rzeczywiście masówki zawsze mi się nie podobały. PAmiętam, że w naszej szkole mieliśmy swój nauczycielski opłatek z kolędami i nawet szampanem – bo połączony z życzeniami noworocznymi.
BYł tez apel z częścią artystyczną i szopką zrobioną na dużym szkolnym korytarzu. Z tym, ze to była szkoła licząca sobie niespełna 500 uczniów a więc nawet wspólne spotkanie w holu nie było masówką... .
Czy potrzebne takie spotkania? To zależy od tego jakie jest grono pedagogiczne i wogóle model wychowania(jeśli jest) w danej szkole.
Tam gdzie grono wspołpracuje ze sobą i walczy o dzieciaki taka “impreza” może się wpisać w krajobraz wychowawczy szkoły. Gdyż opłatek to wybaczanie sobie, podawanie ręki oraz życzenie sobie dobrych rzeczy zamiast nienawistnego spojrzenia…. .
Dla tych kilku rzeczy warto taką “imprezę” przeprowadzić. Jeśli zaś samo grono pedagogiczne jest skłócone i podzielone – co uczniowie i tak zauważą trzeba by uważać aby nie-stało się to anty-świadectwem.. .
No cóż
rzeczywiście masówki zawsze mi się nie podobały. PAmiętam, że w naszej szkole mieliśmy swój nauczycielski opłatek z kolędami i nawet szampanem – bo połączony z życzeniami noworocznymi.
BYł tez apel z częścią artystyczną i szopką zrobioną na dużym szkolnym korytarzu. Z tym, ze to była szkoła licząca sobie niespełna 500 uczniów a więc nawet wspólne spotkanie w holu nie było masówką... .
Czy potrzebne takie spotkania? To zależy od tego jakie jest grono pedagogiczne i wogóle model wychowania(jeśli jest) w danej szkole.
Tam gdzie grono wspołpracuje ze sobą i walczy o dzieciaki taka “impreza” może się wpisać w krajobraz wychowawczy szkoły. Gdyż opłatek to wybaczanie sobie, podawanie ręki oraz życzenie sobie dobrych rzeczy zamiast nienawistnego spojrzenia…. .
Dla tych kilku rzeczy warto taką “imprezę” przeprowadzić. Jeśli zaś samo grono pedagogiczne jest skłócone i podzielone – co uczniowie i tak zauważą trzeba by uważać aby nie-stało się to anty-świadectwem.. .
poldek34 -- 23.12.2007 - 16:51