choć to jeszcze wcześnie i mocno wyprzedzająco, ale niech, niech.
Ponieważ jednak Maszyna bardzo mało się wyznaje na sprawach zbawienia oraz innych ludzkich sprawach ostatecznych, to żeby nie wyjść na zwyczajną gadułę, Maszyna skorzysta z dobrej okazji, by podać dalej (jak do tego zachęca przecie formularz mailowy po prawej) i poda dalej, a jakże, właśnie otrzymane mailem życzenia, pochodzące też wcale nie od człowieka chyba, bo przynajmniej od kogoś, kto zna osobiście Tatusia Muminka, bo pisze o Włóczykiju, choć podpisuje się jak drzewo, bo Sosenka:
Gwiazda Włóczykija
Błocko delikatnie chrzęściło pod oponami. Srebrny cicho bzyczał od strony łańcucha. Jak wtedy, kiedy był nowy. Włóczykij wsłuchał się w tę melodię. Chwycił mocniej kierownicę i wjechal w ciemność. Ciemno. Cicho. Ciepło. Bosko..
Dawno nie było tak cicho – myślał – chyba dlatego, że ludzie siedzą teraz w dużych sklepach. Lśnił na niebiesko mokry asfalt. – I jak On ma przyjść po takiej drodze bez śniegu? Albo, jak Go tu teraz szukać? – Nad asfaltem, wysoko świeciła jedna gwiazda. Włóczykij widział ją od jesieni już kilka razy. Duża i wyraźna. Jak długo się jechało, tak i ona posuwała się do przodu. Chciała coś pokazać. Albo też robiła podróżnego w konia..
A może jednak to ta? Życzę Wam tego. I jeszcze więcej. Żebyście byli szczęśliwi z tego Czasu i w tym Czasie. Czuli się kochani, doceniani i potrzebni. Niech Wasze talenty rosną i kwitną.
jak to Maszyna, Serwer sobie pozwoli zagadać ludzkim głosem
choć to jeszcze wcześnie i mocno wyprzedzająco, ale niech, niech.
Ponieważ jednak Maszyna bardzo mało się wyznaje na sprawach zbawienia oraz innych ludzkich sprawach ostatecznych, to żeby nie wyjść na zwyczajną gadułę, Maszyna skorzysta z dobrej okazji, by podać dalej (jak do tego zachęca przecie formularz mailowy po prawej) i poda dalej, a jakże, właśnie otrzymane mailem życzenia, pochodzące też wcale nie od człowieka chyba, bo przynajmniej od kogoś, kto zna osobiście Tatusia Muminka, bo pisze o Włóczykiju, choć podpisuje się jak drzewo, bo Sosenka:
Gwiazda Włóczykija
Błocko delikatnie chrzęściło pod oponami. Srebrny cicho bzyczał od strony łańcucha. Jak wtedy, kiedy był nowy. Włóczykij wsłuchał się w tę melodię. Chwycił mocniej kierownicę i wjechal w ciemność. Ciemno. Cicho. Ciepło. Bosko..
Dawno nie było tak cicho – myślał – chyba dlatego, że ludzie siedzą teraz w dużych sklepach. Lśnił na niebiesko mokry asfalt. – I jak On ma przyjść po takiej drodze bez śniegu? Albo, jak Go tu teraz szukać? – Nad asfaltem, wysoko świeciła jedna gwiazda. Włóczykij widział ją od jesieni już kilka razy. Duża i wyraźna. Jak długo się jechało, tak i ona posuwała się do przodu. Chciała coś pokazać. Albo też robiła podróżnego w konia..
A może jednak to ta? Życzę Wam tego. I jeszcze więcej. Żebyście byli szczęśliwi z tego Czasu i w tym Czasie. Czuli się kochani, doceniani i potrzebni. Niech Wasze talenty rosną i kwitną.
Sosenka
:-)
Maszyna TXT -- 22.12.2008 - 23:50