Sobota 02.10.2004 Jezu ufam Tobie
*
O! jakże ż y c i a-n i e m o w l ę c t w o długie,
Gdzie udział Matki zerwany;
O! czymże u c z u ć-n i e m o w l ę c t w o drugie
Bez dobrej rady siostrzanej…
Czym przepaść czasu bez Epoki działu,
Myśl, skończonemu niedostępna ciału,
Zegar bez godzin, co do serca biją,
Jakoby nucąc: „N i e j e s t e ś c i e s a m i”,
Czym ja bez n i e-j a?... o Ś w i ę t a M a r y j o,
Módl się za nami…
(koniec cytatu )
-Mamo, dawno była wojna? – spytała mnie przed wczoraj Marysia
(pewnie w związku z niedawnymi obchodami rocznicowymi w których brała aktywny udział – mówiła wiersz)
Zapomniałam o dydaktyce bo powinnam zasugerować liczenie ( kiedy wybuchła II wojna światowa?… a dziś mamy rok?... itd.)
No wiesz, ponad 60 lat temu – odparłam po prostu
-Eee a ja myślałam, że trochę ponad 40 i że ty ją pamiętasz ( z lekka zawiedziona?)
-opowiem ci jedyne w moim życiu doświadczenie związane z wojną.
Otóż gdy miałam tyle lat co ty spędzałam wakacje na wsi z Ewą (twoją ciocią) u siostry Babci z Warszawy – Anieli (mojej cioci, nie będę opisywać tłumaczenia koligacji rodzinnych, które z tego wynikły-zabrakłoby ci megabajtów)
Wieś nazywała się Pociecha i leżała w Puszczy Kampinoskiej, dziś już nie istnieje (ale stoi dom cioci).
Tamtego lata miała wielkość Bullerbyn, po prostu kilka domów.
-Acha – zakontaktowała, obie lubimy tą książkę.
Otóż, był bardzo gorący dzień i nasz starszy, cioteczny brat zapowiedział
, że dziś pójdziemy się kąpać…do „Bomby”
...?
Tak, tak kąpałam się w „Bombie”
-Jak to?
-Wiesz, to był taki zbiornik wodny, który powstał w leju po bombie.
-A co to jest lej ? – No wiesz, to taki lejek jak do przelewania soku, tylko taki wielki, wielki jak nasza kuchnia, machnęłam ręką, mając na myśli, powierzchnię lustra wody.
-acha – odparła usatysfakcjonowana.
I wiesz tam była czyściuteńka woda- bomba upadając trafiła w źródło, żyłę wodną, a wokół było pełno żółciutkiego piasku.
Zaczęłyśmy pływać w poprzek, przez środek bo po bokach były szuwary. Zapowiadało się wspaniale, bo wokół stojący wśród drzew skwar a tu taka krystaliczna woda z piaseczkiem pod stopami.
Płynęłam przez środek, w rozkosznej plamie słońca chyba trzeci a może czwarty raz. Skierowałam wzrok w stronę szuwar (budziły lekki niepokój) i … drugą połowę dystansu przepłynęłam w olimpijskim tempie wśród mało olimpijskich wrzasków.
-Co się stało?
-Nic takiego, dziś pewnie by mnie to mało obeszło (czyt. wzruszyło) –
po prostu wśród szuwar równolegle ze mną płynął sobie mały zaskroniec (brat to nam powiedział), pewnie chciał się pościgać z nudów- zażartowałam.
-a jak wyglądał – ożywiła się.
-zaskroniec to taki mały, nie jadowity leśny wąż. – to jak on się tam dostał- zaczęła drążyć temat- a ja zniecierpliwiłam się z lekka. – no przecież to było w l e s i e, a węże tam mieszkają (chyba za mało z nią jeżdżę do lasu- do nadrobienia) – wieeem, ale jak wszedł do tego leja
-O raju! Marysiu przecież to była taka śródleśna sadzawka, on po prostu zsunął się po piasku do wody, było gorąco, chciało pewnie mu się pić i chops wskoczył sobie a może polował na jakieś jedzonko.
Dalsza rozmowa i wyjaśnienia trwały z przerwami do wczoraj, ponieważ uczyniłam porównanie do kuchni (pomieszczenia) – myślała, że kąpałam się w takiej wielkiej łusce po bombie i w dodatku z plastiku :-)
Dzięki Ci Panie, Ty wiesz za co jestem Ci dziś bardzo wdzięczna.
***
Tych miłości, które z nami
Na strumieniach białych płyną,
Co jak chmury nad głowami
Czasem każą zapominać,
Tych miłości jak zwierzęta,
Co wracają w las od ludzi,
Węsząc z twarzą wyciągniętą,
Zanim śmierć ich nie ostudzi,
Tych miłości, które niosą
Sok z korzeni w słońce liściem,
Co jak puch dziewczęcych włosów
Lekko rosną ku niebiosom,
Nie wydepczą nienawiści.
Tych miłości, o , za wiele,
Chociaż ziemia jeszcze twarda,
Nad nią zawsze śpiewu szelest,
Bo cóż ziemskość? – śmiech, pogarda,
Bo cóż zbrodnia? – Tylko mocniej
Za bijące morze sumień
Kochać każe, za ślad głupi
Jak ten olbrzym co się upił,
Co gdy wstanie , to zrozumie.
W nas, co jak pomników głazy,
Z tych miłości mocno rośnie
Przez te czasy, nad te czasy,
Ponad nami – czas miłości.
27.01.1944
(Kon. Cyt., Krzysztof Kamil Baczyński, „Dwie miłości” fragm..za „Powiedz jak mnie kochasz”))
Kochany Krzysztofie!
Tak wiele opowiedziałeś mi swoimi wierszami, jestem Ci za to bardzo wdzięczna.
Chcę Ci w zamian opowiedzieć prozą mały fragment mojego życia.
Urodziłam się i wyrosłam „pod białymi piórami mazowieckiej Wisły”
Dziś 2.10.2004 wstałam rano. Obudził mnie jeden z naszych dwóch kotów. Gdy niespiesznie włączałam wodę na herbatę, za oknem przejechał ciężki pojazd gąsienicowy… Była to koparka – koło naszego domu trwają prace związane z doprowadzaniem wody.
W radio leciała piękna audycja. Wypowiadał się 83-letni żołnierz powstania 44, Pan Bronisław oraz młody 27-letni mężczyzna – muzyk. Wypowiedzi obydwu były „ilustrowane” muzyką im współczesną. Mówili o wartościach ważnych w ich życiu. Było w tym takie morze miłości, że z radości zaczęłam tańczyć.
Podlałam dojrzewający na oknie granat – drzewko wyhodowane w Skierniewicach – Podarowałam je w prezencie Marysi na urodziny i dziś ma jeden malutki owoc. Marysia bardzo je lubi jeść.
Żyję, mam zmartwienia i radości, o których twoje pokolenie mogło tylko pomarzyć.
Gdy moja wyobraźnia konfrontuje nasze życia to czasem na wspomnienie tamtych strasznych lat przestaję myśleć a czasem moja wdzięczność wybucha jak fontanna pod błękitną kopułę.
Wiedz, że spełniły się wasze marzenia, Bóg doczekał się czasów gdy świat uczy się „walczyć” miłością. Warszawa jest, powstaje jak Feniks z popiołów. Żyje w Niej, przywołany słowami „słowiańskiego papieża”, Duch i rozmawia ze światem o tym o co Wy walczyliście i co zrobić by na całym globie ziemskim rozrastały się pola i poletka wolności i dobrobytu. By rosły, rosły spotykały się i w końcu zlały w jedność. By nastał „…czas miłości”
PS. „uczy się” ponieważ część nie wierzy, że to możliwe. Wiesz, dla mnie to jasne jak słońce. Ty też pewnie w życiu byś nie uwierzył, że ziści się realnie marzenie wszystkich poetów- będą mogli pisać palcem(ami) po niebie i słać swe uczucia do innych ludzi nie tylko w przenośni, że powstanie – Internet.
Co to jest Internet? Wiesz wytłumaczyć Ci to jest tak trudno, jak trudno opowiedzieć pozbawionemu
węchu o zapachu
wzroku o kolorze
słuchu o muzyce
smaku o pyszności potraw
czucia o przyjemności dotyku ciepłej dłoni
Któż jak Bóg ?
Ale, z jego pomocą?
Zdarzyło się, jest taki film „Cudotwórczyni”. Oparty na faktach autentycznych, pewna konsekwentna, uparta nauczycielka nauczyła małą, niewidomą i głuchoniemą dziewczynkę czytać i pisać. Ta zbuntowana mała skończyła studia i wyrosła na wyjątkowo wyjątkową osobę
Ja dzięki temu filmowi zrozumiałam iż słów „Bóg tak chciał” używamy czasem gdy nie rozumiemy lub boimy się przekraczać siebie, (przekroczyć próg nadziei?).Natomiast aż piecze mnie z ciekawości o co chodzi w cytowanym fragmencie Pisma Św. (Św. Jakub? wadził się o coś z aniołem?)
Dziewczynka nazywała się: Helen Keller i cudowną sprawą jest przeżywać takie małe apokalipsy (objawienia, sprawdziłam kiedyś w słowniku) – cytowałam Ją jakiś czas temu nie utożsamiając z osobą.
“Nigdy żaden pesymista nie odkrył sekretów gwiazd
ani nie żeglował ku nieznanym lądom, ani nie otworzył dla ludzkiego ducha nowego nieba”
Helen Keller
( za Kalendarzem 2004, Ed. Św. Pawła, myśl pod datą 3.10.04)
6.10.2004 Jezu ufam Tobie
*
On, który jeden jest – taki szeroki,
Taki bezdenny naokoło człeka,
Taki straszliwy i tak wszystkooki,
Że, gdyby lekka przynajmniej powieka
Tę przesłoniła nam światłości przepaść,
Byłoby łacniej stać, podobniej nie paść,
Serdeczniej westchnąć, prosić mniej straszliwie:
Więc – aż rozrzewnił się Miłością wielką,
I pośrednictwa cud między cudami
Stał się – o! Ś w i ę t a B o ż a R o d z i c i e l k o,
Módl się za nami…
(kon.cyt.)
“Także pauza należy do rytmu”
Stefan Zweig
(komentarz do braku ciągłości dat w moich ostatnich zapiskach, z kal. Ed. Św. Pawła)
“Nic tak jak marzenie nie tworzy przyszłości”
Wiktor Hugo
( myśl z w/w kalendarza z dn. 06.10.2004)
O czym to ja chciałam opowiedzieć. Acha, przypadkiem odkryłam z jakiego utworu Cypriana K. Norwida pochodzi cytat o pięknie, pracy i zmartwychwstaniu. Ale po kolei, wcześniej była homilia na naszym ślubie.
Wybaczcie małą wycieczkę osobistą.(do uzupełnienia)
komentarze
Jak młody muzyk,
83-letni powstaniec i Baczyński,to jakoś nieodparcie kojarzy mi się Lao Che.
Należy wprawdzie słuchać całej płyty “Powstanie warszawskie” po kolei, bo wtedy jest to jak misterium patriotyczne, ale i jeden utwór warto zaprezentować.
A jak zwykle poezja przeplata się u ciebie z prozą i to wszystko okraszone ciepłym klimatem i fajna atmosferą:)
Pozdrówka.
grześ -- 26.01.2009 - 10:55Dziękuję nieustająco Grzesiu,
za wizytę i koment ale nie od rzeczy będzie przytoczyć tu pewien cytat:
“Mamo, Mamo chwalą nas!”
“A kto moja córko, kto taki ?”
“Wy mnie a ja was” (kon.cyt.)
To taki mały wtręt ze skarbczyka truskawskich (od wsi Truskaw nie truskawek:) anegdot.
Dzięki za poruszającą muzykę, teraz wiem dlaczego ciągle wspominasz ten zespół.
We mnie zapadła piosenka zespołu IWONA słyszana jakoś niedawno w trójce.Szukałam jej ale nie mogłam znaleźć.
Jest w niej myśl (przytaczam jak zapamiętałam) :
...jestem chory(ciągle myślę o jego bohaterach) na Powstanie
lecz jeśli ktoś spróbuje mnie leczyć to nie pozwolę.
Ten fragment pisałam gdy przemijała jego kolejna rocznica.Możemy teraz świętować otwarcie kolejne rocznice Powstania ale nie da się nadrobić tych lat gdy nie było można tego robić,lat pogardy, lęku zapomnienia jego uczestników.
To było gdzieś dwa lata temu w jednym z ZUS-ów.
Starszy człowiek stał oparty o stół i odpowiadał na stojąco coraz bardziej poirytowany młodej,wygadanej, wyraźnie zapracowanej urzędniczce.
Zagadnęłam go gdy skończyli.
Okazał się byłym powstańcem, powiedział że kolejny raz jest wzywany żeby
coś tam wyjaśniać.
Przyszła mi do głowy myśl: czyż CI LUDZIE mają nosić biało-czerwone opaski na rękawach byśmy my młodzi, bez wyobraźni konsumenci dorobku ich boju
zaczęli ich dostrzegać NIE TYLKO W ROCZNICĘ.
PRZECIEŻ ICH ZOSTAŁA TYLKO GARSTKA!
Współczesne harcerstwo powinno utworzyć “bojówki” do otoczenia byłych powstańców opieką – PRZEZ CAŁY ROK!.
Nie mam bladego pojęcia czy są jakieś administracyjne (ustawowe) możliwości
wsparcia ale jest ZIMA i słabo mi się robi na myśl, że część z NICH może za emeryturę rzędu 1500 zł ma opłacić: czynsz,telefon, centralne, prąd i kupić
leki tudzież opłacić badania(stomatologa?) o żywności nie wspomnę.
Ponoć jest w człowieku gradacja potrzeb:
najpierw te podstawowe- odzież, żywność lekarstwa,ciepło itp.
a potem te wyższe – doświadczanie i tworzenie piękna w każdej postaci
ONI W 44 DLA POLSKI, JEJ PRZYSZŁYCH POKOLEŃ ODWRÓCILI TĄ GRADACJĘ,
CZY ABY NADAL NIE MUSZĄ TEGO ROBIĆ?
ZASTĘPOWAĆ CHLEBA WIERSZEM?
RAZ NA ROK?
Pozdrawiam.
ps.znalazłam
Bianka -- 06.02.2009 - 01:15