Mam niejasne wrażenie, że osoba JPII jest już od pewnego czasu gdzieś z tylu wydarzeń. Bo tak naprawde to nie Karol Wojtyla zostal papieżem, ale my, znaczy się Polacy. Niejako nam sie to historycznie należalo. Podobnie jak to “my” – Polacy en masse -wygrywaliśmy w hokeja z ZSRR w Katowicach.
Tak traktowany JPII nie odnosil i nie odniesie powszechnego sukcesu jako kaznodzieja (iluż tak naprawdę czytalo jego slowa i je rozumialo, a potem jeszcze zechcialo wicelać w życie). Liczyla się Stolica Apostolska, tron papieski, pozycja jednego z najważniejszych przywódców na świecie. A teraz liczy się biznes pod tytulem “świętość”. Bez jakiegokolwiek zastanowienia, co wlaściwie to slowo czy pojęcie oznacza poza bezmyślnym klepaniem zdrowasiek i litanii na chwale i ku czci.
Czyżbyśmy sadzili, że ewentualna świętość Jana Pawla sprawi, że i Polacy stana się nimi także? Bardzo prawdopodobne. I smutne zarazem, jeśli ktoś tak sądzi.
Szanowny Panie Autorze
Mam niejasne wrażenie, że osoba JPII jest już od pewnego czasu gdzieś z tylu wydarzeń. Bo tak naprawde to nie Karol Wojtyla zostal papieżem, ale my, znaczy się Polacy. Niejako nam sie to historycznie należalo. Podobnie jak to “my” – Polacy en masse -wygrywaliśmy w hokeja z ZSRR w Katowicach.
Tak traktowany JPII nie odnosil i nie odniesie powszechnego sukcesu jako kaznodzieja (iluż tak naprawdę czytalo jego slowa i je rozumialo, a potem jeszcze zechcialo wicelać w życie). Liczyla się Stolica Apostolska, tron papieski, pozycja jednego z najważniejszych przywódców na świecie. A teraz liczy się biznes pod tytulem “świętość”. Bez jakiegokolwiek zastanowienia, co wlaściwie to slowo czy pojęcie oznacza poza bezmyślnym klepaniem zdrowasiek i litanii na chwale i ku czci.
Czyżbyśmy sadzili, że ewentualna świętość Jana Pawla sprawi, że i Polacy stana się nimi także? Bardzo prawdopodobne. I smutne zarazem, jeśli ktoś tak sądzi.
Lorenzo -- 03.04.2008 - 18:47