by się nie rozwodzić specjalnie, napiszę tylko, że adres tego pana W.,
tego przyjaciela prezydentostwa, odnalazł się nagle, gdy pojawił się ten arcyłotr Ziobro.
Pewnie przypalał prokuratorską sekretarkę żywym ogniem.
A ona bidula, taka młoda i taka ładna… ale słaba była. I pękła…
I na jakiś czas piesek pana W. pozbawiony został radości obcowania z swym ukochanym pańciem. Okrutne!
Nieludzkie, jak można karać niewinne stworzenie, za grzechy właściciela?
Słów brakuje…
Panie Zbyszku,
by się nie rozwodzić specjalnie, napiszę tylko, że adres tego pana W.,
tego przyjaciela prezydentostwa, odnalazł się nagle, gdy pojawił się ten arcyłotr Ziobro.
Pewnie przypalał prokuratorską sekretarkę żywym ogniem.
A ona bidula, taka młoda i taka ładna… ale słaba była. I pękła…
I na jakiś czas piesek pana W. pozbawiony został radości obcowania z swym ukochanym pańciem. Okrutne!
Nieludzkie, jak można karać niewinne stworzenie, za grzechy właściciela?
Słów brakuje…
Pozdrawiam
yassa -- 17.04.2009 - 15:49