Wiesz, Gretchen,

Wiesz, Gretchen,

U nas w szkole był w zeszłym roku cały dzień promowania krwiodastwa. Patrzyłam na to z przymrużeniem. oka. Moje koleżanki się zapaliły, zachwyciły, pozapisywały na listy – byle skończyć to osiemnaście! A ja byłam wciąż sceptyczna. Tak naprawdę, to się bałam. Bałam się i boję nadal strzykawki, widoku krwi itd. Przypomniałam sobie, że za każdym razem gdy mam krew pobieraną na badania, to zaciskam z całych sił zęby, a to już od paru lat… I uświadomiłam sobie, że z powodu mojej choroby nigdy krwi nie będę mogła oddać. Wtedy się ucieszyłam. Jestem usprawiedliwiona, nikt mi nie może głowy suszyć i przekonywać, wymówka gotowa, z resztą to szczera prawda.
A teraz żałuję, po raz pierwszy żałuję i naprawdę szczerze, bo nie mogę oddać krwi. Jakie życie bywa zaskakujące.
Więc jedyne co moge zrobić, to być i jestem. Tak jak móiła Magia – z całych sił w, a nie obok… :)
Dobrze, że piszesz, dobrze, że nie dajesz zapomnieć. Oczekuję twoich listów tak samo, jak nowych informacji na stronie.


List do Michała [dziesiąty] By: Gretchen (12 komentarzy) 21 kwiecień, 2009 - 00:25