A poważnie – nie widzę związku. Nie zauważyłem jak dotąd ruskich tanków w Warszawie, więc nie wiem, gdzie ta uległość. Natomiast nikt w Europie – ze mną włącznie – nie ma zamiaru płacić ceny za głupi wyskok Szakaszwilego. To jest problem Gruzinów a nie nasz.
Naszym problemem jest zastanowić się, jak prowadzić wobec Rosjan politykę tak, żeby nie przyszło im np. do głowy anektować Krymu. I wydaje się, że wprowadzenie jakiś (zapewne całkowicie nieskutecznych) sankcji nie ma tu znaczenia. Na kubę nałożone były bardzo ostre sankcje przez ostatnie 40 lat i co – wiele dały? Dla Niemców czy Francuzów Ukraina nie ma może takiego znaczenia jak Rosja, ale jest to kraj którego rola strategiczna jest dalece bardziej zrozumiała w Europie niż ma to miejsce w przypadku Gruzji (gdzie strategiczna pozycja tego kraju okazała się skądinąd bardzo słaba).
W związku z tym, jakie środki Unia Europejska powinna uruchomić, żeby opcja Europejska była wyraźniejsza zarówno dla ukraińskiego establiszmentu jak i dla ukraińskiej ulicy? Jak zmienić – być może przy zastosowaniu unijnych środków – jednoznacznie militarny charakter Sewastopola? Być może uruchomienie tam atrakcyjnych miejsc pracy niezwiązanych z rosyjską bazą marynarki wojennej zmieniłoby jednoznacznie prorosyjskie nastawienie miejscowej ludności, dla której baza jest jedyną jasno określoną perspektywą utrzymania się?
Machanie szablelką nie zmieni Rosjan, którzy sankcje potraktują jako afront Zachodu i udzielą władzom jeszcze większego poparcia do radykalnych działań. Tak w Rosji było zawsze – za cara i za Stalina i nic się tu nie zmieniło. To nastawienie rosyjskiej ulicy należy również brać pod uwagę planując postępowanie wobec tego kraju.
Po prostu – proszę to dobrze, ale to bardzo dobrze zrozumieć – Europa nie chce konfliktu z Rosją. Europa chce żyć wygodnie, chce od Rosjan kupować surowce i uważa, że potrafi się zabezpieczyć przed rosyjskim imperializmem. Entuzjazm wobec Rosji będzie tam mniejszy lub większy, ale jest obiektywnie zrozumiały – Rosjanie mają interesującą i bardzo konkretną ofertę surowcową i są ogromnym, rozwijającym sie rynkiem zbytu. To wystarczy, żeby Europa nie przejmowała się zbytnio Gruzinami, którzy w dodatku sami się głupio podłożyli.
@rollingpol
>> Dlatego tez mamy im byc powolni?
My w ogóle jesteśmy powolni. We wszystkim.
A poważnie – nie widzę związku. Nie zauważyłem jak dotąd ruskich tanków w Warszawie, więc nie wiem, gdzie ta uległość. Natomiast nikt w Europie – ze mną włącznie – nie ma zamiaru płacić ceny za głupi wyskok Szakaszwilego. To jest problem Gruzinów a nie nasz.
Naszym problemem jest zastanowić się, jak prowadzić wobec Rosjan politykę tak, żeby nie przyszło im np. do głowy anektować Krymu. I wydaje się, że wprowadzenie jakiś (zapewne całkowicie nieskutecznych) sankcji nie ma tu znaczenia. Na kubę nałożone były bardzo ostre sankcje przez ostatnie 40 lat i co – wiele dały? Dla Niemców czy Francuzów Ukraina nie ma może takiego znaczenia jak Rosja, ale jest to kraj którego rola strategiczna jest dalece bardziej zrozumiała w Europie niż ma to miejsce w przypadku Gruzji (gdzie strategiczna pozycja tego kraju okazała się skądinąd bardzo słaba).
W związku z tym, jakie środki Unia Europejska powinna uruchomić, żeby opcja Europejska była wyraźniejsza zarówno dla ukraińskiego establiszmentu jak i dla ukraińskiej ulicy? Jak zmienić – być może przy zastosowaniu unijnych środków – jednoznacznie militarny charakter Sewastopola? Być może uruchomienie tam atrakcyjnych miejsc pracy niezwiązanych z rosyjską bazą marynarki wojennej zmieniłoby jednoznacznie prorosyjskie nastawienie miejscowej ludności, dla której baza jest jedyną jasno określoną perspektywą utrzymania się?
Machanie szablelką nie zmieni Rosjan, którzy sankcje potraktują jako afront Zachodu i udzielą władzom jeszcze większego poparcia do radykalnych działań. Tak w Rosji było zawsze – za cara i za Stalina i nic się tu nie zmieniło. To nastawienie rosyjskiej ulicy należy również brać pod uwagę planując postępowanie wobec tego kraju.
Po prostu – proszę to dobrze, ale to bardzo dobrze zrozumieć – Europa nie chce konfliktu z Rosją. Europa chce żyć wygodnie, chce od Rosjan kupować surowce i uważa, że potrafi się zabezpieczyć przed rosyjskim imperializmem. Entuzjazm wobec Rosji będzie tam mniejszy lub większy, ale jest obiektywnie zrozumiały – Rosjanie mają interesującą i bardzo konkretną ofertę surowcową i są ogromnym, rozwijającym sie rynkiem zbytu. To wystarczy, żeby Europa nie przejmowała się zbytnio Gruzinami, którzy w dodatku sami się głupio podłożyli.
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.09.2008 - 17:42