odnośnie łańcucha. Wszystko sprowadza się do tego, co mamy na myśli mówiąc “łańcuch jak nadzieja czasem zawodzi”.
Jeśli “czasem zawodzi” rozumieć jako spełnianie własnych “zachcianek”, to tak. Sęk w tym, że nadzieja odnosi się wg mnie( o tej właśnie piszę) do rzeczy związanej z tzw wolą Boga względem człowieka. A ta, wprost zmierza do pomocy człowiekowi do odkrycia siebie, i bycia sobą w każdym calu.
A nasze serce głupie i niepoprawne biega jak “z moczem” za tym co czasami potrzebne nam jak “psu na budę”.
Problem serca człowieka to umieć biegać z tym co naprawdę nam potrzebne i rozwijające… . Jak “biegnie” za tym co nietrza to i “łańcuch” się zerwie.
Ale w cierpieniu…. – ktoś na raka chory, ma nadzieję i umiera.. . Po ludzku “zerwała się” lecz jednak nie wiemy do czego ta nadzieja dobrego doprowadziła w sensie wiecznym. Czasem okres tragiczny – choroby z pozoru – bywa najlepszym i najbardziej odkrywczym czasem w życiu a czasem katorgą. Kto ma dobrą nadzieję ten doczeka się większych “delicji” niż się spodziewał.
Np. ja miałem deprechę gdyż z końcem lipca kończę pracę a nową zaczynam od października.
Zacząłem nową – pisałem o niej ale odpuściłem gdyż nie wyglądało tak słonecznie, w międzyczasie inna praca znalazła mnie sama… .
I do paźdzeirnika lipa z kasą: remont kończę, rodzina na utrzymaniu, wydatki większe gdyż dwóch przedszkolaków. Miałem niezłą deprechę i nadzieję.... .
Okazało się że dostaliśmy trochę zaskurniaków od jednych znajomych – z nienacka, nawet nie wiedzieli w jakiej sytucji jesteśmy.
Żona dostała zlecenie.
A ja wczoraj – okazało się, że z mojej pracy którą kończę dostałem nieoczekiwany przelew – na zakończenie współpracy.
3×1 – miałem deprechę kilkutygodniową mając jednoczesnie nadzieję... . Dp października starczy z powodzeniem. :-))
Okazało się, że Nadzieja nie zawodzi… . Teraz sobie trochę pluję w brodę. No i po co było się zamartwiać????
Czy Bóg w Biblii nie mówi, “nie troszczcie się ZBYTNIO o to co będziecie jeść i o ciało w co się przyodziać... “(cytat z pamięci)! A ja tym zbytnio się tak przejąłem, że byłem sfrustrowany i źdżiebko “opryskliwy” dla otoczenia…. .
Nadzieja nie zawodzi jeśli jest “sprawa”.
A teraz sobie myślę, że ten czas “pochmurny” był potrzebny dla mnie gdyż czegoś mnie nauczył i w czymś mnie utwierdził. No i jeszcze bardziej mnie zintegrował z rodziną.
NIe wiesz co Ci nadzieja przyniesie….. . :-)))
Pozdrawiam.
p.s.
idę na budowę. Wpadnę koło południa w ramach przerwy na kawę. :-)
Miłego dzionka.
************************
Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.
jeszcze na kanwie tego co Grześ napisał.
odnośnie łańcucha. Wszystko sprowadza się do tego, co mamy na myśli mówiąc “łańcuch jak nadzieja czasem zawodzi”.
Jeśli “czasem zawodzi” rozumieć jako spełnianie własnych “zachcianek”, to tak. Sęk w tym, że nadzieja odnosi się wg mnie( o tej właśnie piszę) do rzeczy związanej z tzw wolą Boga względem człowieka. A ta, wprost zmierza do pomocy człowiekowi do odkrycia siebie, i bycia sobą w każdym calu.
A nasze serce głupie i niepoprawne biega jak “z moczem” za tym co czasami potrzebne nam jak “psu na budę”.
Problem serca człowieka to umieć biegać z tym co naprawdę nam potrzebne i rozwijające… . Jak “biegnie” za tym co nietrza to i “łańcuch” się zerwie.
Ale w cierpieniu…. – ktoś na raka chory, ma nadzieję i umiera.. . Po ludzku “zerwała się” lecz jednak nie wiemy do czego ta nadzieja dobrego doprowadziła w sensie wiecznym. Czasem okres tragiczny – choroby z pozoru – bywa najlepszym i najbardziej odkrywczym czasem w życiu a czasem katorgą. Kto ma dobrą nadzieję ten doczeka się większych “delicji” niż się spodziewał.
Np. ja miałem deprechę gdyż z końcem lipca kończę pracę a nową zaczynam od października.
Zacząłem nową – pisałem o niej ale odpuściłem gdyż nie wyglądało tak słonecznie, w międzyczasie inna praca znalazła mnie sama… .
I do paźdzeirnika lipa z kasą: remont kończę, rodzina na utrzymaniu, wydatki większe gdyż dwóch przedszkolaków. Miałem niezłą deprechę i nadzieję.... .
Okazało się że dostaliśmy trochę zaskurniaków od jednych znajomych – z nienacka, nawet nie wiedzieli w jakiej sytucji jesteśmy.
Żona dostała zlecenie.
A ja wczoraj – okazało się, że z mojej pracy którą kończę dostałem nieoczekiwany przelew – na zakończenie współpracy.
3×1 – miałem deprechę kilkutygodniową mając jednoczesnie nadzieję... . Dp października starczy z powodzeniem. :-))
Okazało się, że Nadzieja nie zawodzi… . Teraz sobie trochę pluję w brodę. No i po co było się zamartwiać????
Czy Bóg w Biblii nie mówi, “nie troszczcie się ZBYTNIO o to co będziecie jeść i o ciało w co się przyodziać... “(cytat z pamięci)! A ja tym zbytnio się tak przejąłem, że byłem sfrustrowany i źdżiebko “opryskliwy” dla otoczenia…. .
Nadzieja nie zawodzi jeśli jest “sprawa”.
A teraz sobie myślę, że ten czas “pochmurny” był potrzebny dla mnie gdyż czegoś mnie nauczył i w czymś mnie utwierdził. No i jeszcze bardziej mnie zintegrował z rodziną.
NIe wiesz co Ci nadzieja przyniesie….. . :-)))
Pozdrawiam.
p.s.
idę na budowę. Wpadnę koło południa w ramach przerwy na kawę. :-)
Miłego dzionka.
************************
poldek34 -- 29.07.2008 - 08:17Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.