Przedni trunek przy pasze? Lepiej go sobie przypasać. Do pasa. (ostatnio Sz.Majewski obdarował Kamila Durczoka pasem z zainstalowanymi przegródkami na trofea typu "statuetka". Mniemam, że jak znalazł byłyby na trofea typu "przedni trunek") Póki co, opuszczam miłe towarzystwo i idę zalogować się przy kuchni. Tym razem wysmażę... Albo nie powiem, bo nie będzie niespodzianki.
2007-10-03 13:41to jesteśmy umówieni? Jak tylko oderwę się od garów, zacznę podkręcać rzęsy na zalotkę. Czy to wyczerpuje definicję seksowności? Bo sama nie wiem...
2007-10-03 13:46Gentelmeni mówią "z dyni", a nie "z główki". Też coś... Zachciało mi się jeszcze na odchodnym zajrzeć...
2007-10-03 13:57Panie Igło, Pan niech bieliznę założy! Zasada ta sama, co z krawatem!
2007-10-03 13:58Szanowna MEP. wie zawsze, tylko najpierw musi się znaleźć! Pozdrawiam
2007-10-03 15:57No jasne, Referent sugeruje bez butów, Pan - bez pięknych niewymownych. Może ja w ogóle na miotle przylecę (albo na wieprzku, jak - nie przymierzając - pewna Natasza na bal u pana W.)? Ktoś wam szaleju zadał, czy jak?
2007-10-03 19:45...to jak zawsze niezawodny gugiel wie, które trzy grosze wtrącić do każdej konwersacji. Aktualnie na tapecie: "Najmodniejsze slipy - nowoczesne miękkie włókna, specjalne szwy" "Biust Cichopek. Gratka dla każdego. Nie widziałeś? Sprawdź!" oraz - niezawodne: "Szukam kobiety. Na chwilę i na całe życie?" Głębia niezmierzona...
2007-10-03 20:05...coś dla tych mniej domyślnych dżentelmentów: "Kwiaciarnia internetowa. Cenisz sobie oryginalność? Wyślij kwiaty i dołącz prezent" Zainteresowanych uprzejmie informuję, że lubię dalie. W każdej ilości.
2007-10-03 20:27...Kalie. Kalie lubię. Dalie też, ale ciut mniej.
2007-10-03 20:44obiecali tańce, atrakcje, biegłam niezważając na kamienie pod bosymi stopami, wianek z głowy mi zwiało, a tu pustynia, tylko wiatr hula. Lepiej już pójdę do domu, bo jeszcze się przeziębię.
2007-10-03 22:15Pani Julll!, co mam zrobić!?, muszę odwołać imprezę. Ognie sztuczne nie dojechały. Podobno wystrzeliły na wyboju pod Legionowem. Klapa na całej linii. Galaktyczne fiasko! :-)
2007-10-03 22:35Szanowna Pani, ma Pani u mnie kalię. Gdzie wysłać? :-) Miło mi gościć. Pozdrawiam,
2007-10-03 22:38liczyłam, że w końcu zobaczę fajerwerkowego smoka, jednego z takich, co to zawsze o nich piszą, ale nigdy, nawet na filmie (oprócz Muminków) nie pokazują. No ale skoro pod Legionowem, to siła wyższa.
2007-10-03 23:07Smok był planowany! Specjalnie dla Pani. Nasz wywiad doniósł, że Pani wątpi w "możliwość smoka", więc chcieliśmy zaskoczyć. A tu masz... nic z tego. Trzeba będzie poczekać z imprezą, aż te obiecane drogi nam wybudują. Przynajmniej część... Miłej nocy życzę, pozdrawiam,
2007-10-03 23:24... czuję się zrobiona na szaro (mimo czerwonej brokatowej sukienki z kokardkami i świecącymi gwiazdkami, że o desusach nie wspomnę). No i jak ja teraz te rzęsy odkręcę*)? Żebym chociaż w okolicach Legionowa mieszkała. A tak to nawet spontanicznego smoka fajerwerkowego nie zobaczyłam. Gniewam się. Tych kalii to dużo będzie musiało być. *) Jak twierdzi niezawodny gugiel, "90% procent mężczyzn nie wie, co to zalotka". Phi!
2007-10-03 23:55tak to jest z salonowymi dżentelmenami, że w końcu pozostaje nam babska impreza, jak niegdyś, w czasie nicponiowej balangi. Nic to. "W końcu jutro też jest dzień."
2007-10-04 01:29Bardzo Panie przepraszam. Impreza rzeczywiście nieudana. W zasadzie klapa... Null, zero, nic.
2007-10-04 11:53niech się Pan nie przejmuje, my tylko tak pro forma marudzimy. Jak agora, to agora - na ryneczku to i pomarudzić można. A to, że pogoda nie ta, a to, że mięso zdrożało, a to, że rząd nie tego. Przynajmniej na bosaka pobiegałam, a dawno tego nie robiłam. I może lepiej, że nikt tego nie widział, bo stopy to niespecjalnie zgrabne mam :-)
2007-10-04 13:14Nie wierzę (w opowieść o stopach), stąd pozwolę sobie na następnym balu zagadnąć Pani Szanownego Męża. Ma Pani rację. Agora rządzi się swoimi prawami. Tyle, że nawet na Agorze nie powinno się składać przyrzeczeń publicznych bez pokrycia. A mnie się zdarzyło. Niedobrze... Niezmiennie zapraszam, można rozmawiać o wszystkim. Dla przykładu, w najbliższej przyszłości mam zamiar wypytać Dziewczynę Pingwina o tę zalotkę, bo widać jestem w większości (owej dziewięćdziesięcioprocentowej – 90% to prawie czysty spirytus!). Podobnie jak nie rozróżniam spódnicy od sukienki (a jak już zostanę nauczony, to zaraz zapominam i mylę). A bywają z tego nieprzyjemne sytuacje, oj, bywają... Pozdrawiam,
2007-10-04 13:36Uroczystość rocznicowa Salonu staje się jego autopromocją. Gazety z dnia następnego doniosą jak było.
2007-10-04 14:40zalotka, to urządzenie, które wygląda tak: http://atogratka.pl/files/products/07006%20-%20zalotka%20do%20stylizacji%20rzes%5B1%5D_m.jpg Resztę, póki co, pozostawię Pańskiej wyobraźni. Mi, kiedy pierwszy raz je zobaczyłam, skojarzyło się z niedługo wcześniej widzianą wystawą narzędzi tortur...
2007-10-04 23:21Dramat. Rzeczywiście jak narzędzie tortur! Zastanawiałem się, czy to się np. nadaje na prezent... Myślałem, żeby zamiast kalii kupić Dziewczynie Pingwina (przy okazji kłaniam się!) taki przyrząd ... ale w tej sytuacji postawię chyba na kwiaty. Tak jak było ustalone. Dziękuję za uświadomienie. :-) Pozdrawiam,
2007-10-05 08:57Przez pewien czas mnie nie będzie. Proszę sobie jakoś tutaj radzić. Najlepiej śmiało. Wrócę za tydzień z kawałkiem. Pozdrawiam,
2007-10-05 08:59serdecznie pozdrawiam i zapraszam do lektury
2007-10-05 17:01ilez można w podziemiach(?)dobudówkach i takich tam, biblioteki przebywać? zlituj się na WSP Jorge i na czytelnikami p.s post na znany temat jest bardzo zaawansowany, niemniej jednak ujrzy światło dzienne "niespodziweanie" coby jak najmniej "dymu" z tego ogniska było.
2007-10-10 14:53Zamykam.
2007-10-15 09:20Wprawdzie juz po zamknieciu, ale witam ponownie. Niestety, niedane mi bylo wrocic do kometowania zaraz po wakacjach. Ale widze, ze i u Pana przerwa techniczna... :)
2007-10-15 14:12zajrzalam do Fulaje, ale tam nic nowego, chyba ze cos przeoczylam.....
2007-10-15 14:13gdzie Cię szukać? smutno mi.
2007-10-15 14:29no chyba, ze juz wczesniej czytalas pzdr.
2007-10-15 14:36czytalam. I czytalam tez, co naobiecywales... ;-) No i gdzie ten wiersz, ha? Dla mnie idealem w tym wzgledzie ( chodzi o temat wiersza Broniewskiego) pozostaje "Odi et amo" Catullusa - dwa wersy, a taka moc....
2007-10-15 14:45Przepraszam, zwracam honor. Otworzylam Fulaje ponownie z innego adresu i sie "odswiezylo" - nie wiem dlaczego ulubione pokazuja stara wersje? Ale wierszyk tez troche przegadany...., he, he... A propos, ochlonoles juz troche?
2007-10-15 14:50OCHLONALES, KURCZE...
2007-10-15 14:50Max!, jakże to tak, smutno? Weselmy się... Wróciłem z małego urlopu, w trakcie którego obiecałem sobie, że ograniczę czas na Salon. Muszę pokończyć ważniejsze sprawy, które wiszą nade mną, jak zwycięstwo nad PiS-em... Poza tym czytam relacje z uroczystości i jakoś przygnębia mnie ten niezrozumiały, powszechny, wszechogarniający entuzjazm. Nie rozumiem jego natury. I jeszcze. Przeczytałem na "gadule" (we wstępniaku), że Salon24 za chwilę będzie opiniotwórczym medium. Zastanawiam się nad tym zdaniem. Jakim cudem? Jak? Imitatorzy przekształcą się w oryginały? Musi być, przechodze jakiś kryzys świdomości blogerskiej. Pozdrawiam (Panią MEP. oczywiście również! Mocno!).
2007-10-15 14:53Pisałem i pisałem, a tymczasem pojawiły się nowe komentarze. Pozdrawiam zatem nie pozdrowionych (niepozdrowionych - na litość boską, jak to się pisze?!) - eMFNie czołem!
2007-10-15 14:57Ci imitatorzy i oryginały nie wyszli mi najlepiej. Chodziło mi o upodobnienie się i przejęcie funkcji "oficjalnych" mediów (dołączenie, współuczestnictwo itd.). Bez znaczenia. Pozdrawiam,
2007-10-15 15:10ok. coś nie dokońca rozumiałem tego końca:) mam od dawna obiecasny post w głowie. ujrzy siwatło dzienne. Na razie służbowo wyjeżdżam. pozdrawiam i juz się weselę:)
2007-10-15 15:38na salon powrocila i WSP MEP. i WSP Referent ciesze sie z tego pzdr.
2007-10-15 17:12my rowniez cieszymy sie Twoim szcześciem ;-) Ale reklamodawcy chyba nie zauwazyli mojego powrotu, bo wciaz wisi ogloszenie "Szukam kobiety"....
2007-10-15 17:59co jest wyrazna aluzja do Twojej maniery pojawiania sie i znikania, droga MEP. od kiedy to zaczelas uzywac pluralis majestatis? pzdr.
2007-10-15 19:49dzieńdobrypaństwu dawnoniewidzianemu
2007-10-15 23:27Dzień dobry. Właściwie dobry wieczór. Wydaje się, że już jesteśmy. Pozdrawiam,
2007-10-15 23:51Ja jestem uzależniona od Zahira!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam.:D
2007-10-16 00:19Pani Algo, w sprawach literackich posucha. Ochota opuściła, głowa pusta, zahir chodzi własnymi ścieżkami... Ślę pozdrowienia,
2007-10-16 00:25MY = Pan Referent i ja, bo Pan Referent na pewno tez sie cieszy... ;-p Co do znikania, to ostatnie bylo raczej smutna koniecznoscia niz moim wyborem, no ale juz jestem i...wezme sie za Ciebie ;-)
2007-10-16 06:45Dziendobry wzajemnie :)
2007-10-16 06:46Nie wiem, jak to odbiera referent. Mnie się zdaje, że tu jedna z ostatnich kilku ostoi. Niezbalangowanych salonowo, nieutelewizyjnionych i uczciwie ;) anonimowych blogerów-komentatorek-komentatorów-blogerek. Odczuwałem potrzebę powiedzenia czegoś w tym duchu. Ostojowym.
2007-10-16 12:22WSP Referencie, zaintrygowal mnie Twoj wpis o anonimowosci i przekraczaniu cienkiej czerwonej linii u galopujacego majora troche w kontekscie roznych imprez salonowych, ktore unaocznily mi, ze konsekwentne tkwienie w anonimowosci ma swoje + i -, rozwazam tu wybory wielu blogerow by niejako zrezygnowac ze swej 'blogowatosci' i pojsc w druga strone - w kierunku, jakze kuszacym, profesjonalistow, w kierunku stworzenia pewnego 'srodowiska salonu 24' jesli sila salonu ma byc jego niezaleznosc, jego roznorodnosc oraz pewne takie nieokrzesanie (taki brak oglady, ktora czasem w mediach przeradzac sie moze w nieszczerosc, brak autentyzmu), to jest to chyba ruch w zla strone ale sam nie wiem chcialem tylko powiedziec, ze Twoje komentarze + odp. Mariana Zamyslonego daja do myslenia pzdr.
2007-10-16 12:50Po prawie miesiacu nieobecnosci przegladam sobie Salon i widze, ze rzeczywiscie duzo sie zmienilo (nie w sferze technicznej - co sie stalo z zapowiadanymi zmianami?) i nie wiem, czy to lubie.... Widze zagrozenie powstaniem "kregow wewnetrznych", a takze wykorzystaniem Salonu jako substytutu "glosu Ludu". Ale moze przesadzam? Moze to wplyw "goraczki" politycznej? Choc kontrast jest uderzajacy... Kasandra na agorze? ;)
2007-10-16 13:29Właśnie dotarłem przed komputer. Dzisiaj mam takie nieco "rwane" okresy. Dziękuję za miłe słowa (Nameste! - nie przsadzaj :-)). O anonimowości na blogach niby już rozmawialiśmy, ale problem jest - zdaje się - wieczny i istnieje w wielu wariacjach. Czymś innym jest pójście na piwo z dwoma kolegami-blogerami; czymś innym z całym Salonem, a czymś innym występowanie w TV pod nazwiskiem, którego używa się w Internecie (!). Jest jeszcze problem koegzystencji z mediami, które mają własną politykę redakcyjną (nie zawsze zbieżną z poglądami osobistymi autorów tekstów), misję społeczną nakazaną ustawą, przywileje w postaci tajemnicy dziennikarskiej, biznesowy obowiązek dbania o klienta (czytelnika). Wymieniam dla przykładu. Całe to "opiniotwórcze nastawienie Salonu", jako celu jego bytu i pożądany kierunek ewolucji (mówię o masie, w której wszyscy jesteśmy; szyldzie), jakoś mnie zadziwia i nie mogę tego zracjonalizować. Wrócę niebawem. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam,
2007-10-16 14:37ale nie napisalem swojego komentarza po przeczytaniu nameste, choc widze, ze w jakis dziwny sposob nasze wypowiedzi wspolgraja mam klopot, bo nie wiem dokladnie co che powiedziec, dlatego tez bede pisal dlugo i niejasno tak MEP., przestrzen salonowa zmienia sie caly czas, znacznie szybciej niz w realu i przez to, nawet dwa tygodnie przerwy robia wrazenie dlugiej nieobecnosci i wielu zmian w tym jednakze wypadku zmiany sa rzeczywiscie duze i mam wrazenie, ze wybory ich wszystkich nie tlumacza jest oczywiscie tak, ze wielu blogerow ma parcie na opiniotworczosc, na zaistnienie w przestrzeni publicznej, m.in. podnieca sie i wykloca o to ile jaki tekst wisial na SG rzecz jasna niczego takiego nie potepiam, ani nie krytykuje - nie mam nawet do tego prawa ale nie da sie ukryc, ze w efekcie rowniez cos sie na salonie zatraca i mam wrazenie ze jest to dokladnie to, co tu bylo/jest najfajniejsze nie chce rozpoczynac znow dyskusji o anonimowosci, raczej chce podzielic sie swoimi odczuciami, ze na fali entuzjazmu pod haslem "stajemy sie opinitworczym medium" grozi, w mojej opinii, salonowi24 przeksztalcenie sie w takie poszerzone kolko wzajemnej adoracji, taki klub "pluszowych blogerow froterystow" (copyright by Galopujacy Major) i zamiast byc alternatywa dla dyskusji w mediach, dyskusja w salonie bedzie przypominac jej nieco mniej uladzona kopie, powtarzajac te same uswiecone gesty i rytualy co mnie chyba nieco drazni pzdr.
2007-10-16 16:07eEMF-ie, o salonowych zmianach myślę dokładnie tak samo. Bardziej wyczuwam je nosem, niż potrafię wskazać konkretne fakty (choć kilka ewidentnych by się znalazło), ale tak to zdaje się wyglądać. Pod wspólnym szyldem, a więc w jakiejś części za każdym z nas tu piszących, już wkrótce będzie ciągnęła się ta "renoma" medium imitującego, opiniotwórczego w rozumieniu „gazetowym” lub „telewizyjnym”, aspirującego do roli i wpływu tzw. zawodowców (koncesjonowanych, zarejestrowanych przedsiębiorstw, IV władzy). Jak ktoś chce - proszę bardzo, ale zasady roboty blogerskiej są jednak nieco inne. Co ważniejsze, zmiana formuły jest zawsze drogą jednokierunkową. Nie ma z niej powrotu. Dla mnie (osobiście) anonimowość znaczy wiele. Bez wyraźnego powodu – od razu dodam. Nie robię sobie autopromocji, nie jestem ekshibicjonistą, nie mam powodu informować znajomych i szerszej publiczności o moich próbach blogerskich (np. literackich). Żeby być precyzyjnym, cenię zwłaszcza ową możliwość korzystania z anonimowości i powszechnej, domyślnej akceptacji mojego pisania na blogu, bez konieczności legitymowania się (usprawiedliwiania wypowiedzi z oczekiwaniem rozmowy) dorobkiem zawodowym, dyplomami, czy własnym autorytetem (które dla sprawy przeważnie i tak nie mają znaczenia). Mogę w każdej chwili z anonimowości zrezygnować, ale za tym pójdą wszelkie konsekwencje. A już wyboldowany znak zapytania stawiam w sytuacji, kiedy anonimowy bloger, pod internetowym nickiem, bierze udział w debacie publicznej w TV. (?). Pracuję tutaj na swoją "pozycję" od zera, na równych zasadach, bez jakiegokolwiek kontekstu (sprzyjającego albo obciążającego), wyciągniętej reki, kłód pod nogi itd. Kiedyś o tym pisałem w rozmowie z Nameste i teraz powtórzę – z mojej perspektywy idealną jest sytuacja, kiedy każdy piszący w S24 jest po prostu sumą własnych tekstów… Pozdrawiam,
2007-10-16 16:36Zapomniałbym! Nie ma wyrazu "przykonywująco". :-))) Zemsta jest słodka! Za te wszystkie niewypowiedziane złośliwe myśli o moich "literackich" pisaniach. Nie wypieraj się!, na pewno w duchu wyłapujesz moje potknięcia i błędy w "Kryminale", czy "Zahirze", i uciechy nie ma końca... Czuję to w kościach i tyle głowy! :-))) (Z Kaczynskiego mi przeszła to podejrzliwość). :-) Żartowałem (jak wiesz), pozdrawiam,
2007-10-16 16:47Referencie, już ja dobrze (swoje) wiem, gdzie mam szukać ostoi. Co powiedziawszy, natychmiast podchwytuję /credo/ dotyczące "bycia sumą tekstów". Tak, właśnie tak. Oczywiście, jest to wybór osobisty, jednym to pasuje, zyskują niezbędną przestrzeń dla swojego (tekstowego) Snucia. Innych nieodmiennie pociąga socjalizacja w wersji fizykalnej ;), czyli przyjemności dewirtualizacji (na balangach i innych spotkaniach, konstytuujących i utwierdzających naszość, vel Naszość, stosownie do natężenia). Ale to impresje. Do których na koniec dodam tropek literacki: mianowicie blogowym ideałem socjalizowania się jest dla mnie nieuchwytna i nieznana z imienia "postać" 'mojego socjusza' [Cortazar, 62.], o którym każda osoba mówi dokadnie tak samo (tzn. mówi "mój"). Mój socjusz, w roli miękko obsadzonego jokera dysput, debat, dyskusji i pyskusji salonowych. Tak. Wystarczy. Ważniejszym jednak tematem jest zmiana w salonie. Referent słusznie podkreśla jej nieodwracalność, fazową przemianę po podjętej decyzji zsocjo- i zmedializowania się. Chcę tu jednak (przy okazji) wyraźnie powiedzieć jedno. To, co obserwujemy, jest wielkim sukcesem so-called Jankesów. O to, o społecznie-i-towarzysko wzmocniony ruch marketingowy (wybaczcie mój cynizm) zabiegali twórcy s24 od samego początku. Znaczącą porażką okazała się próba "przeczerwieniania" znanej blogerki [hm]. To wstrzymało czy spowolniło realizację tego celu. A myśmy korzystali poniekąd z luki lekko zamrożonej przez ową porażkę. Ale teraz nadszedł czas "sukcesów" i ich konsumpcji. Nadchodzą gorsz... no, inne czasy. Dziś jest więcej chetnych do pisania niż do czytania i rozmowy. I zbliżamy się wielkim tup-tupem do swoistej implozji. Co się uda ocalić na gruzach i odłamkach ;) – oto jest pytanie na dziś.
2007-10-16 17:09Nameste, bardzo się cieszę, że przypomniałaś Cortazara. Wydaje się, że powoli się o nim zapomina. Niesłusznie. Salon jest gigantycznym sukcesem. W sensie kreacyjnym (coś z niczego) przerosło to chyba wyobrażenia samych formalnych włascicieli (Jankesów). Tak myślę, ale wiem mało, więc może fałszuję obraz przykładając własną miarę... Faktem jest jednak, że Salon powoli staje się poważna alternatywą dla zastanego rynku mediów, chociażby przez swój rozmiar, zasięg. Za tym muszą iść zmiany w funkcjonowaniu tego przedsiębiorstwa, to jasne. Pytanie, z jakimi konsekwencjami będziemy musieli się za chwilę mierzyć, mimo, że nie uczestniczymy w "wyścigu szczurów", ani nie podzielamy "narzucownych" priorytetów S24 (tych nowych, opiniotwórczych, sprofilowanych na budowę lub animowanie "czegoś" - gdzie mimowolnie możemy stać się narzędziem). Być może nic istotnego się nie zdarzy... Być może nie ma powodu do takich myśli. Oby.
2007-10-16 17:35i dla mnie anonimowosc jest pewna wartoscia, choc nie potrafie przekonywujaco wytlumaczyc dlaczego tak jest tym bardziej, ze dla kazdego latwo jest w gruncie rzeczy mnie "wytropic" po IP, jesli tylko ktokolwiek mialby tak dziwaczna ochote ale do rzeczy - troche mam wrazenie, ze niektorzy sobie swoja aktywnoscia na salonie kompensuja jakies niespelnione ambicje zycia zawodowego czy prywatnego, ze takie salonowe osiagi jak liczba odslon czy czas na SG sa swego rodzaju ersatzami sukcesow w realu albo tez, dla czesci ludzi, jest to trampolina do zaistnienia w czyms co sie pieknie i po staropolsku zwyklo nazywac mainstreamem nie moge ukryc, ze z takimi zapatrywaniami, najwiecej sympatii czuje do tych blogerow, ktorzy swoje blogowanie uprawiaja z wiekszym dystansem i do innych, i do siebie pzdr.
2007-10-16 17:37ktore, byc moze, jakos precyzyjniej nazywaja to, czego ja sam nazwac nie umiem: 'przyjemnosc dewirtualizacji' - o tak, przyjemnosc dla ktorej staram sie wykazywac zrozumienie, ale do ktorej odnosze sie tez z duza doza nieufnoscia i sceptycyzmem, z powodow, o ktorych wyzej 'Naszosc' - efekt dewirtualizacji, jak rozumiem cos w stylu uczucia laczacego czlonkow klubu pluszowych blogerow froterystow (COPYRIGHT by galopujacy major) 'zsocjolizowanie sie' - czyli proces dewirtualizacji 'zmedializowanie sie' - czyli cos, co mi sie najmniej podoba, czyli salon24 jako medium opiniotworcze, blogerzy jako publicysci - a zatem z definicji, ludzie, ktorzy chca pisac, a nie rozmawiac 'społecznie-i-towarzysko wzmocniony ruch marketingowy' - salon24 an sich
2007-10-16 17:55Znowu zgoda. Pełna. Ja już nie marudzę, bo pewnie ludzie przyglądają się nam jak jakimś malkontentom. Wina się może w związku z tym napiję. Albo kawy. :-) Pozdrawiam,
2007-10-16 18:28"Faktem jest jednak, że Salon powoli staje się poważna alternatywą dla zastanego rynku mediów, chociażby przez swój rozmiar, zasięg." Na pewno jest tak, że taka diagnoza wpłynie (o czym piszesz dalej) na wewnętrzne i zewnętrzne funkcjonowanie tego przedsięwzięcia. Więc śmiało mogę dodać (bo to bez większego znaczenia), że uważam tę diagnozę za przesadną. To jest, jak mówiła pewna postać u Manna, "złudzenie dwuglądu" ["dwugląd Waszą Wysokość łudzi", powiedziała podczas sprawdzania barometru; zresztą, pamiętam okoliczności już dość słabo, dwugląd natomiast – owszem, tak :)]. Ze środka (poniekąd), z bliska, pewne rzeczy wydają się większe. Tymczasem pół Polski i tak zaczyna (i kończy) na dwóch programach TVP :). Może jakieś radio albo radyjo. I tyle. PS Cortazar, pewnie, że tak. Bardzo blogowy autor ;) (por. np. "Książkę dla Manuela"].
2007-10-16 18:32Tak. Punkt odniesienia jest istotny. Nie twierdzę, że Salon ma, czy kiedykolwiek może mieć realny wpływ na bieg spraw w skali „dużej” polityki. Ale liczba wejść na stronę, skupienie w jednym miejscu komentatorów, częstotliwość tekstów i bieżący przerób powodują, że już czołowe gazety mają nad czym myśleć. Inna sprawa, że czołowe gazety to też medium dla kilku procent. Głównie w dużych i średnich miastach. Poza tym są dwa programy radiowe i dwa telewizyjne. Znam te sceny - trochę - z autopsji... Salon jest jednak sukcesem i sukces ten można wykorzystać w różny sposób. Z jednej strony budować „imperium medialne” (:-)), z drugiej zadbać o merkantylne korzyści (stąd reklama dźwignią handlu i promowanie nazwy). Obie motywacje są mi obce, ale pokusa jest jak najbardziej ludzka i powiedziałbym... narzucająca się przez swoją oczywistość. Sposób zdyskontowania sukcesu - to jest zagadnienie przed którym właśnie stoimy. Tak mi się wydaje. PS. Zapewne to Cortazar częściowo odpowiada za rytm (metodę) publikacji „Kryminału” (co najmniej za to). A mówiąc konkretniej – tkwiąca w mojej podświadomości „Gra w klasy” (podkreślam tę podświadomość :-)). Manna można tutaj cytować zawsze. Tego fragmentu nie przypominam sobie. Proszę o namierzenie.
2007-10-16 18:54Thomas. "Królewska wysokość". Mniej poważna pozycja, taka, powiedzmy, psychoanalityczna. Niemiecka wersja atamana Suchoruki ;). Cytowałem z pamięci, egzemplarz poza zasięgiem, więc dokładniej nie umiem. PS "Gra w klasy". Oczywiście, nie trzeba aż podkreślonej podświadomości. Takich "przekładańców" było ileś. Zamiast szaleć z suchym [ten wpis sponosruje słowo "suchy" i minister Ziobr] Robbe-Grilletem, wolę wspomnieć matkę wszystkich ksiąg, czyli "Pamiętnik znaleziony w Saragossie" :)
2007-10-16 19:052 sprawy: 'pewnie ludzie przyglądają się nam jak jakimś malkontentom' juz jakis czas temu przestalo mnie obchodzic, co mysla ludzie jak sie mi przygladaja (poza praca, w pracy musze o tym pamietac) 'Wina się może w związku z tym napiję. Albo kawy.' o tej porze sugeruje jednak lampke wina; na wino nigdy nie jest za pozno pzdr.
2007-10-16 19:08Jak już mowa o "saragossie", to przeczytałem polecanego przez ciebie Rosendorfera (Budowniczy ruin) i - powiem szczerze - było warto. Masz niewątpliwą zasługę, która może ci się w decydującej chwili przydać. :-) W sumie dzięki mnie. Jakby nie patrzył.
2007-10-16 19:12Skłaniam się do wina. Kontrowersje budzi tylko liczba pojedyncza "lampki". Ale może tutaj również masz rację :-).
2007-10-16 19:15kto odniosl sukces, ten niech dyskontuje jego to prawo, tak jak naszym prawem jest o tym myslec i rozmawiac ale chcialbym jeszcze czyms mych szanownych rozmowcow zaszokowac: nie lubie Cortazar'a pisalem juz kiedys o tym u Franka Migaszewskiego, jednego z moich ulubonych autorow tak BTW, ze z wielkiej trojki literatury iberoamerykanskiej... (przy czym mam swiadomosc, ze juz samo poslugiwanie sie przeze mnie takimi sformulowaniami jak 'wielka trojka literatury iberoamerykanskiej' swiadczy nienajlepiej o moim oczytaniu ;-( ...zdecydowanie bardziej cenie Marquez'a co z pewnoscia wiecej mowi o mnie niz Marquez'ie czy Cortazar'ze, w mysl zasady, ze opinie ignorantow wiecej mowia o samych ignorantach anizeli o przedmiocie opinii niemniej taka jest ta moja opinia i tej wersji bede sie trzymal pzdr.
2007-10-16 19:17Na tym polega właśnie czyste, bezinteresowne dobro: polecać szczerze bez wyczekiwania na nagrodę. (Z okolicznością łagodzącą – to już inna historia.) No, ale mogło pójść inaczej i byłbym już skazany. Tak że jestem kontent.
2007-10-16 19:24eMFN-ie, jeden nie wyklucza drugiego. W literaturze z Ameryk, od Meksyku w dół, wymieniłbym kilkunastu, ale (ja) zawsze z Cortazarem. A Marquez... Marquez to geniusz. Przepiszę dwa zdania, bo mam akurat z czego pod ręką. Jedne z najlepszych jakie czytałem (struktura czasu!). Zdania początkowe. "W dniu, w którym miał zostać zabity, Santiago Nasar wstał opiątej trzydzieści rano, chcąc zdążyć na uroczystość powitania statku wiozącego bisukupa." (Kronika zapowiedzianej śmierci) "Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aurelio Buendia miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go ze sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód." (100 lat samotności) On tak pisał prawie cały czas. Niepojęte. A Borges. Sam rozumiesz... zahir, te sprawy... :-)
2007-10-16 19:33'struktura czasu', jak to nazwales, jest czyms co w prozie Marqueza niezmiennie powala mnie na kolana w zyciu zreszta tez ale fakt, ze mozna odnalesc kawalek zycia w prozie Marqueza swiadczy chyba dobrze o prozie, choc niekoniecznie o samym zyciu, nieprwdaz? by dorzucic cos jeszcze do listy cytatow: "W kilka lat pozniej, na lozu smierci, Aureliano Drugi wspominal deszczowe popoludnie czerwcowe, gdy wszedl do sypialni, by poznac swego pierworodnego syna" ;-)
2007-10-16 20:06Tak Was sobie czytam z kacika i coraz mi smutniej. Czuje sie matka wszystkich malkontentow i malkontentek. Cisnienie, koniunkcja planet, czy co? Jedynie bezinteresowna dobroc nameste przywraca mi wiare w czlowieka... ;-) Nie wino, nie kawa, tylko goraca czekolada - ot co!
2007-10-16 20:07Tak. Należałoby przepisać wszystko, w ramach cytowania. To lepiej już poczytać. :-) Może z wyjątkiem tej jedynej, która jest "inna", i której nie doceniłem ("Rzecz o mych smutnych dziwkach"). Pozdrawiam wieczornie,
2007-10-16 20:14Pani MEP.!, kątem. Tak nie można. "Królowo" (tak Behemot od Małgorzaty, nalewając jej spirytusu)! Niestety, nie mam w domu czekolady. Nie wiem czy przystanie Pani na taki scenariusz, ale proponuję dzisiaj dużo wina, a jutro uzupełnić niedobór magnezu tabliczką gorzkiej.
2007-10-16 20:21Tak, do Was mówię, MEP., MFN, referencie! Bo przecież gdym się odezwał zdławionym głosem, nieśmiało pozdrawiając dawnoniewidzianych, świadom przecież tego, że gdzie MEP., tam niebawem i MFN (albo odwrotnie:), gdy zwierzyłem się z poszukiwania ostoi – miałem przecież w pamięci, że tworzymy drobny liczebnością, ale całkiem niemały klub, którego nazwę powiedziałem wyżej. Nie ma więc co malkontencić, przeciwnie, trzeba brać się za trunki i ostojować, ostojować. Kto czym potrafi. (Ja np. słucham własnego radia [radio nameste, u mnie na blogu: zapraszam] i wczytuję się w złożenia Marqueza i czasy fatumiczne. No.)
2007-10-16 20:31Przepraszam. Ten nadmiar "przecieżów" ze wzruszenia, bodaj.
2007-10-16 20:34mam znajomego, ktory nie pija wina (raczej ciezsze gatunki) inaczej niz z tabliczka b.gorzkiej czekolady -nie wiem jak to znosza jego, pardą, watpia, ale wyglada na zadowolonego.... Moj wywod byl niczym innym jak proba samousprawiedliwienia - moglam z czystym sumieniem zrobic sobie czekolade, choc sie przeciez (nieustajaco;) odchudzam.... Zatem do trunkow, a raczej do uzywek!
2007-10-16 20:37miło tu, malkontencił nie będę, wyrażę tylko mą aprobatę dla Marqueza( ,,MIłość w czasach zarazy", ,,O miłości i innych demonach"-te chyba najbardziej), Cortazara( niestety znam tylko grę w klasy). Żem ignorant to o Borghesie nie wiem nic i czytac nic nie czytałem. Za to z iberoamerykańskiej literatury no to dla mnie jeszcze nie mogłaby ona istnieć bez Llosy( szczególnie ,,gawędziarz", ,,Święto kozła", ,,Wojna końca świata"), no i kiedyś zachwyciła też ,,Podróż do źródeł czasu). A w sprawach alkoholu, to wino mam niedobre, w dodatku niemieckie, w ogóle nie nazwałbym tego winem, ale na podorędziu też na szczęście znajduje się całkiem smaczny likier amaretto. Nameste, zajrzyj do Ustronnej, odpisałem coś na twój komentarz. A do Marqueza z chęcią bym wrócił i poczytał, ale czasu brak jakoś.
2007-10-16 20:39W tej sytuacji idę do szafki. Nameste mnie zmobilizował. :-))) A zaczęło się od Majora (tak kojarzę). Dlaczego więc to nie on stawia (przynosi z szafki)?
2007-10-16 20:41oczywiście Carpentiera. Jeszcze z mroków odległych czasów, gdy jeszczem czytał dużo i namiętnie, przypominam sobie Fuentesa. A by w ogóle te klimaty kultury wysokiej troszkę sprofanować pochwalę się, że w domu posiadam egzemplarz ,,Niewolnicy Izaury", choć nie czytałem.Ale to chyba brazylijski jakiś autor, którego jednak nazwiska nie pamiętam. Apropo`s Brazylii to po prostu zachwyciła niepomiernie kiedyś ,,Brazylia" Johna Updike, choć to już autor z jankeskich prerii. Pozdrawiam.
2007-10-16 20:45Oj tak, dobrze Pan wymienia. Też bym szedł w tym samym kierunku, zaczynając od Llosy oczywiście. Dodałbym jeszcze (subiektywny wybór) J. Onettiego, O. Paza czy Adolfo Bioy Casaresa (kolega Borgesa i współautor wielu jego tekstów). Ale co tam będziemy gadać... :-). Nastrój dzisiaj mamy taki, że wyraźnie Pana brakowało. :-)
2007-10-16 20:56No bo nie ma co rankingów urządząć, nespa, lepiej docenić różnorodność. I powspominać (heh, kto wspomina, ten wspomina, a kto ma jeszcze przed soba, ten ma). Bo Carpentier, właśnie wspomniana "Podróż do źródeł czasu". Arcydzieło. Jakże żwawy "Koncert barokowy", z ajkim smacznym, choć mniej monumentalnym zdaniem. (Mniej niż Marquezowskie. Jeśli Marquez jest Haendlem, to Carpentier – Lullym [tak, unikam narzucającego się Vivaldiego). Jose Donoso był "wykryciem" kilku sezonów, a przecież "żółta suka" okazała się ponadczasowa. "Plugawy ptak nocy" miał nieco inne spektrum opisywania świata niż "Malowany ptak", pewnie ;), ale horyzont pogłębił, nie powiem. Może nie poszerzył. Ta ich (iberów) gęsta, składniowa sensualność. "Rozmowa w Katedrze". Noż, grzesiu, przecież jakże pasuje do naszych, tfu, czasów i naszej, tfu, kampani wyborczej. To już wszystko opisano. A pokręcony Jose Lezama[*]? A Fuentes? A nikomu nieznany, młodzieńczo-gorzki Kieffer? Można by tak godzinami ;). [*] Lima PS O Borgesie nie wspominam. Są lepsi od wspominania Borgesa.
2007-10-16 20:56Kieffer nieznany! A Manaam i Kora... :-)))
2007-10-16 20:59Dwa aa w manam jest z przodu. Widzę, że nazwa lepiej wtedy wygląda.
2007-10-16 21:05w druga strone to niestety nie dziala moj drogi nameste, bracie czechito ;-) goraca czekolada, hmm, dobra na melancholie, polecam gorzka ze szczypta chili sam jednakze zmagajac sie z zyciem wybieram wino - przywraca wlasciwe proporcje problemom, porzadkuje zaburzone hierarchie, klaruje mysli, a poza tym generalnie dobrze robi na kondyzje fizyczna i psychiczna, no i, rzecz jasna, wspolgra z kazda dieta ;-) (tak nawiasem piszac, biedny grzes, coz to w ogole za kuriozalny pomysl kupowac niemieckie wino - dobrego niemieckiego wina jest tak malo, ze nie ma sensu ryzykowac, w polskich sklepach wlasciwie nie wystepuje)
2007-10-16 21:06O. Zmieniam na: "prawie nikomu".
2007-10-16 21:07O. Zmieniam na: "prawie nikomu". (Ojej, ale mi się ręce z przejęcia zatrzęsły. Wybacz.)
2007-10-16 21:13Grzesia trzeba ratować! Jakiś kurs wina podstawowy zorganizować. Rany boskie... Teraz nic już nie wymyślę, ale w wolnej chwili o czymś... pomyślę. :-) Ktoś kto czyta takie książki nie może pić łże-wina! Pozdrawiam, oddalam się chwilowo,
2007-10-16 21:14ja sam, nie bede sie zgrywal, nie znam ale strasznie fajne okreslenie: 'Ta ich (iberów) gęsta, składniowa sensualność' 'sensualnosc' tak dobrze oddaje to, o co chodzi, tak znacznie lepiej niz podobna, na pozor, 'zmyslowosc'
2007-10-16 21:14A co się tu dzieje? Jak zwykle wszystko co fajne i cekawe to poza mną :-( Coś się chyba zdołuje trochę...
2007-10-16 21:16Nic to. Kieffera warto pamiętać. Dla tej jednej (chyba) książki. Też mną zatelepało jak przypomniałeś to nazwisko. Z strony czechitów podobną osobą jest dla mnie Ota Pavel. Zupełnie inna literatura, ale autor równie... powiedziałbym... swego czasu kultowy i dzisiaj doskonale zapomniany (jego z kolei przygniótł m.zd. Hrabal). Jakoś mi się obaj kojarzą. Choć to bez większego sensu... Tak. Znikam,
2007-10-16 21:22Z tym Kiefferem to trochę pojechałem ;), fajna książka, zwłaszcza w sensie wglądu w dość egzotyczne aspekty (nominalnie egoztycznej, ale w wielu miejscach dobrze zrozumiałej) kultury. Ale nie jakaś pomnikowa. A jeśli chodzi o podejrzewanie lub nie. No, nikt nie przeczytał wszystkiego, a jak przeczytał, to (a) zmarł na przepuchnięcie hipokampa, albo (b) oszalał. Tak czy inaczej, z takim nie porozmawiasz. Czy – z taką.
2007-10-16 21:24No, jak to. Ledwie rozpoczęło się *właściwe* zebranie czechitów (i to dzięki Tobie), a Ty już – znikasz? Piękna sarna naszej rozmowy drży. Chrapa zoomuje. Oko się mgli. Jedyna nadzieja w tym, że MEP. oszołomiła się już czekoladą ;0).
2007-10-16 21:27Witamy Jacka Ka. Właśnie na Pana czekaliśmy... Taka tam, mała imprezka. Major stawia. Z okazji swojego występu u Pospieszalskiego :-). Jeszcze o tym nie wie, ale stawia. Wyślemy mu po wszystkim rachunek. (Panie Majorze bez urazy, żartuję). eMFN-ie!, nie przesadzaj, aż mi głupio. Ja mało czytałem. I nie kryguję się, po prostu mało. Mogę to udowodnić. A teraz już się oddalam i się nie oglądam, bo co się obejrzę, to wracam.
2007-10-16 21:29Nnnooo muszę, nie poradzę, nnnaaa moment. Używajcie do woli.
2007-10-16 21:32Czy 1 (JEDEN!) kubek czekolady moze oszolomic? Zarty! A raczej kratochwile...;-)
2007-10-16 21:40Czyżbyś też czytała te piękne, myszką jadące, poradniki (coś między sawułarwiwrem a psychologią praktyczną) pana Kratochvila? Jeśli dobrze pamiętam, coś o "podboju w trzech krótkich zaczepkach", czy jakoś tak... Cóż za wieczór niespodzianek. Co się przywlecze, to się nawlecze ;). PS Czemu tak ostentacyjnie ignorujesz hadziaja? Czy jednak nie jest to wpływ czekolady, hm? Ale dość. Niech mówią fakty 8-[
2007-10-16 21:45to niedobre wino to własnie w Niemczech kupione, tyle, że w totalnym chaosie byłem i nawet nie patrzyłem za bardzo co biorę. Podałbym więcej szczegółów, ale wstyd w ogóle, bo to chyba bardziej napój winopodobny niż wino. A w Polsce zdarzyło się sprobować mi całkiem dobrego wina niemieckiego, ale racja, kurs winiarski i nie tylko by się przydał. Zresztą wiele rzeczy w sumie by się przydało.
2007-10-16 21:47Zaplątało mi się w wypowiedzi do Ciebie zdanie do pana spiczastego. Nie wiem, jak to się mogło stać. Wpływ używek chyba. Przepraszam.
2007-10-16 21:48Nikogo nie ignoruje. O co Ci chodzi? Pogubilam sie, przyznaje.
2007-10-16 21:50impreza, zabawa a ja lecieć muszę ;-( No nic bawcie sie dobrze - ja sobie jutro rano cos dolożę ;-) pzdro
2007-10-16 21:53Z tym unużaniem to przesadziłes, normalnie przesadziles. O układzie i wiagrze to już nie wspomnę... pzdr :-)
2007-10-16 21:56Alez WSP Referencie, tak nie wypada mowic w towarzystwie czechitow! Jak mozna zapomniec smierc pieknych saren? Jak mozna zapomniec taki zyciorys, jaki w darze przypadl biednemu Ocie? pzdr.
2007-10-16 22:01A wracając jeszcze do Llosy. Znasz "Pantaleona i wizytantki"? Piękna rzecz, o dzielnej służbie (wojskowo-kwatermistrzowskiej). Też coś jakby na, tfu, naszą współczesność ;).
2007-10-16 22:01Tobie to sie juz wszystko kojarzy z... ...polityka. Tu ewidentnie widac jakies nierozwiazane konflikty wewnetrzne. A tak w ogole to jakie dzieci Michnika/Pawlaka/Maciarka? Skad takie dziwne skojarzenie? Nie nadazam...
2007-10-16 22:08wez sobie kup jakas fajna ksiazke, albo po prostu poszukaj info w sieci i bedzie OK wg mnie niemieckie wina to jedne z najtrudniejszych, by sie na nich wyznawac - nazwy jakies takie dlugie i nic nie mowiace, malo informacji na plakietkach, czesto lokalne i malo znane szczepy jesli moge sie zabawic w wujka dobra rade, to popytaj o jakies biale wino z doliny Mozeli - powinno byc dobrze, a i niedrogo pzdr.
2007-10-16 22:13na pytanie MEP. z godziny 21.50 nameste odpowiedzial komentarzem o 21.48! jak to wyjasnic? genialny refleks? doglebna znajomosc kobiecej psychiki? zkrzywienie czasoprzestrzeni? jedno jest jasne - wszyscy wiemy kto jest szefem frakcji czechitow i dlaczego nameste ;-) pzdr.
2007-10-16 22:22I dlatego geniusz kwatermistrzostwa, tytułowy Pantaleon z Vargasa Llosy, który po prostu super-hiper zorganizował garnizonową i rozjezdną służbę ofiarnych i profesjonalnych wizytantek, zasługuje na lekturę i zapoznanie się z metodami logistycznymi, i w ogóle. Był taki sprawny, odniósł tak wielki sukces, że aż strach. Dobrze, że go nie zabili, a tylko zdegradowali ;).
2007-10-16 22:38A kobiety? Maly pistolecik? Masa perlowa i te sprawy...?
2007-10-17 20:01Helo :). Czyżbyś była dziś w krwiożerczym usposobieniu?
2007-10-17 20:24Zaraz tam krwiozerczym.... Po prostu fajnie byloby miec malenki (sliczny!) pistolecik, w malenkiej torebeczce... Na wypadek gdyby pojawil sie, na przyklad, jakis siepacz...;-)
2007-10-18 08:58Tylko niech Pani nie strzela z niego w windzie, bo z windy ciężko uciec.
2007-10-18 09:06"Tylko niech Pani nie strzela z niego w windzie, bo z windy ciężko uciec." Ale za to latwo trafic... ;-)
2007-10-18 09:10To nie polega na tym żeby trafić, ale żeby trafić i zbiec. Dopiero wtedy jest kryminał. W innym przypadku pojawia się tylko konferencja prasowa.
2007-10-18 09:16W moim przypadku "trafienie" ma podstawowe znaczenie. Bedac (pol)slepa jak kret, moge trafic tylko siepacza, ktory jest albo odpowiednio duzy (jak to siepacz;) albo stoi odpowiednio blisko (i dobrze, zeby sie nie ruszal). I zaden kryminal, dobrze? Ja sie tylko bronie. Przed licznymi, wscieklymi, bezprecedensowymi atakami. No! I bardzo ladnie placze przed kamera, bardzo.
2007-10-18 09:22Jeżeli chodzi o siepacza, to jest Pani skazana na sukces, nawet z lufą opartą na ramieniu (strzał tyłem). Z tego co wiem, w windach tylko tacy. Jak siepacz, to również duży, to oczywista oczywistość. Ale kryminał być musi! Tego nie odpuszczę. Bez kryminału łzy nie płyną potokami. Kamera łapie zły kąt. Tusz spływa, zalotka rdzewieje, a soczewki wykręcają się na lewą (gorszą) stronę. Ewentualnie, do wyboru, proponuję przemyśleć jakąś historię miłosną. Ten wariant jest nieco gorszy (zdarza się, że bywam w takich razach lekko poirytowany sztampą), ale wobec Pani niezrozumiałego uporu trzeba ratować co się da. W kwestii obrony. To jest z kolei niezłe. Ale koniecznie musi Pani wcześniej podbić sobie oko. :-) Pozdrawiam Panią MEP. z rana (nieźle się zaczyna ten ranek).
2007-10-18 09:33Historia milosna odpada - przeciez ja nie mam serca! Zapomnial Pan?! Ale moze to powinno byc starcie na tle ideowym...;-)
2007-10-18 09:42Zapomniałem na śmierć! Podchodziła mnie Pani przez 10 miesięcy i zapomniałem. Upadłem nisko. W tej sytuacji pozostaje zainscenizować samobójstwo siepacza. Z Panią, jako mimowolnym świadkiem. Na przykład - przypadkowym przechodniem. Trzeba tylko poszukać odpowiednio dużej windy. Te Marriotcie odpadają. Wiem, bo byłem... Poza tym za szybko jeżdżą. (Spór ideowy zdecydowanie odrzucam. Fatalne!).
2007-10-18 09:49Samobojstwo...hmmm To by bylo za proste. Tabuny mezczyzn doprowadzilam do samobojstwa....Idzie mi jak z platka.
2007-10-18 10:42Rany boskie, same kłopoty... Chyba za chwilę palnę sobie w łeb... A przebiegłe otrucie kanapką z makdonalda? Może mieć Pani wówczas zjadliwą minę. Jestem pewny, że nosi Pani torebkę dostrojoną do butów. W sam raz na ukrycie kanapki (w torebce).
2007-10-18 11:05zaden mezczyzna nie popelni samobojstwa poslugujac sie malym, slicznym perlowym pistolecikiem to by bylo takie niemeskie proponuje tak: winda, w windzie MEP. oraz siepacz, ktory dostal na Nia zlecenie, lecz podczas obserwacji przyszlego celu zakochal sie w Niej (rzecz jasna, jak my tu wszyscy) siepacz moze i mial mysli samobojcze, wachal sie, ale tajemniczy zleceniodawca smierci MEP. (czyzby jakis psychopatyczny odrzucony w przeszlosci milosnik, ktory zrobil ten maly krok dzielacy milosc od nienawisci?) szantazuje siepacza, grozac mu smiercia rodziny zatem siepacz wchodzi do windy z MEP. i juz ma Ja zabic, ale namietnosc jaka do Niej czuje staje sie zrodlem jego zguby oplata smukla szyje swej ofiary jedwabna szarfa by Ja udusci, lecz nie jest w stanie scisnac dosc mocno by zabic, waha sie w tym czasie MEP. wyjmuje z pieknej (koniecznie brazowej) torebki od Prady misterny pistoleci z masy perlowej i strzela siepaczowi prosto w serce ten umierajac szepcze jej do ucha trzy slowa: 'pokochalem Pania' + imie psychopatycznego zleceniodawcy imie, to wazne, nie nazwisko no i mamy i kryminal (dalej MEP. stara sie odkryc tozsamosc swojego przesladowcy, co przy okazji pozwla nam na jakies interesujace retrospekcje, bo oczywiscie okazuje sie, ze jest to ktos, kto byl jej kiedys niezwykle bliski) i love story (zakochany siepacz, perwersyjne 'love - hate relationship' MEP. z psychopatycznym zleceniodawca) no i okazaja do fajnej sceny w windzie - duszenie i jedwabna szarfa ma oczywiste konotacje erotyczne oraz mozliwosc oddania przez MEP. strzalu pieknym pistolecikiem z masy perlowej z niewielkiej odleglosci co wy na to?
2007-10-18 11:12Ja kupuję. Siepacz musi być we fraku i z monoklem. Pani MEP powinna mieć na sobie długą powłóczystą suknię (bordowa z czarnymi aplikacjami - oj, dostanę w domu łomot, ale co tam!), a szal zarzucony niedbale na ramieniu, żeby odkrywał szyję do uduszenia. Po wydostaniu się z windy akcję przeniesiemy do Juraty (spacery nad morzem) i na warszawski Żoliborz (sceny w podziemiach Cytadeli). Dobre. eMFN-ie musisz to napisać. Podziedziałek będzie dobry... Tylko nie mów, że nie zdążysz! Dla formalności możemy w gronie Czechitów głosować ten pomysł, chociaż nie jestem zwolennikiem formalności. Do roboty, do roboty...
2007-10-18 11:23ale jak piesc do nosa pasuje do niej brazowa torebka od Prady! ustapie zatem w tej sprawie, niech ta torebka pasuje do sukni i niech bedzie klasyczna - czarna pewnie, ze srebrnymi elementami w sumie - pistolecik z masy perlowej bylby w takiej torebce jak najbardziej na miejscu szyja - oczywiscie, ze szyja musi byc odkryta! to oczywista oczywistosc, dlatego nawet nie wspominalem! co do pisania - Referencie, ja miewam niezle pomysly, miewam tez wizje konkretnych obrazow, ale nie bez powodu jestem tylko komentatorem, nie blogerem Ty to bedziesz musial napisac, a ja ewentualnie moge czasem cos skonsultowac, podobnie zreszta jak MEP.
2007-10-18 11:32Czy brązowe idzie z bordowym, to niech już kobiety się wypowiedzą (brąz intensywny, głęboki, mahoniowy, kasztanowy). Przyjmę werdykt z pokorą. Czarna torebka jak najbardziej. I czarne buty Pani MEP. musi zaordynować. Buty proszę bez czubów. eMFN-ie nie wykręcaj się. Ja też nie bez powodu zastopowałem na razie działalność liteacką. Pisz i nie gadaj. Skrytykowac można tylko za coś.
2007-10-18 11:42siedze w kacie:) P.S. Torebka od Prady? MFN-ie, przeceniasz mnie! No chyba, ze za 50 PLN ;-)
2007-10-18 11:44Ja tez jestem za tym, zeby to MFN pisal. On sie nam tu marnuje! To moj czarny kon, w kazdym razie. Tylko on jest w stanie napisac "moja" historie....
2007-10-18 11:45ale koniecznie z paskiem wokol kostki! Moi Drodzy, ja po prostu wiem, ze bym nie dal rady tego napisac - moze i mam wyobraznie, lecz nie potrafie oddawac wrazen slowami, moje komeptencje literackie mi na to nie pozwalaja, choc naprawde b. bym chcial, by bylo inaczej uwierzcie mi, wiem o czym mowie, nie kryguje sie tu przed Wami pzdr.
2007-10-18 11:57Buty z paskiem wokół kostki, a kostka... Ej, życie... eMFN-ie nie narzekaj, nie narzekaj. Podobnie jak Rolex - ostatecznie - możesz wynająć narratora :-))) (Pani MEP. - swoją drogą - dziękuję Pani bardzo! Bardzo Pani miła).
2007-10-18 12:05bedzie jak sobie zyczycie - bordowa suknia i czarne czolenka (choc paski wokol kostki skracaja optycznie noge). W koncu to Wam ma sie podobac - ja siebie nie widze, prawda? Ale z torebka sie pogubilam - moim zdaniem, powinna to byc malenka (atlasowa?) torebeczka wieczorowa. Nic ze skory - to za ciezkie (optycznie)! MFN-ie nie wymiekaj:)
2007-10-18 12:06Mała atłasowa torebka fantastycznie. A tzw. trzonek vel szpilka? Czy on(a) paska nie zniweluje. Bo długości nogi za nic nie można stracić!
2007-10-18 12:09Ech, ci artysci! Jesli sie teraz zaczne tlumaczyc, to NIGDY nie zachecimy MFN-a! Zapewniajac o swym najwiekszym podziwie, pozostaje w zachwycie:) M.
2007-10-18 12:10Szpika nie za wysoka, rzecz jasna. Subtelnie Pani rozstrzygnęła kolor torebki. Przyjmuję - jak napisałem - z pokorą.
2007-10-18 12:11Trochę się uspokoiłem, urazy nie chowam, ale zawsze to jednak... Trudno...
2007-10-18 12:13Poprzedni komentarz dotyczyl Panskiego wpisu z 12.05 - ja juz nie nadazam:) Ad: pasek na kostce - szpilka nic tu nie pomoze, bo pasek przecina noge na dwie plaszczyzny i "niweczy efekt szpilki"
2007-10-18 12:13To ja rezygnuję z paska (sorrrry eMFN-ie).
2007-10-18 12:15pod czujnym i MISTRZOWSKIM okiem Pana Referenta dasz rade!
2007-10-18 12:19Pomoc, ja pomoc? Czy ja wiem... po tym co Pani MEP. napisała zupełnie straciłem wiare w siebie... Ale zrobię co jeszcze potrafię... eMFN-ie!, nie upieraj się, mądrzejsi od ciebie o tym pomyśleli (nie mam na myśli siebie, to jasne). Chyba nie chcesz przyłączyć się do tych, co mówili, że społeczeństwo nie dorosło do demokracji i nie wie co mówi!
2007-10-18 12:26Wie Pan, jeden moj znajomy dorabial sobie w czasie wakacji jako impresario jednej z orkiestr. Po jednym wyjezdzie stwierdzil, ze wolalby juz kamienie tluc niz dluzej zajmowac sie artystami... Ja sobie chyba tez poszukam jakiegos kameralnego kamieniolomiku.... ;-p
2007-10-18 12:31podkreslaja peciny, a to jest to, co tygrysy lubia najbardziej! i wg mnie nie niweluja efektu wydluzenia nogi a, uwierzcie mi, zwracam na to uwage ;-)
2007-10-18 12:33Nie Pani nie szuka komieniołomu, kończę wygłupy.
2007-10-18 12:34To ja mam peciny???!!!
2007-10-18 12:37j.w.
2007-10-18 12:41pecina - tak nazywam u kobiet te piekna czesc nogi pomiedzy stopa a lydka choc sprawdzilem przed chwila w slowniku, ze technicznie termin ten rzeczywsicie odnosi sie jedynie do koni ;-(
2007-10-18 12:46Szanowna dwójco, opuszczam was i podążam w inne miejsca, gdzie mnie teraz nie ma. Pozdrawiam i dziękuję za miłą dyskusję przedwyborczą,
2007-10-18 12:55A ja caly czas jestem tam, gdzie mnie nie ma. Jak ja to robie....?
2007-10-18 12:59Cud. Wyborczy. Ma Pani bliźniaczkę. Jednakowo podobną. Tylko, że cofającą się w tył. Z ukłonami,
2007-10-18 13:12oj, co tu się dzieje?! cuda, Panie, cuda jak przegryze się przez komentarze to się odezwę. Zajrzyj przy okazji do mnie, "obiecanki nie cacanki"
2007-10-18 13:34Panowie, przemyslalam to : nie chce miec podkreslonych pecin i nie wyjde w butach z paskiem. Nie bede wygladac jak narzeczona Myszki Miki albo Kaczora Donalda. O!
2007-10-18 17:56tak nisko ocenilas moj gust do butow...
2007-10-18 18:26uszy do gory, wyrobisz sie...;-p Ale przeciez b. wysoko ocenilam Twoj potencjal literacki, prawda?
2007-10-18 19:30przeciez jestem Czechita ;-) i to Czechita, ktory kiedys marzyl o filologii klasycznej ;-) pzdr.
2007-10-19 07:24czyli, w skrócie, żadnej łaski Ci nie robie... A tak sie starałam. Trudno....
2007-10-19 08:52jasne, ciekawe co by wyszło z mojej sumy tekstów, o której pisałes z referentem:) generalnie wasza dyskusja nt. blogosfery i te okołoblogerskie wczoraj umiliły mi wieczór- 42 strony czystej esencji. pozdrawiam nieocenionych MEP. i eFMN
2007-10-19 09:56Max, dzięki, miło mi. Wracam do salonu w poniedziałek. Póki co pozdrawiam. Do zobaczenia w nowej albo starej Polsce. Cześć,
2007-10-19 10:32no tak obowiązki wzywają:) mam nadzieje że nie zobaczę Cię w telewizji przez ten weekend:))
2007-10-19 10:43jesli jestesmy sumami naszych tekstow, to nie sadze bys musial sie martwic swoim statusem ontologicznym nie jest zle ;-) pzdr.
2007-10-19 11:38az strach sie bac, co bedzie w poniedzialek, ale z pewnoscia nawet krotki odcinek Zahira ulatwilby aklimatyzacje w tej nowej, powyborczej Polsce
2007-10-19 11:40Nie Zahir, nie Zahir (chociaż byloby fajnie:) tylko pierwsza część "mojej" historii i to koniecznie(!) z "podtekstami". ;-)
2007-10-19 11:53ponoc mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy, a nie po tym jak zaczyna ja wiem, ze moja pisanina skonczylaby marnie, wiec nawet nie zaczynam pzdr.
2007-10-19 11:57to juz koniec. Juz NIGDY nie zostane femme fatale, po co zyc ...;-(
2007-10-19 12:08pocieszyłeś mnie, jak każdemu trafiają się lepsze i gorsze chwiloteksty, tak i mnie za czesto nic rozsądnego nie przychodzi do głowy:)) @MEP. "...i tak warto zyc, i tak warto życ":) bycie femme fatale nie oznacza że trzeba koniecznie stac się nia na kartach powieści, czasem filmik na youtube wystarczy: wyobraźnia mówi mi taka scenkę: MEP. w tych szpilach bez czuba , ponetnie gnebi u swych stór eFMN'a i referenta. Daje szansę na wspólny kieliszek wina, jednoczesnie rozbijajac je w trakccie nalewania. Jej kieliszek pozostaje cały... ...
2007-10-19 12:23:)
2007-10-19 12:26dobre!
2007-10-19 14:21nie sadze, by to czy jestes femme fatale zalezalo od tego, co napisze, a scislej, od tego, czego nie napisze a poza tym, historia w windzie zostala juz przeciez opowiedziana... pzdr.
2007-10-19 14:31ciern zostal i jatrzy... Ale nie wracajmy do tego... Pocierpie sobie gdzies w kaciku. ;-(
2007-10-19 14:37WIDZIALAM Pana na zdjęciu. Moje przypuszczenia sie potwierdzily - dobroduszny. Teraz juz Pan nikogo nie nabierze na imydz twardziela...:-)
2007-10-19 14:41przeciez ja w Panu czytam, jak w otwartej ksiazce... ;-)
2007-10-19 14:59niezmiernie mi przykro, ze zostal i ze jatrzy o jednym chcialbym Cie zapewnic: gdybym tylko mial talent Referenta, juz bylabys uniesmiertelniona jako najwieksza femme fatale kryminalu noir pzdr.
2007-10-19 15:18w obronie Twojego talentu nawet sie narazilam Panu Referentowi, ale czy ktos to doceni.... Dobra - z niewolnika nie bedzie robotnika, przyjmuje Twoje zapewnienie za dobra monete, bo coz mi pozostalo. Ani femme fatale, ani inspirujaca (efektywnie) muza, ech... ;-)
2007-10-19 15:27glosujesz w wawie czy w heimacie? Wiesz, ze Opolanin jedzie teaz godzine dluzej?
2007-10-19 15:28o dluzszej podrozy Opolaninem mialem juz okazje sie przekonac ;-( pzdr.
2007-10-19 15:52eMFN-ie, nie chcę robić zagadnienia, ale z tym zahirem wyszła ciężka sprawa. Za nic nie chce się podporządkować, meandruje, zniechęca. Skutecznie zresztą. Klapa na całej linii. Odebrał mi ochotę do pisania, powoli zniechęca do czytania. Jestem pesymistą. Mam pomysł, żeby multiplikować agory... Do niczego większego na razie nie jestem zdolny... :-))) A mówiąc poważnie, to dzięki za pamięć :-).
2007-10-21 16:31to być nie może! Skad ten dolek? Jak nie Zahirem go, to Kryminalem! Publicznosc czeka! Oswoil Pan nas, to teraz jest Pan za nas odpowiedzialny.... :)
2007-10-22 10:15Pani MEP., jakby to ująć... brzemię odpowiedzialności za czytelnika niosę cały czas, ale ochota jakoś po cichu odeszła. Nie będę Państwa raczył pisaniną, z której wynika, że nie mam na razie nic do powiedzenia. Ale to się może szybko zmienić:-) (proszę mi wybaczyć brak skromności). Ostatni odcinek Kryminału jest do bani i żeby pójść dalej muszę parę spraw przemyśleć od nowa. Brakuje mi jednak czasu i skupienia. Ale myślę o czytelnikach i mam wyrzuty sumienia. Nie zwodzę, nie oszukuję, nie mamię. Nie skupiam się też na sobie. Muszę się chyba trochę „odleżeć”. Na razie bardzo nie lubię pisać. Za to bardzo lubię czytelników! Pozdrawiam,
2007-10-22 11:00my tez Pana lubimy. I NIC tego nie zmieni. Moze utworzylibysmy jakas grupe wsparcia? Jaki sposob wspierania odpowiada Panu najbardziej? ;-)
2007-10-22 11:08Dziekuję za dobre chęci, ale muszę sam się z tym uporać. Może expose premiera skłoni mnie do działania, doda energii, pokaże kierunek... Nie wiem... Jeszcze raz dziękuję za dobre chęci :). Pozdrawiam,
2007-10-22 11:56Jako stara ( sic!) cyniczka i wyjadaczka nigdy nie uwierze w zbawienny wplyw expose (chociazby ze wzgledu na przesuniecie czasowe;). Ale moze ta oszalamiajaca jesien? Moze ona zadziala? Jakis spacer z Szanowna Pania Referentowa po Polach Mokotowskich (przecudnie przepiekne - dzisiaj przechodzilam!), albo romantyczna wyprawa do Kazimierza... Nie mowie o kwestiach literackich, ale "ogolnoludzkich" - nie moge patrzec jak sie nam Pan pograza ;) A listopad za pasem, wtedy juz Pan nie wyciagniemy.... Mnie jesien cudownie ustawia, mimo ciezkich terminow, jakie ostatnio na mnie przyszly...
2007-10-22 18:42"Ciężkie terminy"... może MY coś poradzimy! Pomożemy albo coś? Chyba, że sprawa beznadziejna. :-) Pani MEP., przecież ja uwielbiam jesień. I po polach mokotowskich zdarzało mi się chodzić. Z referentową moją. Nawet w piłkę tam kiedyś grałem. Kiedy nie powiem :-). Będę się zbierał. Zaraz Igła zacznie dawać "szoł" w publicznej tv. Muszę się przebrać w garnitur ze studniówki i zająć miejsce przed telewizorem. Wkurza mnie to. Znowu musiałem nowe kliny wstawić w spodniach i marynarce. Takie życie... Pozdrawiam,
2007-10-22 22:09Ja też chcę do grupy wsparcia Nadreferenta B. Ja też!! Pozdrawiam serdecznie
2007-10-22 22:55Dlaczego by w końcu kogoś nie uśmiercić? Takie zgrabne uśmiercenie na papierze zawsze dobrze robi. Może jedną z kur z tego kurnika: http://referent.salon24.pl/30698,index.html (ale tylko jedną!)przerobić na rosół? Serdeczne pozdrowienia i proszę się pojawiać, inaczej w ramach protestu też wpadnę w depresję.
2007-10-22 23:30Podanie na piśmie, dwa zdjęcia, znaczek opłaty skarbowej za 100 zł. (do kupienia u mnie). Istnieją duże szanse na przyjęcie. A jak Pan skorzysta z wersji plus (+), ma Pan nawet, Panie Lorenzo, szansę na członkostwo w grupie, która jeszcze nie istnieje. :-)
2007-10-22 23:32Pani Styx, jakże miło. Okopałem się tutaj i prawie w ogóle nie wyglądam na zewnątrz. Zaniedbałem się też w związku z tym towarzysko. Trochę. Będę musiał się dźwignąć. Kury na razie zostawię. Mogą się jeszcze przydać. Przewidziałem dla nich wątek w Kryminale. Może niezbyt ambitny, ale zawsze. Jak już listonosz dojedzie tam, gdzie się wybiera, kury wkroczą do akcji. Tyle, że listonoszowi zahir sypie piach w szprychy... Pozdrawiam (oglądam właśnie Igłę, Tatarstana, Azraela i Pana Gniewomira; dowiedziałem się m.in., że dla Pana Gniewomira Jan Rokita, to Janek!; a czy - tak się zastanawiam - dla Jana Rokity Pan Gniewomir, to Gniewko?; ot zagadka).
2007-10-22 23:49Ja też chcę do grupy wsparcia Nadereferenta B. Ja też:)))! Pozdrowienia serdeczne
2007-10-23 18:43Poproszę o numer konta. A tak przy okazji, poświęcilem sie wczoraj okrutnie, by obejrzec naszych blogerów u p. Pospieszalskiego (rano musialem wstac o 5-tej, bo udawalem sie do stolicy). Wypadli baaardzo zacnie. Troche się zdziwilem, jak zobaczylem Tatarstana, ale tylko troszeczkę. Mądre one takie jakieś byly, pytania rozsądne, nawet lepsi byli od tych, co im pytania zadawano. Idziemy w górę - mam na mysli Salon! Pozdrawiam serdecznie
2007-10-23 19:16Panie Lorenzo, dziękuję za dobre chęci. Wszystko w porządku. Nasza inicjatywa aktualna. Pozdrawiam,
2007-10-23 23:58[...]
komentarze (43)[...]
komentarze (45)[...]
komentarze (42)
komentarze (213) skomentuj