Jestem przekonany, że prawda jest symfoniczna.
Tzn. każdy z nas widzi część, i dopiero wiele punktów widzenia pozwala zbliżyć się do poznania całości. Tak, że zgadzam się z Panią, że ze wespół mamy [bardziej] całosciowy obraz rzeczywistosci.
Z tym, że pozwolę sobie zastrzec, nie każdy punkt widzenia jest równoważny.
Co do przyczyn, to rzecz jasna bardzo wygodnie zasłonić się z poglądem, że nigdy tak do końca nie wiadomo co stanie się przyczyną czego.
Na przykład: Można przyjąć że najskuteczniejszą metodą przyczynienia się do pokoju na świecie jest modlitwa kontemplacyjna. I ja nie wykluczam tego, że wszyscy żyjemy tylko dlatego, że ileś tysięcy zakonnic modli się non stop.
Tyle, że to jest teza niesprawdzalna. Nie do zweryfikowania na tym świecie.
W dyskusji pozostaje jedynie odwołanie się do marnej, poznawalnej rzeczywistości. Do faktów, interesów, zysków, celów politycznych i ekonomicznych etc.
Można odrzucić logiczną analizę i poświęcić się wierze w zbawcze rozwiązania. Dla mnie to postawa budząca respekt i szacunek (póki nie łączy się ze szkodnictwem). Ale trzeba odważnie przyznać, że to jest czysta wiara, a nie tłumaczyć się potencjalnym efektem motyla.
Pani Anno.
Myślę, że w kwestii pacyfizmu nie zgodzimy się. Ja pozostanę na stanowisku, że to pięknoduchostwo, Pani — że ratunek dla świata. Argumenty, zdaje się, wyczerpaliśmy. Proponuję podpisać protokół rozbieżności.
Pani Anno
Jestem przekonany, że prawda jest symfoniczna.
Tzn. każdy z nas widzi część, i dopiero wiele punktów widzenia pozwala zbliżyć się do poznania całości. Tak, że zgadzam się z Panią, że ze wespół mamy [bardziej] całosciowy obraz rzeczywistosci.
Z tym, że pozwolę sobie zastrzec, nie każdy punkt widzenia jest równoważny.
Co do przyczyn, to rzecz jasna bardzo wygodnie zasłonić się z poglądem, że nigdy tak do końca nie wiadomo co stanie się przyczyną czego.
Na przykład: Można przyjąć że najskuteczniejszą metodą przyczynienia się do pokoju na świecie jest modlitwa kontemplacyjna. I ja nie wykluczam tego, że wszyscy żyjemy tylko dlatego, że ileś tysięcy zakonnic modli się non stop.
Tyle, że to jest teza niesprawdzalna. Nie do zweryfikowania na tym świecie.
W dyskusji pozostaje jedynie odwołanie się do marnej, poznawalnej rzeczywistości. Do faktów, interesów, zysków, celów politycznych i ekonomicznych etc.
Można odrzucić logiczną analizę i poświęcić się wierze w zbawcze rozwiązania. Dla mnie to postawa budząca respekt i szacunek (póki nie łączy się ze szkodnictwem). Ale trzeba odważnie przyznać, że to jest czysta wiara, a nie tłumaczyć się potencjalnym efektem motyla.
Pani Anno.
Myślę, że w kwestii pacyfizmu nie zgodzimy się. Ja pozostanę na stanowisku, że to pięknoduchostwo, Pani — że ratunek dla świata. Argumenty, zdaje się, wyczerpaliśmy. Proponuję podpisać protokół rozbieżności.
Pozdrawiam.
odys -- 27.08.2008 - 21:07