słówko do Twojej listy proskrypcyjnej. Uważam że radosna twórczość osób tam umieszczonych winna być propagowana i udostępniania jak najszerszej publiczności.
Bowiem nic tak skutecznie nie działa jak samokompromitacja.
Moją ocenę Gazety Wyborczej spowodowała jej codzienna lektura. A nie Remuszko czy Ziemkiewicz.
Np. dzisiaj jej redaktor naczelny oburza się na paskudny obyczaj nagrywania i upubliczniania prywatnych rozmów.:)
Jego sterylne czyste sumienie dziennikarskie zbrukane zostało przez pojawienie się, zaiste niesłychanej publikacji, zawierający prywatny instruktaż pani Honoraty dla męża.
U konkurencji:).
O własnej pionierskiej roli – rzecz jasna – pełna dyskrecja.:)
Dla niepochłoniętych w tym czasie lekturą De Mello, felieton wielce pouczający:))
Rozumiem jednak, że publikując takie listy starasz się dowartościować ułomnych chcących zaistnieć.
Arturze,
słówko do Twojej listy proskrypcyjnej. Uważam że radosna twórczość osób tam umieszczonych winna być propagowana i udostępniania jak najszerszej publiczności.
Bowiem nic tak skutecznie nie działa jak samokompromitacja.
Moją ocenę Gazety Wyborczej spowodowała jej codzienna lektura. A nie Remuszko czy Ziemkiewicz.
Np. dzisiaj jej redaktor naczelny oburza się na paskudny obyczaj nagrywania i upubliczniania prywatnych rozmów.:)
Jego sterylne czyste sumienie dziennikarskie zbrukane zostało przez pojawienie się, zaiste niesłychanej publikacji, zawierający prywatny instruktaż pani Honoraty dla męża.
U konkurencji:).
O własnej pionierskiej roli – rzecz jasna – pełna dyskrecja.:)
Dla niepochłoniętych w tym czasie lekturą De Mello, felieton wielce pouczający:))
Rozumiem jednak, że publikując takie listy starasz się dowartościować ułomnych chcących zaistnieć.
I za co Ci chwała!
Pozdrawiam
yassa (gość) -- 08.05.2009 - 15:02