GDY ŻYŁY DINOZAURY (5)

W roku 1970-tym świeżo w pamięci mieliśmy Wydarzenia Marcowe sprzed dwóch lat. Nasza trójka szykowała się wtedy do matury, ale starsi koledzy z naszej grupy już uczestniczyli w wiecach, strajkach czy okupacjach. Nie byli aktywistami, bo takich powyrzucano z uczelni, niektórych aresztowano albo zesłano do woja, gdzie trafili do karnych kompanii albo na czarne listy… Dinozaury rządzące Polską i całym obozem socjalistycznym miały potężne szczęki i mocarne łapy uzbrojone w drapieżne szpony. Nie zastanawialiśmy się nad tym… Tak miało być na zawsze!

Po śniadaniu przeszliśmy do sali konferencyjnej, gdzie czekali już na nas przedstawiciele Instytutu Mechaniki Precyzyjnej i uczelnianego Komsomołu1. Najpierw ze smutkiem powiedzieli o pobycie swoich studentów we Wrocławiu, o dobrych warunkach zamieszkania, pracy i rozrywki, jakie zapewniono młodzieży radzieckiej, o czym dowiedzieli się dosłownie wczoraj telefonicznie. Mówiąc to smętnieli coraz dramatyczniej. Zakłopotanie to wyjaśniło się, gdy zaczęli przepraszać za warunki, jakie nam przygotowano, tłumacząc je niedoświadczeniem, brakiem porównań i czasu. Ogarniało nas przeczucie czegoś niedobrego, nieznanego, nieprzewidywanego…

Zabraliśmy bagaże i wyszliśmy przed akademik, który wcale nie miał być naszą bazą, skąd byłoby blisko do centrum, do zabytków, do kin, do sklepów, do klubów studenckich. Przy bramie stał autobus Lwiw, ale zupełnie inny od tego, który nas przywiózł z dworca!
Brudny, odrapany a wewnątrz spartańsko wyposażony w brezentowe siedzenia na rurkowych stelażach. Wesoły i niechlujny kierowca poinformował nas, ze jest to pojazd sowchozowy, który dowiezie nas do miejsca zamieszkania. Jechaliśmy szerokimi arteriami, potem szarymi ulicami, przy których stały coraz biedniejsze domki. Mijały kwadranse aż dojechaliśmy do granicznej tablicy z napisem „Leningrad – gorod gieroj”, którą też minęliśmy.

Wkrótce wjechaliśmy przez bramę triumfalną, zwieńczoną napisem „Sowchoz2 Szuszary”, do osiedla kilkupiętrowych domów mieszkalnych, ale je również minęliśmy. Droga stała się piaszczystym traktem i dotarliśmy do drewnianych baraków, otoczonych wysokim płotem. Otwarto drewnianą bramę i wtoczyliśmy się na klepisko między dwoma stodołowatymi budami. Wychodziliśmy z pojazdu wolno i bez entuzjazmu. Pierwsi odważni weszli do środka po drewnianych schodkach. Barak miał przejście środkiem, po obu stronach ciągnęły się zbite z nieszlifowanych dech, dwupiętrowe prycze. Usiedliśmy w przejściu na własnych walizkach.

Baliśmy się siąść na legowiskach, by nie zaaprobować rzeczywistości, w której się znaleźliśmy. Po długiej chwili milczenia ktoś wybąkał pytająco: „Wracamy?”
Zaczęło się rozważanie sytuacji, w którą wpadliśmy, jak szczury w szambo. Dość głębokie… Po długiej i emocjonalnej dyskusji doszliśmy do wniosku, że mimo wszystko musimy zostać. Był rok 1970 – za takie demonstracyjne wyjechanie ze studenckiego komsomolskiego obozu międzynarodowego mogliśmy karnie wylecieć z naszych uczelni z wilczym biletem…
—————————
[1] Komsomoł – komunistyczna organizacja młodzieży w Związku Sowieckim, powstała w 1918 roku. Nazwa jest akronimem od słów Kommunisticzeskij Sojuz Mołodzioży czyli Komunistyczny Związek Młodzieży. Od 1922 roku pełna nazwa brzmiała Wsesojuznyj Leninskij Kommunisticzeskij Sojuz Mołodzioży, czyli Wszechzwiazkowy Leninowski Komunistyczny Związek Młodzieży. Komsomoł skupiał młodych ludzi w wieku od 14 do 28 lat, natomiast funkcjonariusze organizacji (tak zwani działacze) byli często znacznie starsi. Komsomoł był młodzieżowym zapleczem KPZR, a jego celem była indoktrynacja młodzieży w Związku Sowieckim ideałami komunistycznymi. Sama organizacja nie miała żadnego wpływu na władze, tym niemniej wielu jej działaczy stawało się członkami elity partyjnej w ZSRR. Lata 70. XX wieku były okresem największego rozkwitu organizacji, ocenia się, że przewinęło się przez nią około dwóch trzecich populacji Rosji. http://pl.wikipedia.org/wiki/Komsomo%C5%82
[2] Sowchoz – państwowe przedsiębiorstwo rolne, charakterystyczne dla gospodarki ZSRR, odpowiednik polskich PGRów. Sowchozy, w odróżnieniu od kołchozów, były tworzone z ziemi zarekwirowanej od dawnych wielkich właścicieli ziemskich w ramach reformy rolnej, a nie od indywidualnych, drobnych rolników. Cały majątek sowchozów należał zatem od początku tylko do państwa, zaś status zatrudnionych w nich ludzi miał charakter pracowników najemnych. http://pl.wikipedia.org/wiki/Sowchoz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Oj, będzie mi się dzisiaj w nocy snilo, Panie Joteszu,

oj będzie:-))

Pozdrawiam pamiętliwie


jotesz

ech, gdyby człowie wtedy wiedział...

barkuje mi zdjęć :(

Prezes , Traktor, Redaktor


Hm, proszę o więcej,

mam nadzieję, że następny odcinek juz jutro, znaczy dzisiaj.
Joteszu, ty to jak Wildstein na Salonie , to ty na TXT karierę powieścią w odcinkach robisz, tyle, że tamten strasznie grafomani, przynajmniej w krótkim fragmencie, przez który przebrnąłem, bo na więcej sił nie miałem.,

pzdr


Te wspominki...

...to trzecia edycja, po Chamopolu i Salonie24…

Mieli się włączyć dwaj bohaterowie, czyli Leszek i Zbyszek, ale poza obietnicami nic. Więc sam to ciągnę, zmagając się z pamięcią. I najbardziej mnie stresuje, że wreszcie wypadało by dociągnąc opowieść do końca. Jeszcze mam trochę zapasów, które ponownie sprawdzam i przeredagowuję.
:)


Ja też czekam

na nasz ulubiony ciąg dalszy…

I już sam nie wiem, czy cieszyć się, czy żałować, że moje studia przypadły na smętny czas przed i w trakcie panowania wrony. Wtedy nie było już pociągów przyjaźni do sowchozów…


Zawsze pozostawał pociąg...

...do kobiet, alkoholu i śpiewania! W stanie wojennym kwitło życie towarzyskie i rodzinne. Imprezki robiło się obowiązkowo z noclegiem…
:)


Panie Joteszu!

To musiało się dziać w waszych głowach. Już jestem ciekawy co dostaliście na pożegnanie…

Czekam na cdn.

Pozdrawiam


Panie Jerzy!

Uprzedzając nieco fakty, przypomnę, że pracowaliśmy za pieniądze! Ile ich dostaliśmy i co za nie można było kupić, to inna sprawa, do której dotrzemy…
:)


Subskrybuj zawartość