Od 1 stycznia Rumunia i Bułgaria są z nami razem UE. Wczorajszy klub Trójki zainspirował mnie trochę do napisania o tym, bo traktował właśnie o Rumunii.
Potoczny obraz tego kraju u nas jest, że bieda, że żebracy, że Cyganie( podobno niektórzy w ogóle utożsamiają Rumunów z Cyganami-tak wczoraj Bogumił Luft w Trójce mówił), więc ignorancja i stereotypy są powszechne.
Nie zamierzam się tu pastwić nad ignorancją( bo też mnie ona dotyczy) ani nad stereotypami( bo ileż można, wczoraj np. dzwoniący do Trójki miast opowiedzieć o swoim postrzeganiu Rumunii, coś powiedzieć, dzięki czemu mógłbym mą skromną wiedzę na tego kraju poszerzyć, to właśnie ostrzegali przed stereotypami).
Więc napiszę co wiem i z czym mi się ona kojarzy: Transylwania( Siedmiogród)i Dracula, zamek Draculi, Ceauşescu, Ionesco, ciekawy język( ciekawe, ile procent Polaków wie, że to język romański bliski więc włoskiemu czy francuskiemu), jeszcze trochę wiem o historii Wołoszczyzny czy Mołdawii( więc części składowych tego kraju). I co tyle?
Nie jestem podać w stanie ani jednego pisarza ani muzyka ani reżysera, który by pochodził z Rumunii. Bardzo podobna sytuacja z Bułgarią, Albanią, krajami bałkańskimi, nie wiele lepiej z moją wiedzą o Litwie , Łotwie czy Węgrzech. Kurde bliscy sąsiedzi a tu taka pustka. Przecież z takiej Anglii, USA, Francji, Niemiec, Rosji czy Skandynawii wymieniać mogę dziesiątkami autorów, których znam, lubię i czytam. Więcej wiem o krajach Ameryki Południowej, i tamtejszej literaturze, o lit. indyjskiej, arabskiej, tureckiej czy nawet afrykańskiej niż o literaturze i kulturze bliskich sąsiadów.
Dziwne.
A wy drodzy internauci i internautki co wiecie? Może jakieś interesujące opowieści o Rumunii czy Bułgarii, bo szczególnie kraj pierwszy wydaje mi się fascynujący. Za wszystkie byłbym wdzięczny. Pozdrawiam.
Eugene Ionesco - pisarz, dramaturg.
Mircea Eliade - religioznawca, filozof kultury.
George Enescu - skrzypek, kompozytor.
Sergiu Celibidache - wielki dyrygent.
(każdy z nich zresztą z czasem uciekał na emigrację)
Te nazwiska, pierwsze z brzegu, jakie mi do głowy przychodzą, wystarczą za wiele. Daj Boże każdemu krajowi.
Byłam w Rumunii 30 lat temu. Cudowne dzikie góry, błękitne morze, kiedy się jedzie przez kraj, każdy domek jest inny, a wszystkie piękne. Ale bieda była straszna. W Bukareszcie widziałam jeszcze część zabytków, które systematycznie wyburzał Geniusz Karpat. W całym mieście panował smród stęchlizny i kapuchy. Na łuku triumfalnym na wzór paryskiego widnieje napis cieszący oko każdego Polaka, albowiem rozpoczyna się od słowa "dupa" (tj. obok, według, coś jak włoskie "dopo"). Wszędzie wisiały portrety Ceaucescu, widziałam, jak rosyjska turystka westchnęłą pod jednym z nich "kak żiwoj!".
Ciekawa jestem, jak jest w dzisiejszym, unijnym już Bukareszcie. Może ktoś był i opowie?
A Drakuli nie spotkałam, choć byłam blisko "tego" zamku, w Braszowie. Podobno go w ogóle nie było...
Byłem w Rumunii kilkanaście razy w latach siedemdziesiątych, zwiedziłem ją wzdłuż i wszerz.Był to wtedy kraj bezpieczny, ale biedny. Najważniejsza rzecz, jak mnie zaszokowała, to jednak podział mentalny Rumunii na trzy części: Rumunii właściwej (Wołoszczyzna, Dobrudża i maleńki Banat), Siedmiogrodu i Mołdawii. Rumuni zdawali sobie świetnie sprawę, że Siedmiogród i Mołdawia to nie jest Rumunia, te krainy dostały się im do rąk w wyniku zbiegu okoliczności. Szczególnie bolesna jest dla Węgów sprawa Siedmiogrodu. Kraina ta przez setki lat była oazą kultury węgierskiej i w wyniku nieszczęśliwego Traktatu z Trianon Węgrzy utracili nie tylko Siedmiogród, ale również część Słowacji i Wojwodinę na rzecz Serbii.A z miast Rumunii najbardziej podobał mi się Sybin.
Mirce Eliade_ jednak to tylko potwierdza, że ignorant ze mnie totalny, choć Eliadego czytałem jedną rzecz, nawet chyba nic z wielkich jego dzieł o religii, za które się wziąć musze, ale powieść autobiograficzną, opisuje swoje życie w Indiach. Ale i tak mi się wydaje, że wiedza o tym kraju jest jakaś mała u nas.
Z Bułgarii natomiast pochodził Canetti Elias, pisarz też ogromnie ceniony, zresztą noblista, choć pisał po niemiecku wszystkie dzieła. Też dopiero teraz sobie o nim przypomniałem, a dwa lata temu zaczytywać się w nim musiałem na studiach. Ale się podobało, więc warto było. Chociaż z Canettim to sprawa skomplikowana jeśli o kraje i miejsca ważne dla niego chodzi, związany i z Anglią i z Wiedniem, piszący po niemiecku. Okej , kończę już, ale tak mi nagle się wszystko łączyć zaczęło.
To ten od dadaizmu.
Faktycznie Sibiu (Sybin) jest super. Ale nic nie przebije Sigisoary.
Wprawdzie podobno nie w tym zamku,co za jego zamek uchodzi tylko w innym. Nazywał się właściwie Vlad Tepes( Tepes to ,,palownik", bo podobno lubił wszystkich wrogów na pal wbijać),,Dracul"- to smok po rumuńsku. Sa też teorie, że złą reklamę robili mu przede wszystkim niemieccy kupcy, którym interesy psuł.
A w ogóle to w Rumunii wampira okreslano słowem ,,nosferatu", nie dracula.No, ale Dracula dzięki Stokerowi stał się słynny
Byłem w Bukareszcie w zeszłe wakacje, czyli jeszcze przed UE, ale nie sadzę, żeby przez ten rok wiele się zmieniło. Nie pamiętam zapachu kapusty. Miasto robi wrażenie biedniejszego i bardziej zapuszczonego od Warszawy, ale chyba sympatyczniejszego. Mimo spustoszeń jakie poczynił Ceaucescu, zachowało się o wiele więcej pierwotnej miejskiej struktury niż Warszawa po wojnie. Dla mnie najfajniejsze są dzielnice ze starymi rezydencjami, w których mieszają się wszystkie możliwe style wschodnie, zachodnie, północne i południowe. No i mnóstwo małych cerkiewek! Oczywiście są również, nie dość że szkaradne, to jeszcze wyglądające jakby się miały za chwilę zawalić - osiedla z lat osiemdziesiątych. Trudno je porównać z czymkolwiek, co znamy z Polski.
***
A tak z zupełnie innej beczki, to mój szczególny podziw wzbudziły akrobatyczne zdolności bukareszteńskich kierowców i różnorodne barwy klaksonów w ich samochodach. Jeśli komuś wydaje się, że warszawiacy jeżdżą jak szaleni, niewiele wie ;-)
Znowu bijesz się pan w te swoje piersi.
Ks. Witold i Jagiełło, ci są z Litwy ( i paru innych z Piłsudskim, Miłoszami i Venclovą ).
Kościuszko, Mickiewicz,Koniecpolski z Białorusi i paru innych( ród Sapiehów np też ).
Słowacki, Korybut Wiśniowiecki, Żółkiewski, Sobieski, ci Ukrainy.
A akcja powieści E.Rylskiego toczy się na pograniczu Litwy i Łotwy ( Inflant).
A król Batory był ksieciem siedmiogrodzkim, czyli jak ktoś słusznie zauważył był Wegrem a nie Rumunem, ale nie był tez Szeklerem, którzy byli takimi wegierskimi kozkami strzegącymi przełeczy karpackich od Rumunów i Tatarów.
A Koniecpolski to czego bronił, ano rumuńskiego/mołdawskiego ( he,he ) Chocimia.
A rumuńską śliwowicę znasz pan?
A jak nie znasz to poznaj, czego też panu życzę.
Jak i wycieczki w rumuńskie karpaty, wpadając do polskich wiosek na Bukowinie.
Na zdrowie.
(A co my niby my mamy do Albańczyków ?)
nie pisał po ( tfu) niemiecku. On mieszka/ał w Szwajcarii
A pisał, a przynajmniej wychował się jako żyd sefardyjski w języku ladino.
Zreszto wszystko jedno, grunt, że pisał dobrze.
Elias Canetti pisał po niemiecku, znał też angielski, jego językiem ojczystym był język sefardysjkich Żydów, jego przodkowie uciekli z Hiszpanii w XIV albo XV wieku, on urodził się na terenie dzisiejszej Bułgarii ( wtedy Imperium Osmańskie), mieszkał chwilę w Anglii, póxniej też i w szwajcarii, ale już młodość spędził we Wiedniu. Berlinie( który świetnie opisuje w jednej z części swojej autobiograficznej trylogii, dokładniej mówiąć w,,Pochodni w uch"( tyt. oryginału ,,Fackel im Ohr", berlin roku 1928 dokładniej i postaci jak Grosch, Brecht, Babel), w latach 30-tych chyba Canetti opuszcza Austrię i mieszka póxniej w Anglii. Pozdrawiam.
...była moją obsesją w latach 80. Po doświadczeniach Pierwszej Solidarności i demonstracji w stanie wojennym bardzo mi pasowało to, co pisał na temat tłumów i mas ludzkich - a fragmenty ukazały się swego czasu w "Literaturze na świecie". Bardzo lubię tę jego trylogię wspomnień. Ale Bułgarem rzeczywiście nazwać go ciężko - po pierwsze był Sefardyjczykiem, po drugie, w Ruszczuku (Ruse) spędził tylko bardzo wczesne dzieciństwo.
Siedmiogród - no właśnie. Największy węgierski kompozytor, Bartók, urodził się w Siedmiogrodzie i dzieciństwo spędził na poły tam, na poły w Mołdawii. Uczył się w Bratysławie, w Budapeszcie wylądował dopiero, gdy miał 18 lat...
No ok, może i pisał po niemiecku ( tfu) jak wielu żydów był poliglotą.
Jednak jego językiem rodzimym był ladino, jak innych żydów wywodzących się z Hiszpanii, a rozsianych w basenie śródziemnomorskim.
stamtąd, póxniej była Anglia, Szwajcaria od 1916 do 1921, kiedy się do Wiednia przeprowadzić( co akurat jemu się bardzo nie podobało, ale jego matka tak zdecydowała). Wiedeń był bardzo istotny dla jego drogi twórczej, tam poznała Karla Krausa, tam poznał Vezę,swą póxniejszą żonę, tam też np. obserwując demonstracje snuł pierwsze przemyślenia o masie, po 1938 przeprowadził się do Anglii, od lat 70-tych mieszkał w Szwajcarii, zmarł w 1995 chyba roku, w 1981 otrzymał nagrodę Nobla.
Polecam wszystkim: ,,Ocalony język" i ,,Pochodnię w uchu", dwie z 3 autobiograficznych ksiązek , gdzie Canetti opisuje swoje dzieciństwo i młodosć.Pozdrówka dla wszystkich.
To cię muszę niemiło zaskoczyć, absolwent germanistyki się kłania i pozdrawia.:)
To swoją drogą fascynująca historia. Młody Eliade pisze na jakiś konkurs książeczkę "Majtreji" o swojej krótkiej miłości do , młodziutkiej córki hinduskiego filozofa. Po wielu, wielu latach Majtreji, już jako starsza mądra pani, dowiaduje się o książeczce o sobie i wzburzona odpowiada własną - "Mircea". Ich zestawienie jest doprawdy pouczające...
Sigishoara - super miasteczko. W planie mielismy tylko 2 dni, a zasiedzielismy sie tydzien. W miejscowej szkole student (nie pamietam imienia) organizuje w czasie wakacji hostel. Spanie na szpitalnych lozkach w szkolnych salach za $5 za noc. O ile opiekun nie zaimprezuje za ostro i nie zapomni pobrac naleznosci ;)
Sinaia - rowniez polecam, wspaniale widoki, dobra baza na wypady w gory. Tylko nie bierzcie hoteli. Kazdy pociag z wiekszych miejscowosci jest oblegany przez miejscowych proponujacych kwatery prywatne. Mozna zobaczyc jak mieszkaja, co jedza, czym sie zajmuja, pogadac (najmlodsi czesto znaja angielski).
Garsc wspomnien:
- Rumuni to straszni palacze. Pala nawet kasjerki w dworcowych kasach :)
- Cluj-Napoca - najbrzydszy, najbrudniejszy dworzec jaki widzialem. Przed dworcem na "trawniku" male, bose dzieci romskie bawiace sie niczym stadko malpek
- ze starszymi mieszkancami latwiej porozumiewac sie po nimiecku niz angielsku
- moda (wsrod mlodziezy) na noszenie telefonow komorkowych na paskach zawieszonych na szyi (tak bylo w 2004 - moze sie zmienilo)
- nie ma problemow ze zlapaniem autostopu (ogolnie przyjete jest, ze kierowcy zawsze nalezy sie drobna zaplata). Na ostatnim stopie przed wyjazdem kierowca uparl sie, ze zawiezie nas na sama granice, zrobil dodatkowe 70km i nie chcial nic wziasc
- najlepsza sliwowica jaka pilem, 70% a splywalo po gardle bez zadnych przykrych wrazen ;)
Ogolnie bardzo przyjemnie wspominam Rumunie.
Spedzilem tam w sumie 4 tygodnie.
antyniemiecki to jestem nawet przez sen. Jak śpiewał klasyk ( Rosiewicz )nie można przy dziecku mówić po niemiecku.
Choć koleżanka mojej córki chodzi w koszulce z napisem - Nie bądź Wanda, polub Niemca - to ja takiej postawie "mówię stanowcze NIE ". :)
To zabawne, kiedy ja tam byłem w czerwcu 2005, miałem dokładnie odwrotne wrażenia. Ponieważ podróżowałem samochodem, nie miałem potrzeby oglądać rumuńskich dworców. W Cluj na dworzec odprawadziliśmy naszego przewodnika, z którym się tam rozstawaliśmy. O ile pamiętam było czysto, działaly jakieś elektroniczne tablice informacyjne i generalnie wyglądało mi to wtedy dużo lepiej niż polska średnia. W każdym razie o niebo lepiej niż Warszawa Zach.
Żebrzące dzieci to chyba w Rumunii norma. Tak jak naciągający frajerów taksówkarze. Nasz przewodnik mówił, żeby po prostu się nie dawać, w razie czego krzyczeć "policja!" i że takie tam są po prostu "reguły gry".
Dzieki za info w sprawie hostelu, chęnie bym tam jeszcze pojechał.
S. flores. Miałeś rację. Po prawie 30 latach pochrzaniło mi się, zajrzałem jeszcze do slajdów i znalazłem. Oczywiście chodziło mi o Sighişoarę. Sibiu jest 80 km dalej, posiedzieliśmy dwa dni i pojechaliśmy zwiedzać Hunedoarę (całkowicie zachowany zamek - ale tam dojechać!!!)
bo tak chciałbym mieć takie jak powyżej wspomnienia. A tu nic, cholercia...Nawet przekleństwa, albo określenia ślicznej dziewczyny nie znam, buuuu...
Bo już latają tam tanie linie lotnicze, a jeszcze nie wszystko prawdziwe zamalowano emulsyjną farbą z unijnych funduszy.
jeżeli mówisz o narodowości, musisz pisać Żyd. Jak każdej narodowości.
Grzesicek też, w ferworze, nazwy miast i państw małą literką skrobie.
Pozdrówko.
Gheorghe Zamfir[fletnia Pana] - multiinstrumentalista zamieszakły we Francji, też raczej nie jest Czukczą! A jeżeli chce się w Rumunii spotkać z krawcem męskim - należy szukać szyldu `Croatura dupa masura'//Krojatura dupa mazura - Krawiec od mężczyzn// [mazur - mężczyzna]. 1/3 słownictwa tego romańskiego języka ma źródło słowiańskie - rusko-polskie.
Może dlatego, że były biedne i nie rzucały się w oczy. Stada natrętnych rumuńskich Romów w Warszawie, też wizerunku nie poprawiają. Myślę, że na tej zasadzie wiele osób nic lub niewiele wie o Polsce, ku zgorszeniu Polaków. Jest wiele rzeczy do nadrobienia, ale czy to jest możliwe i czy życia starczy, i czy trzeba wszystko o wszystkim wiedzieć? Z grubsza pewnie tak, ale to wyklucza wiedzę pogłębioną, a takiej nie można mieć o wszystkim.
Hej.