Mam w moim znakomitym profilu dziennikarsko-retorycznym klasy mam lekcje “retoryki”. Na nich, jeśli nie są przegadywane na teamty poboczne, dowiaduję się, jak się to robi, żeby powiedzieć coś i jednocześnie nic, lub pokonać wroga jednym stwierdzeniem poniżej pasa, lub odbić argument nie podając kontragrumentu. Czasem człwoeik się dziwi, ile takich sposobów jest! Naprawdę zaskakujące. Ale to już Arystoteles przed naszą erą wymyślił ;) (choć dopiero Schopenhauer rozwinął) I znów “Nic nowego na tym świecie”... Ale chodzi mi o to, że takie przemówienia to żadna sztuka – trzeba tylko znać kilka podstawowych reguł i chwytów i już się ma słuchaczy w garści… Dobrze to wiedzieć, żeby się nie dać nabrać, tak myślę.
Pani Łyżeczko (mniej na temat, bardziej odp do komentarza)
Mam w moim znakomitym profilu dziennikarsko-retorycznym klasy mam lekcje “retoryki”. Na nich, jeśli nie są przegadywane na teamty poboczne, dowiaduję się, jak się to robi, żeby powiedzieć coś i jednocześnie nic, lub pokonać wroga jednym stwierdzeniem poniżej pasa, lub odbić argument nie podając kontragrumentu. Czasem człwoeik się dziwi, ile takich sposobów jest! Naprawdę zaskakujące. Ale to już Arystoteles przed naszą erą wymyślił ;) (choć dopiero Schopenhauer rozwinął) I znów “Nic nowego na tym świecie”... Ale chodzi mi o to, że takie przemówienia to żadna sztuka – trzeba tylko znać kilka podstawowych reguł i chwytów i już się ma słuchaczy w garści… Dobrze to wiedzieć, żeby się nie dać nabrać, tak myślę.
Mida -- 14.02.2008 - 09:27