mówimy w końcu o prywatnej sprawie p. J. Kaczyńskiego. Wykoncypował on sobie, bazując na wieloletnich doswiadczeniach i studiach, że tylko taka monoprzywódcza partia jest w stanie zagwarantować mu chocby minimalny sukces w realizacji jego planów. I trzeba przyznać, że połowicznie (bo nie na dłuższa metę) historia ostatnich trzech lat przyznała mu rację. Więc o co biega?
Nikt w końcu nie każe innym zgadzać się z taką koncepcją, co w końcu pokazały ostatnie wybory. Część się zgadza, bo widać ma taka potrzebę i konstrukcję psychiczną. Takie są uroki demokracji i wolnych wyborów.
Pan Dorn może sobie eksperymentować na własny rachunek. Podobnie jak p. Rokita i inni. Reszta w głowach wyborców.
Jak napisała wczoraj pani Katkuz, politycy wymyślili sobie czarną dziurę i chcą dla towarzystwa mieć w niej odpowiednią liczbę wyborców, bo samym trochę smutno – patrz np. p. Zawisza.
Proszę Panów
mówimy w końcu o prywatnej sprawie p. J. Kaczyńskiego. Wykoncypował on sobie, bazując na wieloletnich doswiadczeniach i studiach, że tylko taka monoprzywódcza partia jest w stanie zagwarantować mu chocby minimalny sukces w realizacji jego planów. I trzeba przyznać, że połowicznie (bo nie na dłuższa metę) historia ostatnich trzech lat przyznała mu rację. Więc o co biega?
Nikt w końcu nie każe innym zgadzać się z taką koncepcją, co w końcu pokazały ostatnie wybory. Część się zgadza, bo widać ma taka potrzebę i konstrukcję psychiczną. Takie są uroki demokracji i wolnych wyborów.
Pan Dorn może sobie eksperymentować na własny rachunek. Podobnie jak p. Rokita i inni. Reszta w głowach wyborców.
Jak napisała wczoraj pani Katkuz, politycy wymyślili sobie czarną dziurę i chcą dla towarzystwa mieć w niej odpowiednią liczbę wyborców, bo samym trochę smutno – patrz np. p. Zawisza.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 22.10.2008 - 10:36