Internet ciągnę od Marokańca z dołu. Wolne to jak ś.p. modem DSL ale gołe babki można pooglądać. Niestety telewizji obejrzeć nie da rady. A to ból, bo ostatnio ostro ścigają tych co piracą kablówkę.
Marokańce jak to Marokańce, raz jest fajnie posiedzieć przy fajeczce, a innym razem lepiej nie wchodzić w drogę bo można sie nadziać na kosę. A już szczególnie jak Ahmet wsunie krechę.
Mieszkam ze Szwedem. Ma na imię Benny. Mówi, że ojciec dał mu tak po jednym facecie z Abby. Sprawdziłem i faktycznie jedno ze środkowych B a ABBA to Benny. Benny jest jedynym człowiekiem, przed którym Marokańcy z ulicy czują jakikolwiek rtespekt. Kiedyś powiedział im że jest Żydem i nic. Jak on to robi, nie wiem? Do mnie zwykle zwracają się per “dupku z Polski”. No chyba, że coś chcą to wtedy mówią “brotha”. Jak jacyś „madafakas gangsterzy” z South Central.
Myślałby kto.
Naprzeciwko nas kwaterują dwie młode lesbijki. Na początku myślały że jesteśmy gejami, ale niestety, Benny w ogóle nie jest zainteresowany seksem, ja z kolei skłaniam się raczej ku tradycyjnie polskiemu heteroseksualizmowi. Nie zmienia to faktu, że Lisa i Anneke to bardzo fajne dziewczyny. Dobrze gotują, zawsze mają pełno w lodówce, są gościnne i naprawdę chojne. No i są bardzo ładne. Marokańców strasznie kręci ich lesbijstwo w związku z czym nazywają je czule “bitches” co idzie w parze z jednoznacznymi propozycjami nawrócenia na jedynie słuszną drogę hetero.
Właścicielem tego bajzlu jest Jan, weteran wojenny. Facet jest po 80, ale daje radę. Rowerek, jogging, a wieczorkiem piwko na ławeczce. Ma jakiś dziwny deal z Marokańcami. Myślę, że ma u nich spore długi. Często kłócą się o kasę, a wtedy jest ostro, bo Jan potrafi latać po domu z rewolwerem. Wszyscy myśleli że to jakaś ściema i, że broń nie jest nabita, ale kiedyś w szale wystrzelił w kierunku brata Ahmeta i roztrzaskał mu kolano. Wszystko rozeszło się po kościach. W szpitalu powiedzieli, że chłopak wykradł broń z kredensu i sam się postrzelił przy oglądaniu spluwy. Gliny zabrały Janowi gnata i tym samym stracił swoją kartę przetargową w sporze z Marokańcami. Zyskał jednak swego rodzaju respekt. Ot zbójecka mentalność.
I tak to się żyje w moim Śródziemiu.
komentarze
Heh
U Bombadila takie rzeczy?
Dymitr (gość) -- 07.04.2009 - 19:50Toż to historie rodem z Mordoru!
Hm,
ciekawy tekst:)
Ale u Bombadila to raczej spokojniej było.
Tom Bombadil to mi się z Armią kojarzy, bo Budzy go uwielbiał, chyba nawet jakieś nawiązania bywały na płytach.
No i w sumie tak sobie myślę, może czas “Władcę pierścieni” jeszcze raz przeczytać?
Pomyślę o tym kiedyś, najpewniej jutro, żeby klasyka zacytować tu.
grześ -- 07.04.2009 - 21:28