Dwa lata temu córka moich przyjaciół, wówczas pięcioletnia dziewczynka, zachorowała na białaczkę.
To był koniec pewnego świata. Ich świata. Koniec beztroski, radości, spokoju.
Zaczął się czas walki. Realnej i strasznej walki o życie tego niezwykłego dziecka.
Pamiętam, że powiedziałam tylko tyle, że jeśli będę mogła zrobić cokolwiek, najmniejszą rzecz to chcę o tym wiedzieć, i chcę żeby oni wiedzieli, że jestem.
Minęły dwa lata i we wrześniu poszła do szkoły, trzy miesiące temu urodził się jej brat.
Niektóre straszne historie mają piękne i szczęśliwe zakończenia.
Grzesiu
Dwa lata temu córka moich przyjaciół, wówczas pięcioletnia dziewczynka, zachorowała na białaczkę.
To był koniec pewnego świata. Ich świata. Koniec beztroski, radości, spokoju.
Zaczął się czas walki. Realnej i strasznej walki o życie tego niezwykłego dziecka.
Pamiętam, że powiedziałam tylko tyle, że jeśli będę mogła zrobić cokolwiek, najmniejszą rzecz to chcę o tym wiedzieć, i chcę żeby oni wiedzieli, że jestem.
Minęły dwa lata i we wrześniu poszła do szkoły, trzy miesiące temu urodził się jej brat.
Niektóre straszne historie mają piękne i szczęśliwe zakończenia.
Gretchen -- 13.09.2008 - 11:28