nie wiem, może Wasza szkoła jest mała, może wtedy jest inaczej. U nas jest około 70-ciu nauczycieli. Pani z muzyki, pan z plastyki dochodzą. Wielu nauczycieli zatrudnionych jest w innych szkołach. Mijają ich obowiązki, które przysługują pełnoetatowcom.
Powiem Ci, że dwa lata temu uczyłam ponad 400 osób, miałam 13 klas i tylko 22 godziny, za które mi płacono. To był rok, kiedy uczyłam w każdej kalsie gimnazjum (11!) wosu, bo kiedyś dla własnej satysfakcji zrobiłam podyplomowe i na moje szczęście/nieszczęscie okazało się, że mam uprawnienia do uczenia tego przedmiotu. W efekcie miałam 13 dzienników, 400 osób do ocenienia, sklasyfikowania. W tym normalnie polski: w 3 klasie gimnazjum (czyt. egzamin końcowogimnazjalny) i 3 klasie liceum (czyt. maturzystów). Miałam (jak kilka innych osób) przygotować materiały dot. certyfikatu, o który szkoła się starała, akademię na koniec roku, zajęcia dodatkowe (mój wybór), teczkę na dyplomowanego itd, itp. Płacono mi za 22 godziny, czyli np. tyle, ile komuś, kto miał 5 lub 4 klasy, z którymi spotykał się 4-6 razy w tygodniu.
Moim zdaniem coś jest nie tak z takim systemem płac.
barabasz – baszka
Aga,
nie wiem, może Wasza szkoła jest mała, może wtedy jest inaczej. U nas jest około 70-ciu nauczycieli. Pani z muzyki, pan z plastyki dochodzą. Wielu nauczycieli zatrudnionych jest w innych szkołach. Mijają ich obowiązki, które przysługują pełnoetatowcom.
barabasz - baszka -- 18.01.2008 - 13:48Powiem Ci, że dwa lata temu uczyłam ponad 400 osób, miałam 13 klas i tylko 22 godziny, za które mi płacono. To był rok, kiedy uczyłam w każdej kalsie gimnazjum (11!) wosu, bo kiedyś dla własnej satysfakcji zrobiłam podyplomowe i na moje szczęście/nieszczęscie okazało się, że mam uprawnienia do uczenia tego przedmiotu. W efekcie miałam 13 dzienników, 400 osób do ocenienia, sklasyfikowania. W tym normalnie polski: w 3 klasie gimnazjum (czyt. egzamin końcowogimnazjalny) i 3 klasie liceum (czyt. maturzystów). Miałam (jak kilka innych osób) przygotować materiały dot. certyfikatu, o który szkoła się starała, akademię na koniec roku, zajęcia dodatkowe (mój wybór), teczkę na dyplomowanego itd, itp. Płacono mi za 22 godziny, czyli np. tyle, ile komuś, kto miał 5 lub 4 klasy, z którymi spotykał się 4-6 razy w tygodniu.
Moim zdaniem coś jest nie tak z takim systemem płac.
barabasz – baszka