Niestety nie podzielam Pańskiego poglądu. Jeśli chce pan uczyć wiedzy o języku, to „native speaker” jest do niczego. Rozmowa ze Szkotami na temat „kondiszonali”, (coś co nauczyciele w polsce wałkują z uczniami) nie ma sensu. oni w ogóle nie wiedzą, że mają III tryby warunkowe. Tyle tylk, że od nich jest się dużo łatwiej nauczyć kiedy je stosować, niż z lekcji w szkole.
Dlatego, należy odróżnić uczenie języka, od wiedzy o języku. Jakie dziecko wie ile jest przypadków zanim pójdzie do szkoły? A posługują się językiem. Gramatyka jest potrzebna językoznawcom, a nie użytkownikom języka.
Panie Grzesiu!
Niestety nie podzielam Pańskiego poglądu. Jeśli chce pan uczyć wiedzy o języku, to „native speaker” jest do niczego. Rozmowa ze Szkotami na temat „kondiszonali”, (coś co nauczyciele w polsce wałkują z uczniami) nie ma sensu. oni w ogóle nie wiedzą, że mają III tryby warunkowe. Tyle tylk, że od nich jest się dużo łatwiej nauczyć kiedy je stosować, niż z lekcji w szkole.
Dlatego, należy odróżnić uczenie języka, od wiedzy o języku. Jakie dziecko wie ile jest przypadków zanim pójdzie do szkoły? A posługują się językiem. Gramatyka jest potrzebna językoznawcom, a nie użytkownikom języka.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 13.09.2009 - 19:18